niedziela, 27 maja 2012

Rozdział 17


Widząc wzrok lekarza po całym ciele przeszły mnie dreszcze, tata chyba również zauważył dziwne zachowanie mężczyzny, bo z całej siły uścisną moją dłoń, a Mike niczym się nie przejmując oglądał
X-Factor i pisał SMS. Czułam obawę przed usłyszeniem  mojej diagnozy, cała trzęsłam się ze strachu, ale miałam nadzieję, że to tylko ta anemia z którą boryka się moja rodzina od pokoleń. Jestem raczej dobrą osobą więc  Bóg nie miałby powodów aby mnie ukarać. Moje przemyślenia przerwał mi głos taty zwracający się do lekarza.
  - Co jest Annabel? – lekarz spojrzał na mojego tatę, głośno westchnął a następnie wstał z krzesła i poszedł z moim tatą na słówko. Czy on chciał coś przede mną coś ukryć?
  - Chcę wiedzieć co mi dolega – powiedziałam słabym głosem.
  - Ann, pozwól, że najpierw porozmawiam z panem doktorem – spojrzał na mnie zdenerwowany tata.
  - Proszę, chcę wiedzieć  – poprosiłam i w myślach powtarzałam te słowa.
 Lekarz szepnął coś do ucha mojego ojca a następnie wrócił na swoje poprzednie miejsce na krześle. Mike pomógł mi usiąść na łóżku a później opuścił salę razem z moim tatą.
  - Annabel, najpierw chcę porozmawiać z tobą – odezwał się po krótkiej chwili lekarz.
  - W porządku – odpowiedziałam w połowie spokojna.
  - No więc zrobiliśmy Ci różne badania, w tym krwi - zawahał się na chwilę, oczy mi się lekko zaszkliły spojrzałam na ekran telewizora śpiewali właśnie moi przyjaciele, przybliżenie uśmiechniętej twarzy Niall'a dało mi odwagi przed odsłuchaniem diagnozy. – Masz białaczkę – powiedział lekarz patrząc na mnie współczującym wzrokiem.  Osłupiałam. Nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie przed chwilą usłyszałam, byłam w wielkim szoku. Moje ciało zdrętwiało a następnie przeszło je falę dreszczu. Lekarz mówił do mnie ale ja nie reagowałam. Opuścił salę i przez niewielką szybę ujrzałam jak rozmawia z moim ojcem i bratem. Twarz ojca stała się blada zresztą tak samo jak Mike i moja, weszli oni do sali, ojciec podszedł do mnie i od razu przytulił dopiero w tedy zaczęło do mnie dochodzić to co się stało przed chwilą, z oczu wypłynęło miliony łez. Oderwałam się i spojrzałam na Mike jego twarz nie wskazywała żadnych emocji, po za jedną - przerażenia. Również mnie przytulił i na nowo zaczęliśmy płakać sobie w ramiona. Drzwi do sali się otworzyły do środka wszedł doktor z pielęgniarką. Usiadł na krześle na przeciw mnie.
 - Jeszcze nie wiem w jakim jest stadium choroba, trzeba zrobić dodatkowe badania, ale to jutro – zaczął mężczyzna.
 - Panie doktorze, jednej rzeczy nie rozumiem - drżącym  głosem powiedział mój tata – kilka tygodni temu na stadionie w Manchesterze wybuchł pożar, moja córka po tym zdarzeniu trafiła do szpitala, miała robione badania i lekarze powiedzieli, że wszystko jest w porządku.
 - Spróbuję się dowiedzieć czegoś więcej w tej sprawie - poinformował nas mężczyzna a następnie opuścił salę zostawiając nas samych z pielęgniarką, która podała Mike'owi i tacie coś na uspokojenie. Przede mną ciężka noc, nie wiem nawet czy zdołam zmrużyć oczy. Na dostawionych łóżkach stojących na drogim końcu sali spali chłopcy, ja za to leżałam na prawym boku i patrzałam na księżyc który był w pełni, zadawałam sobie pytanie, dlaczego ja, co takiego zrobiłam, że zostałam skazana na taką karę. Z moich oczu ponownie poleciało kilka słonych łez. Mokre policzki przetarłam ręką zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć, po jakimś czasie mi się to udało.  Nadszedł czas próby.
 Nie spałam zbyt długo bo z samego rana przyszła do mojej sali pielęgniarka, obudziła mnie i poinformowała, że za chwilę mam badania. Dziś o wiele łatwiej mi było się poruszać, ale nadal nie oswoiłam myśli z tym że z moim ciałem jest źle. Usiadłam na wózek stojący obok mojego łóżka i już po chwili jechałam korytarzem. Pielęgniarka zawiozła mnie do sali gdzie miałam ubrać się w szpitalną piżamę. Na szczęście nie była aż taka zła. Kiedy się przebrałam do środka weszła lekarka kazała położyć mi się na stole, następnie włożyła mnie na stole do malutkiego pomieszczenia, zakazała mi oddychać, zrobiła szybkie prześwietlenie, a potem znów byłam w sali. Ubrana w szpitalną piżamę wróciłam o własnych siłach do swojej sali. Nikt już nie spał położyłam się do łóżka i zaczęłam oglądać telewizję. Usłyszałam dźwięk dzwoniącej komórki, b rat wyciągnął z kieszeni telefon i zaczął rozmowę której się nie przysłuchiwałam.
 - Kto to był? – zapytałam brata kiedy skończył rozmawiać.
 - Zayn kiedy dowiedział się co się stało postanowili z chłopakami wsiąść do samochodu i od razu tu przyjechać - odpowiedział mi, wtedy moje oczy jeszcze bardziej się rozszerzyły.
 - Powiedziałeś mu co mi jest? – zapytałam przestraszona.
 - Nie, tylko, że trafiłaś do szpitala, a więcej dowiedzą się jak będą na miejscu.
 - Mike, tato obiecajcie mi, że nie powiecie chłopcom, że jestem chora – poprosiłam.
 - Dlaczego, powinni wiedzieć, to nasi przyjaciele - powiedział brat.
 - Po prostu nie chcę żeby zmienili do mnie nastawienie ze względu na chorobę, nie chcę aby patrzyli na mnie jako osobę skaraną przez Boga, a przede wszystkim nie chcę żeby zawalili występów w X-Factor - wytłumaczyłam swoje obawy, brat kiwnął głową i mnie przytulił. Odwróciłam się do rodziny plecami i odpłynęłam w krainę snów.

 - Już jesteście – powiedziałam z uśmiechem kiedy tylko ujrzałam chłopców wchodzących do sali.
 - Po długim czasie, ale jesteśmy – powiedział Louis.
 - To dla Ciebie – powiedział Niall i wręczył mi koszyk pełen smakołyków.
 - Oczywiście od nas wszystkich – szybko dodał, uśmiechnęłam się.
 Siedziałam z chłopcami i rozmawialiśmy o tym co robili na próbach i innych mało ważnych rzeczach, przy nich zapomniałam że jestem poważnie chora.
 - Co Ci się stało że tu wylądowałaś? – zapytał mnie Liam, obawiałam się tego pytania, ale znałam na nie odpowiedź bo już od rana byłam przygotowana.
 - Znowu poleciała mi krew z nosa, później zemdlałam – odpowiedziałam z zakłopotaniem
 - Ale już wszystko w porządku? – upewnił się Niall.
 - Tak jestem tylko osłabiona, trzymają mnie tutaj bo muszę być jeszcze na obserwacji, ale nie rozmawiajmy o tym – powiedziałam.
 Późnym wieczorem chłopcy wyszli z mojej sali i pojechali do Londynu, czekał ich pracowity tydzień, bo przeszli dalej, a ja miałam ponownie przeprowadzane badania.
 - Tutaj masz witaminy i wodę. Zażyj te tabletki –nakazał lekarz, posłusznie wykonałam polecenie.
 Zmęczona całym dniem położyłam się spać.
 - Kochanie obudź się – ktoś zaszeptał mi do ucha, powoli otworzyłam oczy i ujrzałam siedzących przede mną Mike, tatę i lekarza.
  - O co chodzi? –zapytałam zaspana.
 - Dziś wypisują Cię ze szpitala – uśmiechnął się brat ja również to uczyniłam.
 - Nie potrzebujesz opieki lekarza przez 24h więc możesz wrócić do domu – oznajmił mi lekarz.
 - To cudownie, już zaczynam się pakować – pokazałam swoje białe ząbki.
 - Panie Vegan, mogę pana prosić? - zapytał mężczyzna w białym fartuchu, tata poszedł za nim. Wiem że to nie ładnie podsłuchiwać, ale chciałam wiedzieć o czym mówią.
 -...  jest tam klinika lecząca dzieci na nowotwory, Annabel miałaby tam robione różne badania, wizyty kontrolne, wszystko było by na miejscu, ale to zależy od pana – usłyszałam końcówkę rozmowy.
 - Skoro tak będzie lepiej to zgoda – powiedział mój tata.
 Słysząc, że wracają szybko wróciłam na swoje miejsce i zaczęłam się pakować.
 - Spakowana? -zapytał ojciec a ja skinęłam głową i podałam plecak Mike'owi.
 Usiadłam na tylnym miejscu, zapięłam pasy i ruszyliśmy. Opierałam czoło o zimną szybę i spoglądałam na krajobrazy za szybą, myślałam nad czy powiedzieć prawdę chłopakom, ale nie mogę, bo cały czas będą patrzeć na mnie współczującym wzrokiem i zajmować się jak dzieckiem. Oparłam głowę o nagłówek i i skończyłam myśleć najważniejsze że teraz będę w domu. Do domu dojechaliśmy po 40 minutach, od razu poszłam do kuchni, zrobiłam sobie stos kanapek i zaczęłam jeść, ponieważ te szpitalne jedzenie nie było jadalne. Wieczorem razem z Mike'm oglądaliśmy telewizję a tata cały czas gdzieś telefonował. Włożyłam kolejną garść popcornu do buzi kiedy zadzwonił telefon. Spojrzałam na wyświetlacz "Mama" nie tylko nie ona, wstałam i poszłam na górę gdzie nikogo nie było.
 - Cześć mamo – powiedziałam niepewnym głosem.
 - Cześć skarbie, jak wam wakacje mijają? – zadała pytanie.
 - Dobrze, byłam na X-Factorze w Londynie, poznałam wspaniałych ludzi i byłam na paintballu - odpowiedziałam na samo wspomnienie z ostatnią wymienioną rzeczą zrobiło mi się smutno i jedna łza spłynęłam mi po policzku. Jeszcze chwilę porozmawiałam z mamą, na szczęście nie pytała już o nic, nie chciałam jej martwić moim stanem zdrowia, ale to moja matka i wkrótce się o tym dowie jak nie od Mike to od taty. Wróciłam na dół do rodzinki, tata z Mike'm rzucali sobie do buzi winogrona. Kiedy tata rzucał Mike'owi winogrona, w locie go złapałam i wsadziłam do buzi, następnie uśmiechnęłam się do niego pokazałam mu język i czekałam aż zacznie mnie gonić po całym domu jak to robił dotychczas, ale on tylko się lekko uśmiechnął i wziął następnego winogrona, wiedziałam czym to było wywołane, już nigdy nie będzie tak jak dawniej. Przybita tą całą sytuacją usiadłam na fotelu i zjadałam resztki popcornu.
 - Musze wam coś powiedzieć - powiedział w połowie filmu tata, spojrzałam na niego pytająco.
 - Ze względu na chorobę Annabel, przenosimy się do Londynu.
_____________________________________________________
Dobry wieczór .
Mam nadzieję że nie jesteście na mnie źli za to że tak długo czekaliście na ten rozdział , ale to moja wina bo kiedy wysyłałam rozdział do poprawienia  anulowało się wysyłanie .
Co do rozdziału mam nadzieję że wam się podoba i przepraszam za to że Annabel jest chora , ale taki był mój plan w głowie . Dziękuję wam bardzo za prawie 30 tysięcy wyświetleń i tyle komentarzy które mobilizuję mnie do dalszego pisania , Dziękuję <3
PS. Mam nadzieję że tym razem dotrzymam słowa i kolejny rozdział pojawi się szybko :)
Gabi.

29 komentarzy:

  1. NIE ŻYJESZ!!!!!!!! BIAŁACZKA!? A GDZIE SZCZĘŚLIWA RODZINA!? GRRR.
    Kocham tego bloga :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Tak długo czekałam i w końcu! Mój blog http://misiadusia.pinger.pl/ Też piszę o 1D! Masz super opowiadania! Dus

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ;) Mam nadzieję że Ann z tego wyjdzie ;** czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. cooo???? :< why ? ;/ ale mam nadzieje że będzie szczęśliwe zakończenie !! czekam na nn XX

    OdpowiedzUsuń
  5. O nieee DLACZEGO ! No trudno mam nadzieje ze bedzie z Niallem. :p KOcham tego Bloga czekam na następny rozdział :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Co???? Jak mogłaś?!?!?! Ale i tak Kocham Ciebie i Tego bloga. Proszę niech wyzdrowieje. No błagam i błagam. Nie może umrzeć przecież jest tylko 17 rozdziałów. A ten blog ma mieć co najmniej 50 000 000 rozdziałów. Pozdrawiam Katy i zaparaszam do mnie. http://mylifewithhonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Już myślałam ,że zawiesiłaś tego bloga...
    Ale na szczęście :) Uwielbiam <3
    Czekam na następny rozdział , tylko szybko ! :P haha

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialne! Uwielbiam twojego bloga:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jupi! Kolejny rozdział w twoim opowiadaniu! Trochę mało chłopców :( Jak mogłaś jej to zrobić? Nie no żartuje mam na dzieję,że szybko wyzdrowieje.
    _____________
    Do kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  10. CO ?? mam nadzieję że Ann wyzdrowieje i będzie z Niall'em ; ))
    KOCHAM CB I TEGO BLOGA ;d i proszęę pisz szybko następny rozdział !!

    OdpowiedzUsuń
  11. świetne, czekam z niecierpliwością na następny!<3

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział! Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  13. przecież białaczka to rak szpiku kości :< mam nadzieje, że ktoś z rodziny będzie dawcą szpiku dla niej musi z tego wyjść. Z rozdziału na rozdział jest co raz lepiej. Szkoda, żeby taka dziewczyna jak Ann miałam problemy ;) Życzę kolejnych udanych rozdziałów xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie nie wiem co to jest białaczka , więc z góry przepraszam za to jeśli źle określałam w tym odcinku chorobę .: )

      Usuń
    2. nie musisz zmieniać możesz zrobić tak, że jej ojciec będziesz szukał instytucji, gdzie odda szpik dla annabell ;) jeżeli nie ojciec to brat. nie zmieniaj treści zrób tak żeby się potoczyło kilka rozdziałów z chorobą i potem dasz, że znów jest zdrów i pełni sił :D

      Usuń
  14. suuuuuuuuuuuuuper jestem ciekawa co bd dalej! ;D

    zapraszam do mnie: http://onedirectionobook.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. wow zarąbisty ! Jesteś cudna ;** Czekam na kolejny <3
    Przy okazji zapraszam na blog mojej kol. http://momentintimex.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja nie jestem na ciebie zła za jej chorobę. Może i to źle, że tak to wszystko się potoczyło, ale gdyby nie to.. no cóż, lepsze jest szczęście po cierpieniach niż ciągła radość. Lepiej się to odczuwa. Chociaż dziewczyna będzie się czuła teraz bardzo dziwnie i nieswojo, nie da się temu zaprzeczyć. Będą ja traktować inaczej, co wcale jej nie pomoże. Jeszcze bardziej może ją zdołować i przypominać o jej chorobie.

    http://givee-your-heart-a-break.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Supeeeeeeer !!! ; PP

    OdpowiedzUsuń
  18. mam nadzeje ze ona wyjdzie z tego , <3 czekam na nn ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale z białaczki sie nie da wyjsc, to choroba nieuleczalna ;p

      Usuń
  19. Biedna, oby wyzdrowiała.
    kocham ten blog ! <3

    Zapraszam do mnie
    http://loveandeatingg.blogspot.com/
    http://timehealsallwoundss.blogspot.com/
    liczę na komentarze xx

    OdpowiedzUsuń
  20. Aaaaaaa!! Świetny rozdział!! Czytam twoje opowiadanie od niedawna i szczerze mówię, że je po prostu UWIELBIAM!! <333 Czekam na następny rozdział!!

    OdpowiedzUsuń
  21. Odpowiedzi
    1. napisałam go kilka dni temu , teraz czekam aż taka dziewczyna odeśle mi poprawiony tekst :)
      Ps. Jestem w trakcie pisania 19 :D
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  22. Hej, na -- > http://life-in-the-fucking-world.blogspot.com/ pierwszy rozdział !


    Pisz szybko następny :P

    OdpowiedzUsuń
  23. http://1directiongottabeyou.blogspot.com/ obserwuj mój .

    Fajnie piszesz . ; ))

    OdpowiedzUsuń
  24. świetny zapraszam na mój nowy adres http://stay-true-to-you.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  25. noooo miał być dzisiaj rozdział ;) <3

    OdpowiedzUsuń