poniedziałek, 31 grudnia 2012

Rozdział 35

Było zimno potwornie zimno. Stałam na cmentarzu a ubrana byłam cała na czarno. Wokół było pełno ludzi, których nie znałam, zapewne znajomi Mike. Od śmierci brata minęły trzy dni, na pogrzeb przylecieli Niall, Zayn, Harry, Louis, Liam i Olivia. Byłam im wdzięczna po trzymali mnie na duchu i próbowali mnie pocieszyć, ale wiedziałam że im też nie było łatwo znali Mike, zaprzyjaźnili się z nim, a teraz już go niema. Po policzku spłynęła mi jedna łza, którą wytarł Niall. Stałam przytulona do chłopaka i słucham co mówił ksiądz.
- Jestem pewny, że Mike chciałby wam powiedzieć Dziękuję - zatrzymał się na moment ksiądz - chciałby podziękować rodzicom, za wychowywanie go, przyjaciołom, za to że zawsze go wysłuchali i swojej siostrze za wspieranie go w każdej chwili.
Spojrzałam wysoko w niebo przez chmury przebijał się promyk słońca wiedziałam że to on, zawsze będzie przy mnie i mi pomagał. Starałam się nie płakać ale to było silniejsze ode mnie. Spojrzałam na Niall'a on również miał zaszklone oczy. W momencie kiedy chowali Mike do ziemi rozległy się płacze. Przez załzawione oczy zerknęłam na rodziców byli pod wpływem silnych środków uspokajających. Kiedy zakopali już trumnę ludzie podchodzili i kładli wieńce za grobie. Podeszłam jako jedna z ostatnich.
- Przepraszam, że nie zawsze byłam dobrą siostrom Mike -szepnęłam i udałam się na moje miejsce. Niall widząc w jakim jestem stanie mocno mnie do siebie przytulił. Odwzajemniłam uścisk i zaczęłam wypłakiwać się w płaszcz chłopaka.

                                                                               ***
Od pogrzebu minęły już dwa miesiące. Wróciłam do Anglii i próbowałam normalnie żyć, tata na moją prośbę zapisał mnie do średniej szkoły chciałam uciec od złych wspomnień, a ciągłe siedzenie w domu mi w tym nie pomoże. Codziennie popołudniami znajomi wyciągają mnie do kina czy na kręgle, próbują by na mojej twarzy znów zagościł uśmiech.
- Annabel idziesz ? - z zamyśleń wyrwała mnie przyjaciółka.
- Co ? Już koniec lekcji - zapytałam zdezorientowana.
- Znowu myślałaś o Mike'u - powiedziałam Olivia
- Nie mogę się pogodzić z jego śmiercią,- odpowiedziałam smutna
- Wiem, ale musisz żyć dalej czasu nie cofniesz - dotknęłam mojego ramienia przyjaciółka
- Łatwo Ci mówić ty nie straciłaś nikogo bliskiego- powiedziałam rozdrażniona
- Dobra zakończmy ten temat - odpowiedziała Olivia i opuściłyśmy sale w ciszy.
Resztę lekcji nie odzywałyśmy się do siebie z Olivią. Chciałam porozmawiać z przyjaciółką bo widziałam że coś ją gryzło, ale nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Poszłam do szkolnej łazienki, usłyszałam płacz w jednej z kabin. Zobaczyłam znajomą torbę. To była Olivia.
- Olivia wszystko w porządku ?- zapytałam podchodząc do kabiny w której była przyjaciółka.
- Tak, idź już sobie - powiedziała płacząc
- Nie dopóki nie powiesz mi co się stało.- Powiedziałam, ale odpowiedzi nie uzyskałam- czy to chodzi o naszą rozmowę dziś po biologii ?
- Nie do końca - odpowiedziała dziewczyna i wyszła z kabiny. Olivia usiadła pod ścianą w łazience, podążyłam jej śladem i zajęłam miejsce obok niej.
- Powiesz mi co się stało?- zapytałam
- Nie do końca byłam z tobą szczera - odpowiedziała przygnębiona przyjaciółka. Patrzałam na nią zdezorientowana.- Straciłam dwie bliskie mi osoby - zatrzymała się na moment przyjaciółka- rodziców.
- Ale jak to ?- zapytałam zaskoczona jej odpowiedzią
- Ludzie z którymi mieszkam nie są moimi biologicznymi rodzicami. Prawdziwi rodzice zginęli w wypadku samochodowym kiedy miałam dziewięć lat. Po roku w sierocińcu Rose i Tom Wilson mnie zaadoptowali - skończyła opowiadać.
- Och, bardzo mi przykro - powiedziałam jak najbardziej szczerze.
- Nie wiem dlaczego wcześniej Ci tego nie powiedziałam naprawdę - wyznała - po stracie rodziców długo nie mogłam się pozbierać i dopuścić do siebie myśl że już więcej ich nie zobaczę, ale z Rose i Tomem wszystko stało się łatwiejsze i już nie tęsknie tak za rodzicami jak kiedyś teraz to oni są moją rodziną - uśmiechnęła się delikatnie. Przytuliłam przyjaciółkę, a następnie wstałyśmy i udałyśmy się do domu.
- Może wpadniesz dziś do mnie z Niallem? -zapytała Olivia.
- Jasne czemu nie - uśmiechnęłam się.
Od razu po powrocie do domu udałam się do kuchni. Przy stole siedział tata i pisał jakieś notatki do swojej pracy.
- Zrobić Ci obiad?- zapytał
- Nie dzięki, za niedługo idę do Olivii i tam coś zjem - odpowiedziałam i poszłam do siebie.
W pokoju panował wielki bałagan, jakby tornado przeszło przez mój pokój. Szybko sprzątnęłam ciuchy ze środka pokoju, pościeliłam łóżko, uchyliłam okno ale tylko na chwilę bo za oknem jest mroźno. Wyświetlacz mojego telefonu zaświecił się, wzięłam komórkę do ręki i przeczytałam sms od Nialla.
"Będę po Ciebie za 10 minut.xx"
Odłożyłam telefon na miejsce i pobiegłam szykować się do wyjścia. Ściągnęłam mundurek szkolny i założyłam na siebie jasne rurki i do tego bordowy sweterek. Rozczesałam perukę specjalną szczotką i nawet się nie zorientowałam, a Niall już po mnie przyszedł.
- Cześć kochanie - powiedział i pocałował mnie delikatnie w usta.
- Hej - odpowiedziałam i zarumieniłam się odrobinę.
Do domu Olivii dotarliśmy po okołu 25 minutach. Oczywiście wesoło powitała nas pani Wilson. Na wejściu zaproponowała coś ciepłego do picia ponieważ zobaczyła że jesteśmy zmarznięci. Udaliśmy się do pokoju Olivii.
- No nareszcie myślałam że w końcu nie przyjdziecie - powiedziała Olivia.
U przyjaciółki byli wszyscy z naszej paczki. Zajadali się piernikami zrobionymi zapewne przez mamę Olivii.
Skoczyłam na łóżko i wdałam się w dyskusję na temat filmu Zmierzchu. Uwielbiałam ten film, natomiast Harry i Lou go nienawidzili.
- Zamówmy pizze -powiedział Niall
- Jestem za - powiedział Harry jednocześnie ze mną .
Na pizze nie czekaliśmy długo, każdy wziął po kawałku i zaczęliśmy oglądać film. Położyłam się razem z Niallem na łóżku, na naszych nogach leżał Harry a reszta siedziała na ziemi.
- Kocham Cię wiesz?- powiedział Niall patrząc mi głęboko w oczy.
- Wiem ja Ciebie też kocham - odpowiedziałam i zamiast oglądać film zaczęliśmy się całować.

                                                                      ***
Przez ostatnie dni potwornie się czułam, bolała mnie głowa, kości i czułam się osłabiona. Nie miałam na nic siły nawet na na to by wypowiedzieć jakiekolwiek słowa. Siedziałam razem z tatą w gabinecie lekarza i uważnie przyglądałam się jego wyrazowi twarzy. Nie wróżyła ona nic dobrego. Serce zaczęło mi szybciej bić , załapałam na tyle mocno rękę taty na ile miałam sił  i przygotowałam się do wysłuchania najgorszego.
- Nie mam dobrych wieści - pokręcił głową pan Wilson. Wiedziałam -pomyślałam-
- Proszę nam powiedzieć wszystko - powiedział tata.
- Choroba się nasiliła, zaczynają robić się przeżuty na płucach i Annabell odrzuca lekarstwa. - Słuchałam słów lekarza z szeroko otwartymi oczami, nie wierzyłam w to co się teraz dzieje. Wszystko zaczęło się walić.
- Ile mi zostało? -zapytałam prosto z mostu.
- Jakie zostało Annabell co ty w ogóle mówisz, będziesz się dalej leczyła i wyzdrowiejesz - powiedział tata, ale sam nie był pewny swych słów.
Razem z tatą przenieśliśmy wzrok na lekarza wypuścił on powietrze.
- Niestety panie Vegan dalsze leczenie będzie bezsensu, Annabell już nic nie pomoże - powiedział smutnym głosem lekarz. Po policzku moim i taty zaczęły spływać pojedyncze łzy. Chciałam jak najszybciej opuścić klinikę i zakopać się pod ziemię.
- Mogę jednak zapisać Annabell leki które uśmierzą ból, kiedy choroba będzie się nasilać- dodał jeszcze pan Wilson.
- Nie dziękuję - powiedziałam- tato chodźmy- poprosiłam.
-Ale Ann - powiedział tata
- Nie tato nie chcę żadnych leków, do widzenia i dziękuję za wszystko - powiedziałam i opuściłam gabinet a następnie klinikę.
Musiałam sobie teraz wszystko przemyśleć, czy chcę zostać tutaj w Londynie czy wrócić do Polski i tam umierać.
___________________________________________
Hej !
Jest to już raczej przed ostatni rozdział tej historii.  Dość długi rozdział mi wyszedł.
Postaram się dodać ostatni rozdział w tym tygodni a po weekendzie epilog.
Dzięki że wytrwaliście prawie do końca :))
G.
                                                    CZYTASZ=KOMENTUJESZ
                               SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU !!! KOCHAM WAS :*

piątek, 28 grudnia 2012

Rozdział 34

Zaraz po telefonie razem z tatą zaczęliśmy się pakować. Trwało to zaledwie 10 minut, ale i tak czułam jakby to była wieczność. Zamknęłam dom na klucz i pobiegłam do samochodu. Szybko zapięłam pas i ruszyliśmy. Tacie udało się zarezerwować ostatnie dwa bilety do Warszawy. Samolot ma wylecieć za godzinę modliłam się aby nie było żadnych korków i żebyśmy na czas dotarli na miejsce. Z piskiem opon tata zaparkował na strzeżonym parkingu. Zabraliśmy z samochodu torby i pobiegliśmy na odprawę. Po 15 minutach byliśmy już na pokładzie samolotu okazało się że byliśmy jednymi z tych na których czekał cały samolot. Zajęłam swoje miejsce obok starszego pana przy oknie, a tata kilka siedzeń prze de mną. Niestety były takie wolne miejsca. Stuardesa wydała komunikat o zapięcie pasów, zrobiłam jak kazała i już po kilku minutach byliśmy w przestworzach. Oparłam się o okno i zaczęłam myśleć. Mike dlaczego akurat musiało to się jemu stać jest taki młody. Czułam jakby na naszą rodzinę została rzucona straszna klątwa najpierw moja choroba teraz tragiczny wypadek w którym zginęły dwie osoby a pozostałe dwie walczą o życie w tych drugich jest mój brat. Z oczu zaczęły wypływać mi łzy. Założyłam na uszy słuchawki i włączyłam na mojej mp4 najsmutniejszą piosenkę jaką miałam. Zamknęłam oczy i marzyłam by zapomnieć o tym świecie a przenieść się w zupełnie inne miejsce. Zasnęłam.
Kiedy się obudziłam miałam nadzieję że to wszystko co się działo przez ostatnie 24 godziny jest tylko strasznym snem, rozejrzałam się po pomieszczeniu nadal byłam w samolocie i siedziałam obok śliniącego się i śpiącego pana. Odwróciłam się w drugą stronę i po chwili usłyszałam komunikat że zaraz lądujemy. Zapięłam pas i czekałam aż z powrotem znajdziemy się na ziemi. Przy opuszczaniu pokładu zrobiło się zamieszanie zgubiłam tatę ale na szczęście później odnalazł mnie na lotnisku. Zabraliśmy swoje bagaże i pojechaliśmy taksówką prosto do szpitala.
- Dobry wieczór gdzie leży Mike Vega ?- zapytał tata kiedy tylko weszliśmy do szpitala.
- Na czwartym piętrze sala 40, ale odwiedziny będą możliwe dopiero jutro - odpowiedziała pielęgniarka.
Wjechaliśmy windą na odpowiednie piętro i poszliśmy pod pokój zobaczyłam siedzącą na krześle mamę i od razu do niej podbiegłam.
- Mamo - powiedziałam i przytuliłam się do jej ciała, nie odpowiedziała nic tylko przytuliła mnie i zaczęła płakać. Nie chciałam płakać gryzłam się po policzku żeby odwrócić uwagę od wyrażenia emocji, ale nie potrafiłam i po chwili po policzku zaczęły spływać mi słone łzy.
Podeszłam do szyby i spojrzałam w stronę brata. Do ciała miał przyczepione miliony małych kabelków. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać, wszystko się waliło całe moje życie było bezsensu. Nie wiem co bym zrobiła gdyby nie Niall, Zayn, Liam, Louis Harry i Olivia. Oparłam się o ścianę a następnie osunęłam się po niej na ziemię. Nie wiem ile czasu siedziałam na podłodze ale raczej długo ponieważ mogliśmy już odwiedzić Mike. Weszłam do sali w której leżał mój brat i stanęłam przed jego łóżkiem. Był blady a na jego twarzy były zadrapania. Dotknęłam jego dłoni była zimna jak lód.
- Hej Mike - powiedziałam, na pewno mnie usłyszał pomyślałam, ale mówiłam dalej.- Nie powinieneś tutaj leżeć, nabierz sił i wyzdrowiej - Mocno ścisnęłam jego dłoń.
Razem z rodzicami siedzieliśmy w sali jakieś dwie godziny później przyszła pielęgniarka i poprosiła nas o opuszczenia pomieszczenia. Byłam bardzo zmęczona rodzice chyba też bo ledwo co się trzymali już na nogach. Mama z tatą postanowili że pojedziemy do domu weźmiemy prysznic, trochę odpoczniemy i znowu tu wrócimy. Zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy do domu w centrum Warszawy. Zaniosłam swoją walizkę do mojego starego pokoju i poszłam wziąć szybki prysznic. Byłam już całkiem łysa, teraz kiedy patrzałam w lustro nie mówiłam o sobie złych rzeczy przyzwyczaiłam się do mojego wyglądu. Ubrałam się w ciemne spodnie, czarną bokserkę i dłuższy rozpinany sweter z wzorkami. Na głowę założyłam perukę. Wyszłam z łazienki i udałam się do mojego pokoju. Zobaczyłam że mam dwa nie odebrane połączenia. Jedno od Niall'a a drugie od Olivii. Oddzwoniłam.
- No nareszcie gdzie ty jesteś ?- zapytała Olivia chodź zadzwoniłam do Nialla.
- Jestem w Warszawie - powiedziałam smutnym głosem.
- Co ale jak to w Polsce ?- zapytała zdezorientowana przyjaciółka.
- Mike miał wypadek a teraz walczy o życie w szpitalu - rozpłakałam się.
- O mój Boże Ann nie wiem co mam teraz powiedzieć - usłyszałam łamiący się głos Olivii. Żadna z nas się nie odzywała słyszałam tylko ciche pochlipywanie przyjaciółki.
- Olivia zadzwonię później - powiedziałam i się rozłączyłam.
Rzuciłam telefon na łóżko i podeszłam do okna. Pogoda była pochmurna, w każdej chwili mógł spaść deszcz. Nie miałam na nic siły, położyłam się na łóżku i po chwili zasnęłam.
Otworzyłam oczy było ciemno, spojrzałam na telefon było kilka minut po drugiej w nocy. Wstałam z łóżka i zobaczyłam kartkę na moim biurku.
" Nie chcieliśmy Cię budzić. Jesteśmy w szpitalu
                                                                   Mama&Tata
"
Nie chciało mi się już spać poszłam do kuchni, otworzyłam lodówkę a następnie ją zamknęłam nie miałam nawet ochoty na jedzenie. Poszłam do salonu usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor.
Dochodziła dziewiąta, a rodziców nadal nie było. Ubrałam buty wzięłam telefon i na piechotę poszłam do szpitala. O tej godzinie w szpitalu tętniło życie, udałam się windą na czwarte piętro i poszłam w stronę pokoju brata. Przez szybę zobaczyłam że przy łóżku Mike siedzą rodzice. Weszłam do środka i zajęłam miejsce obok nich. Poczułam wibrację w kieszeni. Wyszłam na korytarz i odebrałam.
- Ann, Olivia wszystko mi powiedziała bardzo mi przykro - powiedział Niall.
- Tak mnie też - odpowiedziałam.
- Jak on się czuje?- zapytał mój chłopak
- Jest podpięty do miliony kabelków, ma pełno zadrapań Niall nie wiem jak to będzie - kilka słonych łez polało mi się po policzku.
- Wszystko będzie w porządku, Mike jest silny wyjdzie z tego - powiedział Niall, a ja zaczęłam wierzyć w jego słowa.
- Stęskniłam się za Tobą - powiedziałam zmieniając temat.
- Ja za Tobą też, ..- przestałam słuchać co mój chłopak mówi bo z sali Mike wybiegła mama i zaczęłam wołać o pomoc. Nie wiedziałam co się stało podbiegłam do szyby i spojrzałam na telewizorek obok mojego brata zamiast zygzakowatej była prosta linia. Czas się dla mnie zatrzymał lekarze wbiegli do sali Mike i zaczęli szybki masaż serca. Nie to się nie dzieje naprawdę to tylko zły sen z którego zaraz się wybudzę powtarzałam sobie w myślach. Tkwiłam w szybie i patrzałam jak lekarze ratują mojego brata, w pewnej chwili odpuścili, zrobiło mi się słabo, nie mogłam się nawet poruszyć. Dopiero teraz uświadomiłam sobie że straciłam kogoś bardzo dla mnie ważnego.
- NIE DLACZEGO, DLACZEGO ON - zaczęłam krzyczeć i wbiegłam do sali. Podbiegłam do łóżka brata i zaczęłam płakać.
- Czas zgonu 11:51 - powiedział lekarz a ja nie mogłam uwierzyć w jego słowa, jeszcze nie dawno wszystko było w porządku. Jechaliśmy na wakacje do taty byliśmy tacy szczęśliwi że w końcu go zobaczymy. Mike zawsze był dla mnie kochanym bratem, pomagał mi, był dla mnie po prostu dobrym przyjacielem, którego nigdy do tond nie miałam.
- Proszę coś zrobić, błagam przywróćcie życie mojemu bratu- krzyczałam płacząc. Podbiegł do mnie lekarz i podał mi lek uspokajający, odwróciłam głowę i ujrzałam za mną płaczących rodziców im lekarz też podał środek uspokajający.
- Zróbcie coś - mówiłam cicho bo tylko na tyle było mnie stać.
- On odszedł nic nie da się już zrobić - powiedział do mnie lekarz i zakrył mojego zmarłego brata.
__________________________________________
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Smutny rozdział wiem :c
Przepraszam że tak długo nie dodawałam nowych rozdziałów, ale miałam problem z zalogowaniem się na stronę nie wiem co się stało, ale już wszystko jest okay.
Jak wam minęły święta? CO DOSTALIŚCIE? :>
Powoli zbliżam się już do końca tego opowiadania. Napiszę jeszcze góra dwa rozdziały plus epilog.
Nie wyszło mi to opowiadanie tak jak chciałam, jakoś zabrakło mi chęci i motywacji do pisania. Następny blog będzie prosty tak samo jak pierwszy, mam nadzieję że was nie zawiodę tak jak teraz.
PISZCIE W KOMENTARZACH  KTO MA BYĆ NASTĘPNYM GŁÓWNYM BOHATEREM ZAYN,LIAM,HARRY,NIALL CZY LOUIS ?
G.

wtorek, 27 listopada 2012

Rozdział 33

Wstałam od stolika i wyszłam na zewnątrz spojrzałam w miejsce gdzie przed chwilą stał tajemniczy chłopak, ale już go tam nie było. Byłam przestraszone i jednocześnie wściekła ruszyłam śladem chłopaka. Kiedy doszłam na miejsce z którego mnie obserwował zaczęłam rozglądać się do o koła, może gdzieś czaił się w krzakach. Usłyszałam łamiącą się starą gałązkę i chłopaka uciekającego z miejsca zdarzenia. Ruszyłam w pościg za nim, uciekający cały czas obracał się do tyłu i obserwował sytuację, choć byłam już bardzo zmęczona biegłam dalej, musiałam się dowiedzieć kto to był. Skręciliśmy w uliczki, potknęłam się o pudełka porozwalane po ziemi i upadłam. Kiedy pozbierałam się z ziemi pobiegłam dalej, ale chłopak stracił mi się z oczu. Jeszcze chwilę pochodziłam po uliczkach ale bez żadnych skutków i wróciłam do domu. Pierwszą rzeczą po powrocie do domu było wypicie ponad połowy butelki wody nie gazowanej. Bez słowa udałam się do pokoju i położyłam się na łóżku. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i zobaczyłam że mam kilka nie odebranych połączeń od Niall'a i wiadomość. Na śmierć o nim zapomniałam odczytałam szybko wiadomość od chłopaka i do niego zadzwoniłam.
- Niall ? - powiedziałam do telfonu.
- Annabel gdzie jesteś co się dzieję ?- zapytał zmartwionym głosem chłopak.
- Jestem w domu - odpowiedziałam
- Ale co się stało powiedz - powiedział.
- Ktoś mnie wczoraj śledził a dziś kiedy poszedłeś złożyć zamówienie zobaczyłam że znowu ktoś nas obserwuje i chciałam dowiedzieć się kto to ale mi uciekł - powiedziałam najszybciej jak umiałam.
-Nie martw się następnym razem go dorwę - pocieszył mnie Niall.
-Przepraszam że poszłam bez słowa - powiedziałam
- Nie gniewam się nadrobimy to - powiedział, a ja się uśmiechnęłam. Jeszcze chwilę porozmawiałam z chłopakiem a później się rozłączyłam.
Dochodziła 23 poszłam wziąć długi prysznic. Ściągnęłam z siebie ciuchy i weszłam pod prysznic następnie wytarłam się ręcznikiem i nałożyłam na siebie masło kakaowe ubrałam się w piżamę a włosy delikatnie rozczesałam, ale i tak nie uniknęłam wypadnięciu kolejnym włosom. Wróciłam do swojego pokoju wyciągnęłam z szuflady przybornik do szkicowania, usiadłam na łóżku i zaczęłam szkicować. Już dawno tego nie robiłam i lekko że tak powiem wyszłam z wprawy. Kiedy skończyłam szkic było kilka minut przed pierwszą w nocy. Schowałam swoje kolejne dzieło które przedstawiało mnie i Niall'a do teczki i położyłam się spać po chwili odpłynęłam do krainy snów.

Obudziłam się chwilę przed 11, dość nie chętnie wstałam z łóżka i poszłam na dół. W drodze do kuchni poczułam nieziemskie zapachy. Tata robił zapiekankę ziemniaczaną to chyba jedyne danie które potrafił zrobić. Usiadłam przy stole i czekałam na posiłek.
- Mam dla Ciebie niespodziankę - powiedział tata kiedy postawił przede mną talerz z jedzeniem.
- Co to takiego?- zapytałam ciekawa.
- Jak Ci powiem co to to już to nie będzie niespodzianka - uśmiechnął się tata i po chwili dodał- jak zjesz ubierzesz się wtedy pojedziemy.
Od razu wzięłam się za jedzenie, już po kilku minutach wszystko znikło z talerza pobiegłam do swojego pokoju. Otworzyłam szafę i wyciągnęłam z niej czarne rurki, jeansową koszulę i bordowy sweterek.
Szybkim krokiem poszłam do łazienki przemyłam twarz zimną wodą i założyłam na siebie wybrane wcześniej ciuchy. Założyłam na głowę czarną czapkę a na nogi bordowe vansy i byłam gotowa do wyjścia.
Zeszłam na dół i udałam się do auta. Usiadłam z przodu, zapięłam pas i czekałam aż tata ruszy. Uwielbiałam niespodzianki wszelkiego rodzaju, to jak próbuję rozgryźć czym ta niespodzianka jest. Z uwagą oglądałam każdy miniony budynek zupełnie jak dziecko. Samochód w końcu się zatrzymał wyszłam z auta i zaczekałam na tatę, który zamykał auto. Weszliśmy do budynku, było to nie duże pomieszczenie na jednej z ścian wisiały zdjęcia różnych ludzi, niektórzy byli w moim wieku. Zorientowałam się że jest to salon peruk.  Zobaczyłam że w naszym kierunku zmierzała sympatyczna kobieta.
- Dzień dobry pan Vegan?- zapytała  kobieta
- Tak Dzień dobry - odpowiedział mój tata i wyciągnął rękę w stronę kobiety.
- Jestem Nicole chodź za mną - uśmiechnęła się.
- Annabel - odpowiedziałam i podążyłam śladami pani Nicole.
Sympatyczna pani zaprowadziła mnie do kolejnego pomieszczenia. Usiadłam na sofie na przeciw pani Nicole.
- Dobrze to zacznijmy od tego. -Zaczęła - kiedy zaczęły wypadać Ci włosy.
- Jakieś 1,5 miesiąca temu- odpowiedziałam.
- Dobrze, no to jaki chcesz kolor peruki ?
- Blond taki jak mam a raczej miałam - powiedziałam smutnym głosem.
- A jaka długość?- zapytała ponownie pani Nicole, pokazałam jej długość włosów jakie chciałabym mieć. Pani Nikole zadała mi jeszcze kilka pytań i zakończyłyśmy rozmowę.
Byłam naprawdę szczęśliwa, niespodzianka udała się tacie. Razem z tatą opuściliśmy salon w dobrych humorach. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę domu. Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze w sklepie. Zrobiliśmy zakupy i w końcu wróciliśmy do domu. Rozpakowałam zakupy i poszłam do salonu oglądać telewizję. Włączyłam jakąś komedię i zaczęłam oglądać, po chwili dołączył do mnie tata.
W połowie filmu zadzwonił telefon.
- Tak słucham?- powiedział tata.
- Ale co się stało ? - oddech tacie się przyśpieszył i w jednej chwili zrobił się blady.
- Tato co się dzieje?- zapytałam przestraszona zachowaniem taty.
- Natychmiast jedziemy do Polski- powiedział ze łzami w oczach tata.
_________________________________________
Cześć :)
No rozdział jest. Wiem, wiem miałam dodać go do końca weekendu ale ciągle coś tu zmieniałam, ale mam nadzieję że rozdział wam się podoba. Moim zdaniem nie wyszedł najgorzej !
Jak myślicie co się stało ? :)))
PROSZĘ KOMENTUJCIE BO PRZYNAJMNIEJ WIEM ŻE KTOŚ TO CZYTA :)
Ps. Musicie chwilę poczekać na odpowiedzi w sprawie nominacji Lieber Aword :)

piątek, 23 listopada 2012

Lieber Award

Jestem zaskoczona nominacją do nagrody Lieber Award jest to dla mnie zupełnie coś nowego, jeszcze nigdy nie byłam nigdzie nominowana bardzo dziękuję http://we-gotta-vibe-you-cant-define.blogspot.com :)
Moje odpowiedzi na pytania.

1.Co skłoniło Cię do pisania opowiadania.
- Ponad rok temu zostałam Directionerką wtedy zaczęłam czytać o nich opowiadania, pomyślałam sobie dlaczego ja nie mogę spróbować i dokładnie rok temu powstał moje pierwsze opowiadanie http://blogerka-onedirection.blogspot.com/.

2.Co robisz w wolnym czasie ?
- Spotykam się ze znajomymi, gram na gitarze, śpiewam i oczywiście piszę :)

3.Co najbardziej w sobie lubisz?
- Podobają mi się moje oczy i uśmiech.

4.Ulubiona piosenka?
- More than this -One Direction
  So sick - Neyo 

5.Co denerwuje Cię najbardziej.
- Chyba to że niektórzy ludzie chodzą z muzyką puszczoną na fula ;p

6.Czego nie lubisz w swoim charakterze ?
- Jestem zbyt miła i ufna, ludzie potrafią to wykorzystać 

7.Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
- Nie specjalnie choć może kiedyś zmienię zdanie :)

8. Fajki dla szpanu. Co sądzisz?
- Szczerze? Szkoda mi takich ludzi którzy palą tylko dla szpanu. Myślą że w ten sposób staną się kimś fajny z którym każdy chce się zadawać.

9.Masz jakąś rzecz która przynosi Ci szczęście?
- Nie nie mam.

10.Czym według Ciebie jest szczęście?
- Według mnie to kochająca rodzina i przyjaciele na których możesz zawsze polegać :)

11.Ulubiona książka?
- Anioł Stróż -Nicholas Sparks 

Ps. 33 rozdział pojawi się do końca tego weekendu :)

wtorek, 20 listopada 2012

Rozdział 32

Kolejne przejechanie po głowie szczotką i kolejne garście włosów wypadły. W ciągu 2 tygodni straciłam połowę włosów. Nie mogłam na siebie patrzeć czułam wielkie obrzydzenie do siebie, w niektórych miejscach miałam placki na głowie. Odłożyłam szczotkę na półkę i zeszłam na dół żeby zjeść śniadanie. Zaczął się rok szkolny Olivia wróciła do szkoły, chłopcy przez ostatnie dni spotykali się z ludźmi z branży muzycznej a ja siedziałam w domu i dostawałam wiadomości od znajomych z klasy i nie tylko, żebym wracała do zdrowia. Tak jak myślałam informacja szybko rozniosła się po szkole i co dzień dostawałam nowe wiadomości od nowych ludzi. W domu panowała przeraźliwa cisza tata był w pracy a Mike i mama od 3 tygodni z nami nie mieszkają. Włączyłam muzykę i zaczęłam sprzątać w kuchni. Usłyszałam pukanie. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Przede mną stał wysoki brunet uśmiechnął się delikatnie.
- Cześć chyba jesteśmy sąsiadami - powiedział z tym swoim uśmiechem
- Tak na to wygląda  - powiedziałam nie zadowolona wizytą chłopaka
- Ej no daj spokój przestań być do mnie wrogo nastawiona i daj zaprosić się na spacer - powiedział
- Wcale nie jestem do Ciebie wrogo nastawiona tylko mnie wkurzasz, a co tego spaceru to nie - odpowiedziałam
- Dlaczego nie ? - posmutniał
- Mam chłopaka a jeśli to już wszystko to mógłbyś już iść ?
- Tak jasne - odwrócił się na pięcie i udał się w stronę swojego domu.
Zrobiło mi się go trochę szkoda próbował być dla mnie miły, ale jednak denerwowało mnie to że cały czas rzucał w moją stronę tandetne powiedzenia na podryw a ja miałam chłopaka którego kochałam. Usiadłam na blacie kuchennym wzięłam telefon do rąk i napisałam sms do Niall'a po czym go usunęłam.
Dokończyłam sprzątanie a następnie poszłam oglądać telewizję.
Dochodziła druga zrobiłam się głodna a w lodówce nie było niczego do jedzenia. Założyłam na siebie ciepłą bluzę, trampki i wzięłam portfel. Przez całą drogę do sklepu miałam uczucie jakby ktoś ciągle mnie śledził, ale kiedy się odwracałam nikogo za mną nie było. Do koszyka włożyłam najpotrzebniejsze rzeczy i poszłam do kasy. Zapłaciłam za zakupy i poszłam w stronę domu. Kolejny krok i kolejne przeczucie że ktoś ciągle  za mną szedł. Odwróciłam się jakieś 30 metrów za mną stał chłopak ubrany na ciemne kolory z kapturek na głowie przez co nie mogłam zobaczyć jego twarzy. Kiedy zrobiłam krok ku niemu ten odwrócił się i szybko pobiegł przed siebie. Chciałam pobiec za chłopakiem by dowiedzieć się kim jest, ale dziwnie się poczułam, schowałam portfel do kieszeni i poszłam dalej. Kiedy dochodziłam do domu ujrzałam przed moimi drzwiami Olivię. Otworzyłam drzwi i zaprosiłam dziewczynę do środka.
- Dobrze Cię widzieć jesteś głodna? -zapytałam przyjaciółkę.
- Tak umieram z głodów- powiedziała i usiadła na blacie - coś nie tak masz taką dziwną minę - powiedziała po chwili.
- Nie nic się nie stało tylko że jak szłam do sklepu miałam przeczucie że ktoś mnie śledzi ale kiedy się odwracałam nikogo nie było, a jak już wracałam do domu odwróciłam się i stał za mną wysoki chłopak w bluzie i kapturze na głowie, a jak zrobiłam krok w jego stronę ten uciekł. Dziwna sprawa - powiedziałam i wróciłam do robienie obiadu.
- Faktycznie dziwna, pewnie jakiś pajac robił sobie jaja i chciał żebyś się przestraszyła - powiedziała Olivia.
- Możliwe - odpowiedziałam.
Olivia pomogła mi w smażeniu naleśników i już po chwili zajadałyśmy się nimi. Kiedy Olivia poszła do domu wrócił tata. Podałam mu kolację którą zrobiłam razem z przyjaciółką i poszłam sprawdzić twittera. Na głównej stronie wyświetlił mi się tweet Niall'a "Nareszcie wracamy do domu, ten tydzień był męczący" Uśmiechnęłam się do monitora bo teraz kiedy chłopcy nie byli zajęci mogłam się z nimi spotkać.

Obudziły mnie promyki słońca przebijające się przez szybę. Nie chętnie wstałam z łóżka i udałam się do łazienki zrobiłam poranną toaletę i poszłam ubrać się w bordowe rurki, jeansową koszulę i na to sweterek.
Delikatnie wzięłam się za rozczesywanie włosów jednak to nic nie dało i straciłam kolejne kępy włosów. Rozpłakałam się w tej chwili czułam do siebie obrzydzenie, nie mogłam na siebie patrzeć to sprawiało mi ogromny ból.
- Co się stało kochanie?- zapytał tata kiedy wyszłam z łazienki. Nic nie mówiąc przytuliłam go i na dobre się rozkleiłam.
- Tato spójrz na mnie jak ja wyglądam - powiedziałam kiedy w miarę się uspokoiłam. - Na głowie mam 1/4 włosów z tego co miałam.
- Nic na to nie możemy poradzić, to wszystko te tabletki które mają Ci pomóc - powiedział tata ale nie widziałam w jego oczach tego przekonania co zawsze.
- Jak ja się za niedługo będę pokazywać przyjaciołom? Oni poczują do mnie obrzydzenie to samo co teraz do siebie czuję - powiedziałam.
- Jeśli są twoimi przyjaciółmi to sprawa włosów nie będzie ich obchodzić. - Pocieszył mnie tata
- Tak chyba masz rację - odpowiedziałam wymuszając uśmiech. Kiedy weszłam do swojego pokoju i zamknęłam za sobą drzwi położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć. Od kiedy Mike wrócił do Polski czułam  się taka samotna w domu. Nikt mnie nie drażnił, nie budził rano kiedy spałam, a najgorsze w tym było że nie mogłam z nikim porozmawiać wieczorami. Również Niall, Olivia i chłopcy mieli dla mnie coraz mniej czasu szkoła, spotkania z ludźmi z branży muzycznej zabierały im czas na spotkania ze mną. Usiadłam ze skrzyżowanymi nogami i zaczęłam wpatrywać się w ścianę dopóki ktoś nie wszedł do pokoju. Tą osobą okazał się Niall wstałam z łóżka i pobiegłam w stronę chłopaka, strasznie się za nim stęskniłam. Przytuliłam go ,a on mnie najmocniej jak potrafił. W końcu puściłam chłopaka i uśmiechnęłam się do niego szeroko.
- Tęskniłem - szepnął mi do ucha
- Ja za tobą też - odpowiedziałam równie szeptem a Niall pocałował mnie namiętnie w usta a ja to odwzajemniłam.
Usiałam na przeciw chłopaka i zaczęliśmy rozmawiać. Niall przez cały czas patrzył mi w oczy i bawił się moimi palcami u rąk, w pewnej chwili zauważyłam że mój chłopak spojrzał na moją głowę, momentalnie posmutniałam.
- Co jest?- zapytał zaniepokojony moją nagłą zmianą nastroju.
- Nic nic naprawdę - powiedziałam spuszczając głowę na dół.
- Masz może ochotę na spacer? - zapytał
- Chętnie, ale dziś nie mogę - próbowałam się wykręcić.
- Proszę jest ładna pogoda chodźmy gdzieś - złapał mnie za rękę.
- No dobrze - w końcu uległam - ale dasz mi swoją czapkę ?
- A więc o to chodzi - powiedział w końcu - dla mnie jesteś idealna, a jeśli ktoś będzie miał coś do powiedzenia na twój temat będzie miał do czynienia ze mną - przytulił mnie mocno do siebie. Poczułam się tak wspaniale kiedy wypowiadał te słowa. Ubrałam buty, wzięłam Niall'a za rękę i wyszliśmy.
Kiedy spacerowałam z Niallem po parku kilku ludzi patrzało na mnie z wielkim współczuciem inni z obrzydzeniem a jeszcze inni nie zauważali że ja istnieję, ale nie zwracałam uwagi na to co ludzie o mnie szeptali, byłam szczęśliwa że w końcu mogłam spędzić trochę czasu z moim chłopakiem którego nie obchodziło jak wyglądam co mam na sobie ale to jaka jestem w środku.
Poszliśmy do naszej ulubionej pizzerii i usiedliśmy przy stoliku przy oknie. Kiedy Niall poszedł składać zamówienie spojrzałam przez okno. W oddali ujrzałam znajomą postać, znajomą na tyle żeby wiedzieć że to ta sama osoba która śledziła mnie wczoraj kiedy szłam do sklepu.
______________________________________________________________
Hej !
No w końcu skończyłam ten rozdział. Pisałam go w pół przytomna i teraz jestem wykończona. Szybko sprawdziłam błędy i wydaje mi się że jest okay. Ogólnie rozdział chyba nie jest najgorszy, ale trochę nudny. Już od dłuższego czasu straciłam chęć do pisania tego bloga, nie daje mi takiego zadowolenia jak wtedy kiedy pisałam pierwsze opowiadanie :c
Postaram się dodawać szybciej rozdziały, ale znając mnie może być różnie.
Dzięki że jeszcze to czytacie, komentujecie !
G.

wtorek, 13 listopada 2012

Cześć :)
Ostatni tydzień był dla mnie koszmarny, nie miałam na nic czasu a tu sprawdzian w inny dzień korepetycje, spotkanie do bierzmowania i jeszcze w inny lekcje śpiewu. Zwariować można. 
Nie miałam czasu żeby napisać rozdział zaczęłam dopiero dziś i jestem w połowię jak na razie nie mam pomysłu na dalszą część :c . Jutro będę kontynuować pisanie. 
Pozdrawiam i przepraszam za to że nie zawsze dotrzymuję danego słowa :<
G.

sobota, 3 listopada 2012

Rozdział 31

W związku z przeszczepem czekało mnie przyjmowanie coraz to silniejszych leków.Wiązało się to z tym że czasem pod wpływem środków nie będę świadoma wielu rzeczy i już po kilku dniach zaczną wypadać mi włosy. Naprawdę nie chciałam tego ale bez tych leków mój przeszczep byłby bezsensu. Jak wcześniej ustaliłam z Olivią poszłyśmy do centrum handlowego na małe zakupy. Pierwszym sklepem do którego weszłyśmy był h&m każda ruszyła w inną stronę, już po 10 minutach miałam pełno wieszaków w ręku Olivia również. Poszłyśmy do przebieralni a następnie zaczęłyśmy się przebierać. Przymierzenie wszystkich ciuchów zajęło nam pół godziny to chyba mój rekord. Wyszłam z przebieralni część rzeczy odwiesiłam a część wzięłam i poszłam do kasy. Po zapłaceniu za ciuchy postanowiłyśmy z Olivią że powoli będziemy wracać do domu byłyśmy już trochę zmęczone tym przymierzaniem i w ogóle wydałyśmy nasze całe kieszonkowe. Wyszłyśmy z centrum handlowego i udałyśmy się w stronę domu Olivii. Jak zwykle mama przyjaciółki przywitała nas letnią lemoniadą i ciastem jagodowym. Wzięłyśmy wszystko na tacy i poszłyśmy na górę. Pokój Olivii oczywiście był perfekcyjnie wysprzątany. Olivia położyła tacę na biurku i posżła włączyć laptopa, a ja jak zwykle pierwsze co zrobiłam to otworzyłam szafę i zaczęłam przeglądać ciuchy przyjaciółki. Kiedy skończyłam szafa Olivii wywrócona była do góry nogami. Zamknęłam drzwi i usiadłam obok przyjaciółki. Zaczęłam myśleć o tym co się teraz dzieje. Matka przyjechała tu aby zabrać mnie i Mike z powrotem do domu tym czasem ja jestem poważnie chora i ona zostaje mieszka ze sowim byłym mężem i od kiedy przyjechała ciągle mnie niańczy. Kocham ją ale naprawdę czasem mam jej już dość przecież nie jestem dzieckiem umiem sama o siebie zadbać. Olivia włączyła film i zaczęłyśmy oglądać.
Po 4 godzinach spędzonych u przyjaciółki wróciłam do domu. Po drodze złapał mnie deszcz, byłam cała przemoczona i trzęsłam się z zimna. Zakupiony dziś ciuchy również były całe mokre. Weszłam do domu i od razu skierowałam się do swojego pokoju. ściągnęłam z siebie mokre rzeczy i założyłam wytarte już dresy, a włosy związałam w niechlujnego koka. Zeszłam na dół i usiadłam na blacie kuchennym. Mama robiła pizze, tata przeglądał coś na laptopie a Mike oglądał w salonie telewizję. Powiedziałam rodzicom jak było u lekarza i usiadłam do stołu bo pizza była już gotowa.
- Annabel musimy Ci coś powiedzieć - przerwała krótką ciszę mama.
- O co chodzi?- zapytałam zdezorientowana. Mama milczała zaczynałam się trochę niepokoić o co mogło chodzić?. - Mamo powiesz mi wreszcie ?
- Jutro wracamy do Polski - powiedziała i patrzała się na mnie przepraszająco.
- A co z leczeniem z Olivią, Niallem, resztą chłopaków ? - wstałam od stołu
- Nic zapomnisz o nich, a leczeniem się nie martw - powiedziała z podniesionym głosem.
- Nie zgadzam się - zaprotestowałam.
- Nie masz nic do gadania. Jutro ty ja i Mike wracacie do domu w Polsce zrozumiano - wydarła się na mnie jak nigdy do tąd.
- Nie zrobisz mi tego - powiedziałam cicho.
Wyszłam z kuchni założyłam czarne kalosze i wyszłam z domu. Na dworze potwornie padało nie zwracając na to uwagi skierowałam się do parku. Usiadłam na mokrej ławce i zaczęłam głośno płakać. Wszystko zaczęło się sypać, nic nie szło po mojej myśli. Nawet moje zdanie się nie liczyło. W Polsce są dobrzy lekarze, ale tu w Londynie zaczęłam leczenie i to tu chciałabym je zakończyć.
- Zaziębisz się - usłyszałam czyjś głos. Podniosłam głowę i ujrzałam chłopaka w swoim wieku. Był wysoki, dobrze zbudowany i miał czekoladowe oczy.
- Nie martw się o mnie - powiedziałam spuszczając wzrok z chłopaka.
- Dlaczego tutaj siedzisz i to w taką pogodę ? - zapytał
- Nie twoja sprawa - odpowiedziałam nie mile - a tak w ogóle co ja Cię obchodzę ?
- No wiesz trzeba się martwić o dziewczyny a szczególnie takie ładne jak ty - poruszał brwiami
- Jakie to płytkie - powiedziałam zdziwiona zachowaniem chłopaka.
- Nie zadziałało to na Ciebie ?- usiadł obok mnie
- Nie ani trochę - odpowiedziałam i spojrzałam na chłopaka.
- Ty naprawdę jesteś ładna- uśmiechnął się do mnie brunet.
- Daruj sobie - powiedziałam i wstałam.
Do domu wróciłam po 22 walizki stały w holu w tym również i moje. Wzięłam swoją walizkę i bez słowa skierowałam się do siebie do pokoju. Na łóżku leżała duża torba w której miałam schowane najpotrzebniejsze. Wzięłam torbę do rąk a następnie wysypałam wszystko co było w środku a rzeczy z walizki zaczęłam z powrotem wkładać do szafy.
- Masz to natychmiast schować do walizki - powiedziała mama która stała w progu drzwi.
- Nigdzie jutro nie jadę - odpowiedziałam patrząc na nią.
- Mnie nie obchodzi co ty chcesz masz to natychmiast spakować - trzasnęła drzwiami i poszła
Położyłam się na łóżku wyciągnęłam telefon z kieszeni i napisałam do przyjaciół wiadomość w której napisałam że matka chce mnie zabrać jutro do Polski i poprosiłam ich o pomoc. Szybko dostałam od nich wiadomość, miałam nadzieję że coś wykombinują.

Dochodziła 9 a moich przyjaciół nadal nie było. Wysłałam im kilka sms ale na żadnego nie odpowiedzieli.  Tata pomimo nie podzielenia zdania mamy wziął walizki i skierował się z nimi do samochodu.  Usłyszałam nagle pisk opon wyjrzałam na zewnątrz z czarnego vana wysiedli po kolei Zayn, Olivia, Harry, Niall, Liam i Louis. Przywitałam się z każdym przyjacielskim uściskiem tylko Nialla pocałowałam w usta.
- Pani Vegan z całym szacunkiem, ale my się nie zgadzamy - powiedział prosto z mostu Niall.
- Wybaczcie ale decyzja już została podjęta -powiedziała moja mama.
- Proszę nie zabierać nam Annabel - zaczęła Olivia.
- Ona ma tutaj przyjaciół chłopaka, lekarza który bardzo dobrze radzi sobie z jej leczeniem i tatę który dobrze się nią zajmie - dokończył Zayn.
- Proszę - powiedział a raczej wyszeptał Niall i mocno mnie do siebie przytulił po policzkach zaczęły spływać mi łzy. Miałam wrażenie jakby to było nasze ostatnie spotkanie i już nigdy więcej się nie zobaczymy.
- Ann czy ty na pewno chcesz tu zostać ?- zapytała łagodnym głosem mama
- Oczywiście że tak. Poznałam tutaj ludzi których nigdy nikt mi nie zastąpi - odpowiedziałam i spojrzałam na mamę.
- Słuchaj jeśli tylko tata się zgodzi możesz z nim tu zostać - powiedziała w końcu mama.
 To co teraz czułam nie dało się tego opisać. Wszyscy się cieszyli i przytulali mnie, nie wiedziałam co działo się wokół mnie byłam w takim szoku. Spojrzałam na ulicę chodnikiem szedł ten sam chłopak który wczoraj zagadał do mnie w parku puścił do mnie oczko i poszedł dalej.

____________________________________________
Jest po wieeeelkiej przerwie w końcu dodałam rozdział.
Jest mi strasznie wstyd, nie miałam pojęcia że aż do takiego stopnia zaniedbam tego bloga no ale stało się i mam nadzieję że wybaczycie mi to !
Postanowiłam się wziąć za siebie i zacząć dodawać rozdziały jak to robiłam na samym początku.
Ps. Rok temu zostałam Directionerką i pod koniec listopada minie rok od kąt zaczęłam pisać :)
Dzięki za wszystko że mimo mojej nie obecności wchodziliście tutaj, za wszystkie komentarze i ogólnie że tutaj jesteście !!!
Gabi.

poniedziałek, 8 października 2012

Rozdział 30

Uśmiech na mojej buzi i radość jaka ze mnie tryskała była aż nie możliwa do opowiedzenia. Od mojego przeszczepu minął tydzień. Pamiętam ten dzień gdy się obudziłam i pierwszą osobą którą ujrzałam nie byli rodzice czy lekarz tylko Niall, mój kochany blondasek. Uśmiechnął się do mnie, a następnie delikatnie pocałował w usta, następnie do mojego pokoju przyszedł lekarz i powiedział że przeszczep przeszedł bez najmniejszych problemów wtedy mój uśmiech na buzi znacznie się powiększył. Ważnym wydarzeniem tego dnia był finał chłopców w xFactorze. Nie wygrali oni programu ale zajęli 3 miejsce i wierzę że to był dopiero początek ich wspólnej drogi po sukces. Włożyłam dwie ostatnie bluzki do podróżnej torby, z nocnej półki zabrałam wszystko co tam było i schowałam do bocznej kieszonki.
- Gotowa?- zapytał tata w progu drzwi.
- Jak nigdy -uśmiechnęłam się i opuściłam salę. Na reszcie mogłam wrócić do domu tata podpisał jeszcze jakiś papierek i poszliśmy do auta. Wrzuciłam swoją torbę na tylne siedzenie a swój tyłek usadowiłam na przednim siedzeniu pasażera. Całą drogę przejechałam patrząc przez okno, nie mogłam się doczekać aż położę się w moim łóżku, spotkam się z Niallem na naszej ławce i pójdę razem z Olivią do naszej ulubionej kawiarni. Samochód się zatrzymał, szybko wysiadłam z auta i pobiegłam do domu nie zabierając torby. 
-Wróciłam - krzyknęłam na cały głos. 
Po chwili z kuchni wybiegła mama przytuliła mnie najmocniej jak mogła i dała buziaka, po niej przyszedł Mike i również mnie przytulił.
- Liczyłam na jakąś niespodziankę - powiedziałam odchylając głowę do tyłu.
- Widzisz siostrzyczko niestety nie zasłużyłaś - zaśmiał się Mike.
- Idź umyć ręce Ann i siadaj do stołu - pogoniła mnie mama. Zrobiłam to co powiedziała szybko umyłam dłonie i usiadłam na swoim miejscu. Mama zrobiła na obiad spagetti moje ulubione danie.
- Niespodzianka - zaśmiała się mama, a wraz z nią tata i Mike.
- Haha bardzo śmieszne - powiedziałam i wzięłam się do jedzenia.
Po kilku minutach talerz był pusty wszystko zjadłam z apetytem w porównaniu z tym jedzeniem ze szpitala to mama była mistrzynią kuchni, no ale nie aż tak wielką jak mama Olivii. Po skończonym posiłku pozbierałam wszystkie talerze i pozywałam brudne naczynia.Szczerze mówiąc to brakowało mi tego. Wzięłam torbę leżącą w holu i udałam się do mojego pokoju. Rzuciłam torbę na łóżko i wyciągnęłam telefon z bocznej kieszeni. Napisałam Do Niall'a.
"Za 10 minut tam gdzie zawsze :)xx"
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
"Będę :)xxxx"
Szybko przebrałam się w krótkie spodenki z wystającymi kieszeniami, luźną bluzkę do pępka z nadrukiem "Coca-Cola" , do tego czerwone vansy i trochę bransoletek. Telefon włożyłam do tylnej kieszeni i wyszłam. Do parku miałam bardzo blisko, musiałam tylko przejść przez jezdnię, skręcić w kilka ulic i byłam na miejscu. Idąc powolnym krokiem ujrzałam że ławka moja i Niall'a jest zajęta przez jakąś inną parę i tak mi się zdaję że grawerują swoje inicjały może ja i Niall też powinniśmy tak zrobić? Oparłam się o drzewo niedaleko ławki i przyglądałam się parze zakochanych nastolatków.
- Na co patrzysz ? - usłyszałam znajomy głos odwróciłam głowę i od razu uśmiechnęłam się do mojego chłopaka. Objęłam go wokół szyi a on mnie wokół tali i czule pocałował.
- No więc na co patrzysz - uśmiechnął się.
- Na tamtą parę grawerują swoje inicjały na ławce może też tak zrobimy?- zaśmiałam się
- A po co lepiej na drzewie - wyszczerzyłam swoje białe ząbki wyciągnął z kieszeni klucz i zaczął ryć w drzewie nasze inicjały "A&N FOREVER"
-Może być?- uśmiechnął się
- Idealne- przytuliłam chłopaka
- Idziemy się przejść ?- zapytał, skinęłam głową.
Złapałam chłopaka pod rękę i ruszyliśmy przed siebie. Cały czas patrzałam na blondyna a on na mnie i nie mogłam przestać się uśmiechać. Tak bardzo się cieszyłam że w końcu mogliśmy wyjść po za teren szpitala. Idąc ulicami Londynu wstąpiliśmy do pizzerii. Złożyliśmy zamówienie i zaczęliśmy rozmawiać o tym że pewna stacja telewizyjna chce przeprowadzić wywiad z chłopcami.
- To świetnie - praktycznie wykrzyczałam na całe pomieszczenie.- Kiedy to ma być ?
- Za dwa tygodnie - odpowiedział uśmiechnięty.
- A co tam u chłopaków dawno ich nie widziałam.
- Po programie i wizycie w szpitalu pojechaliśmy na kilka dni do swoich rodzin ja już wróciłem bo musiałem się z Tobą spotkać a reszty jeszcze nie ma- zaczął gładzić opuszkami palców moją dłoń.
Po kilku minutach dostaliśmy swoje zamówienie i zaczęliśmy jeść z apetytem. Po skończonym posiłku poszliśmy spacerkiem w stronę mojego domu.
- Wejdziesz ? -zapytałam kiedy dotarliśmy już na miejsce.
- Pewnie - odparł i weszliśmy do środka. Mama od razu wyleciała się przywitać i zaproponowała nam kolację. Już na samą myśl robiło mi się nie dobrze byłam tak najedzona że nie wmusiłabym już w siebie ani odrobiny sałatki z kurczakiem. Niall również był najedzony,a to dziwne bo on był wiecznie głodny. Poszliśmy do mnie na górę.
-Zagraj mi coś - podałam blondaskowi gitarę.
Usiadłam wygodnie na łóżku a Niall zaczął grać piosenkę Justina Biebera "Baby" następnie "Wonderwall" i "I'm Yours" nie mogłam przestać się uśmiechać za to Niall na widok mojego zachwytu zarumienił się. Kiedy przestał grać i śpiewać pochwaliłam go namiętnym pocałunkiem w usta wtedy stado motyli zaczęło poruszać się w moim brzuchu to niesamowite uczucie które chcesz by trwało przez wieki. Uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam na Niall'a uniósł gitarę w moim kierunku wiedziałam co to oznaczało, naukę gry na gitarze szło mi co raz lepiej potrafiłam wszystkie podstawowe chwyty oraz zagrać i zaśpiewać piosenkę na najprostszych akordach. Kiedy dochodziła 22 odprowadziłam Niall'a na dół pożegnałam się z nim a później zamknęłam za nim drzwi.

                                                                              ***
Obudziłam się w południe. Szybko pościeliłam łóżko i poszłam do łazienki wzięłam dość długi i orzeźwiający prysznic. Wytarłam się miękkim ręcznikiem, na suche ciało nałożyłam truskawkowy balsam do ciała. Mokre włosy rozczesałam i lekko podsuszyłam ręcznikiem. Wyszłam z łazienki i z powrotem wróciłam do swojego pokoju otworzyłam szeroko szafę i przejrzałam wszystkie ciuchy.Spojrzałam na pogodę za oknem było ciepło ale pochmurnie. Ubrałam jeansy, które podwinęłam do kostki, czarną bokserkę i marynarkę do tego. Uchyliłam lekko okno i poszłam do kuchni. Do miski nasypałam czekoladowych płatków i zalałam je zimnym mlekiem. Kiedy opróżniłam całą miskę poszłam umyć zęby i sprawdziłam telefon miałam jedną wiadomość od mamy
"Pamiętaj dzisiaj wizyta w klinice razem z tatą będziemy po 16"
Na śmierć zapomniałam że to jest dzisiaj szybko sprawdziłam godzinę dochodziła powoli pierwsza. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Olivii i poprosiłam ją by poszła tam razem ze mną a później udamy się na jakieś małe zakupy. Na szczęście się zgodziła.
Z Olivią spotkałam się pod supermarketem i poszłyśmy w stronę kliniki. Cały czas plotkowałyśmy i nawet się nie zorientowałyśmy się a już byłyśmy na miejscu. Pchnęłyśmy drzwi i weszłyśmy do środka. Zapukałam do gabinetu i weszłam do środka. Zajęłam miejsce na krześle i spojrzałam na lekarza a ojca Olivii.
- No więc tak przeszczep przeszedł prawidłowo co bardzo mnie cieszy - powiedział lekarz uśmiechnęłam się - ale wiesz co się wiąże z przeszczepem ?
- Tak niestety tak - odpowiedziałam i uśmiech zszedł mi z twarzy.
______________________________________________________
CZEŚĆ !
W KOŃCU ZNALAZŁAM CZAS I NAPISAŁAM TEN ROZDZIAŁ OCZYWIŚCIE PRZY PIOSENKACH 1D :D
Mam nadzieję że się podoba.
Proszę zostawcie po sobie komentarz, bo tak miło czyta się to co piszecie:)
Dzięki że jeszcze na to wchodzicie już nie długo zakończę ten blog :)

czwartek, 20 września 2012

Rozdział 29

Obudziłam się przed świtem. Zapaliłam lampkę nocną i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Telewizor, niewielka komoda na ubrania szafka nocna i stolik z krzesłem to codzienny widok po przebudzeniu, zaczęłam powoli przyzwyczajać się do tego widoku z początku każdego ranka kiedy się budziłam byłam przybita i na nic nie miałam ochoty, ale oswoiłam się z myślą że długo z tond nie wyjdę i muszę zmienić swoje nastawienie. Kolejne dni mijały spokojnie byłam rozpromieniona i nic nie wyglądało na to żeby mi coś było zupełnie nie ta sama dziewczyna aż do dziś. Od kąt otworzyłam oczy wszystko na co spojrzałam przyprawiało mnie o dreszcze, powoli wstałam z łóżka i skierowałam się na korytarz. Cisza i pustka. Wszyscy o tej porze jeszcze spali. Skierowałam się w stronę kawiarenki może kogoś tam zastanę i mój czas aż do śniadania szybko zleci.
 Ból, piekielny ból w klatce piersiowej spowodował że nie mogłam zrobić kolejnego kroku, zaczęłam ciężej oddychać. Oparłam się o ścianę a następnie zsunęłam się po niej na ziemię. Zaczęłam wołać o pomoc ale nikt mnie nie słyszał, ponowiłam próbę ratunku lecz znów na nic. Zebrałam wszystkie siły i powoli wstałam z podłogi. Powoli wracałam do mojej sali położyłam się na łóżku, zadzwoniłam dzwonkiem po pielęgniarkę i czekałam na pomoc. Po chwili do pokoju wbiegła kobieta w średnim wieku podała mi maskę tlenową i po chwili poczułam ulgę. Odetchnęłam uspokojona. Pani doktor siedziała przy mnie cały czas i patrzała na moją bladą twarz kiedy zobaczyła że mogę już normalnie oddychać ściągnęła mi maskę i podała jakieś pigułki które musiałam połknąć. Kiedy popijałam pigułki wodą kobieta wstała i zaczęła gdzieś dzwonić niestety nie usłyszałam co mówiła, ale czułam że to było coś związanego ze mną.

Siedziałam przytulona do Niall'a i oglądaliśmy komedie romantyczną. Teraz to tu w mojej sali spędzaliśmy głównie czas, czasem się zdarzyło że poszliśmy się przejść po szpitalu mało romantyczne ale nie mogłam nigdzie indziej pójść. Od rana miałam cały czas robione różne badania zostawili mnie w spokoju dopiero wtedy kiedy przyszedł do mnie Niall.
- Jak trwają przygotowania do finału ?- zapytałam.
- Dobrze zostały tylko dwa dni nawet nie wiesz jak bardzo się stresuję - powiedział trzymając mnie za rękę.
- Nie zależnie od tego czy wygracie czy nie to i tak dla mnie już jesteście wielkimi gwiazdami- powiedziałam patrząc mu w oczy. Niall zaczął zbliżać swoją twarz do mojej ponownie tak samo jak za naszego pierwszego pocałunku poczułam stado motyli w moim brzuchu. Jego miękkie usta zetknęły się z moimi czułam się jakby to wszystko było tylko snem ale na szczęście tak nie było Niall był prawdziwy nasz związek również i moja choroba niestety też.
Ponownie wtuliłam się w swojego chłopaka czułam jego ciepło i zapach jego perfum który tak bardzo uwielbiałam. Uśmiechnęłam się pod nosem i wróciłam do oglądania filmu.
W pewnej chwili zrobiło mi się słabo, na twarzy zrobiłam się cała blada, kręciło mi się w głowie i nie potrafiłam nawet niczego wypowiedzieć przestraszyłam się. Na moim ciele wystąpiły drgawki Niall od razu zareagował i zawołał pomoc nic więcej nie pamiętam poza tym że trzymałam z całej siły dłoń blondaska.

Powoli otworzyłam oczy znajdowałam się w dużo większej sali niż wcześniej a do ciała miałam poprzyczepianych pełno igieł z rurkami. Bolała mnie potwornie głowa, moje ciało stało się jakieś takie ciężkie. Nikogo prócz mnie nie było w pomieszczeniu, chciałam sprawdzić godzinę ale nawet nie miałam sił na to by się przekręcić. Drzwi do sali się otworzyły a do środka weszli rodzice z lekarzem.
- Jak się czujesz? -zadał podstawowe pytanie lekarz.
- Potwornie - tylko tyle potrafiłam z siebie wydusić. Lekarz spojrzał na mnie następnie zapisał coś w zeszycie, a następnie zwrócił się do moich rodziców.
- Potrzebny jest natychmiastowy przeszczep- powiedział poważnym i zdecydowanym tonem.
- Jak skoro nie ma dawcy? - powiedziała mama.
- A więc musimy jak najszybciej go znaleźć - odpowiedział i dodał - zaraz powinien przyjechać lekarz prowadzący chorobę Annabel dowiecie się od niego więcej. Przepraszam ale muszę iść do kolejnego pacjenta.
Kiedy mężczyzna wyszedł obok mojego łóżka usiedli rodzice, mama złapała mnie za rękę i ucałowała w czoło to samo uczynił tata i we dwoje zaczęli płakać. Ich widok mnie przygnębił i również z moich oczu pociekły łzy.
Przez całą noc nie mogłam spać leżałam i patrzałam się w pustą przestrzeń przed sobą. W tym samym czasie rodzice i zespól lekarzy robili wszystko żeby znaleźć dawcę dla mnie 16 letniej nastolatki pilnej uczennicy, wzorowej córki i siostry, nigdy nie myślałam że coś takiego może mnie spotkać a teraz co dzień myślę o śmierci, oczywiście lekarze robią wszystko żeby mi pomóc ale ja wiem że dla mnie nie ma już ratunku choroba tak się rozwinęła że lekarze nie będą mieli dla mnie żadnej pomocy chyba że zdarzy się jakiś cud. Kiedy zaczęłam myśleć co będzie kiedy mnie już na tym świecie nie będzie łzy same zaczęły spływać mi po policzkach. Zostawię kochających mnie rodziców, brata, chłopaka i przyjaciół których w końcu znalazłam. Powstrzymałam dalszy płacz wytarłam rękoma mokre policzki i spojrzałam w stronę okna było widać tylko gwiazdy na niebie i księżyc w kształcie rogalika. Zasnęłam.
Obudziłam się kiedy była pora śniadań. Przy moim łóżku już siedzieli rodzice z uśmiechniętymi twarzami.
- Annabel znalazł się - zaczęła płakać mama - znalazł się dawca szpiku - rozpłakała się na dobre. Byłam w takim szoku że nie mogłam okazać żadnych emocji. Jedyne co teraz czułam w środku to wzruszenie.
- Kiedy przeszczep? -zapytałam.
- Dziś o 15 kochanie, tak się cieszę - powiedziała matka trzymając mnie za ręce.
- A gdzie jest Niall ? -zadałam kolejne pytanie bo od wczoraj popołudnia go nie widziałam.
- Wczoraj razem z ojcem kazaliśmy mu iść do hotelu żeby wypoczął i przyjdzie dziś przed południem - uśmiechnęła się delikatnie matka,odwzajemniłam to. Do tego czasu musiałam się czymś zająć. Włączyłam przyniesionego przez brata laptopa i zaczęłam przeglądać różne strony internetowe.
Było dziesięć po 12 zaczęłam się powoli denerwować gdzie był Niall? Czyżby nie chciał do mnie przyjść przed ważną operacją? Moje myślenia przerwały otwierające się drzwi. Do sali po kolei weszli wszyscy moi przyjaciele. Pierwszy podszedł do mnie Niall i czule pocałował w usta zarumieniłam się jak nigdy dotąd. Po Niall'u podeszła Olivia przytuliła mnie najmocniej jak mogła a po niej była reszta chłopaków która zrobiła dokładnie to samo co Olivia.
- Jak się czujesz przed operacją ?- zapytał Harry opierając się o barierkę łóżka.
- Strasznie się denerwuję ale na szczęście przyszliście i trochę złagodziliście stres- uśmiechnęłam się do nich szeroko.
-Od tego jesteśmy - powiedzieli niemalże w chórku. Przez następne godziny rozmawialiśmy śmialiśmy się i razem z Olivią przyglądałyśmy się wygłupom chłopaków. Zupełnie zapomniałam że za moment zostanę przewieziona na salę operacyjną i będę miała robiony przeszczep. Niestety przypomniała mi o tym pielęgniarka i kilku lekarzy którzy przyszli po mnie. Spojrzałam ostatni raz na przyjaciół, wszyscy posyłali mi ochocze uśmiechy choć widać po nich było zdenerwowanie a najbardziej po Niall'u dostrzegłam w jego błękitnych oczach łzy i pojechałam. Miałam nadzieję że wszystko pójdzie dobrze.
____________________________________________
Cześć wam :D
Rozdział w końcu jest, pisałam go dziś i mam nadzieję że nie jest jakiś nudny i się wam spodobał.
Dzięki że tu wchodzicie, ale zasmuciło mnie to że nie ma tu już tylu czytelników co kiedyś oraz komentujących ale co ja na to mogę poradzić.
Po prawej stronie jest sonda zaznaczcie "Tak" jeśli czytacie. Dzięki.
http://www.youtube.com/watch?v=AbPED9bisSc
 Jak się wam podoba teledysk i piosenka bo ja uważam że jest świetna a teledysk cudny ! Już nie mogę się doczekać płyty.
Pozdrawiam was kochani.
Gabi. ♥

niedziela, 16 września 2012

Rozdział 28

Leżałam w szpitalnym łóżku, w ręce trzymałam telefon z wybranym numerem Niall'a tak bardzo chciałam do niego zadzwonić ale brak mi było odwagi bo co miałam powiedzieć? "Zapomnijmy o tamtej sprawie i przyjedź do mnie?" nie nie mogłam tego zrobić. Od czasu kiedy Niall opuścił moją salę nie rozmawiałam z nim i nawet nie wiem co u niego a od tego czasu minęło 4 dni. Spojrzałam jeszcze raz na wyświetlacz telefonu chciałam już odłożyć telefon ale wtedy mój kciuk najechał na zieloną słuchawkę. Przyłożyłam telefon do ucha, serce zaczęło mi mocniej bić kiedy usłyszałam pierwszy sygnał następnie drugi i trzeci i tak dalej w końcu włączyła się poczta głosowa. Wyłączyłam całkowicie telefon bo nie chciałam z nikim rozmawiać i włożyłam go do szuflady. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i jedyną rzeczą którą chciałam zrobić to się przespać.
Usłyszałam huk w pokoju szybko się ocknęłam i usiadłam prosto. Ujrzałam Olivię kucającą na ziemi i podnoszącą pilota.
- Cześć - uśmiechnęła się - przepraszam nie chciałam Cie obudzić.
- Hej, w porządku ale i tak już za długo spałam- odpowiedziałam wymuszając uśmiech.
- Jao się w ogóle czujesz? - usiadła na końcu łóżka.
- Lepiej niż wczoraj ale nadal słabo męczy mnie myśl że nie znajdzie się dawca szpiku - powiedziałam ze łzami w oczach.
2 dni wcześniej otrzymałam wiadomość od lekarzy że niestety ale nikt z najbliższej rodziny nie może być dla mnie dawcą szpiku co przygnębiło mnie na dobre. Mama płakała ojciec nerwowo chodził po pokoju i mruczał coś pod nosem a Mike siedział na krześle i wymieniał osoby z nasze rodziny które mogły by nam jeszcze pomóc. To był okropny dzień.
- Ann lekarze znajdą dla Ciebie dawcę obiecuję, będziesz znów zdrowa szczęśliwa taka jak dawniej - przyjaciółka złapała mnie za rękę następnie przytuliła i szeptała mi do ucha słowa "Będzie dobrze, wszystko się ułoży"
Jeszcze chwilę trwałam w uścisku z przyjaciółką, później puściłam ją i wytarłam chusteczką mokre policzki, ona uczyniła to samo.
-Jak Ci się układa z Zaynem ?- zapytałam
- Dobrze wczoraj byliśmy w kinie dziś idziemy na spacer - odpowiedziała z uśmiechem choć próbowała go powstrzymać. Uśmiechnęłam się do niej delikatnie.
- A co u Niall'a ? -zapytałam patrząc w okno.
- Nie za dobrze siedzi zamknięty w pokoju wychodzi tylko wtedy kiedy zgłodnieje lub kiedy mają próby do programu. Ann jemu zależy na tobie tylko że on nie potrafi zrozumieć dlaczego mu nie zaufałaś - odpowiedziała przyjaciółka.
- Przecież wiesz że zrobiłam to dla jego dobra - powiedziałam łkając.
- Wiem to chłopcy też tylko nie Niall - Olivia przytuliła mnie ponownie.

                                                                          ***
Wyszłam ze szpitala i skierowałam się w stronę domu. Było mi żal Annabel tak bardzo cierpiała brak dawcy, kłótnia z chłopakiem wszystko zaczęło jej się walić. Odgarnęłam włosy z twarzy i rozłożyłam parasol bo powoli zaczynało padać miałam nadzieję że do mojego wyjścia z Zaynem pogoda się poprawi. Do domu doszłam w 20 minut. Ściągnęłam z nóg kalosze i udałam się do kuchni z kąt czuć było zapach pieczonego ciasta. Przekroczyłam próg kuchni i usiadłam przy wielkim stole.
- Chyba trochę zmarzłaś - powiedziała widząc moje drgawki.
- Trochę to mało powiedziane - powiedziałam i po chwili przede mną na stole mama położyła kubek z gorącym kakao. Piłam je ze smakiem i przyglądałam się pichcącej mamie. Ten czas tak szybko zleciał że nawet nie zauważyłam że już 18. Włożyłam kubek do zlewu i pobiegłam na górę kiedy otworzyłam szafę by wybrać ciuchy które założę usłyszałam dźwięk dzwonka. Zeszłam na dół i otworzyłam drzwi w progu stał przemoczony Niall trochę się zdziwiłam.
- Niall a co ty tutaj robisz ? -zapytałam i zaprosiłam go do środka.
- Musiałem z kimś porozmawiać -powiedział drżąc z zimna.
- Idź do mojego pokoju zaraz do Ciebie przyjdę - powiedziałam a chłopak zrobił to co mu powiedziałam. Poszłam do kuchni i zrobiłam do dwóch kubków kakao a na talerz położyłam ciasteczka z czekoladą i poszłam na górę.
- Proszę - powiedziałam podając Horanowi kubek.
- Dzięki - odpowiedział cicho i przykrył się kocem który mu dałam.
- A więc o co chodzi? -zaczęłam.
-  Wiem pytałem Cię o to kilka razy ale muszę zapytać jeszcze raz - zaczął czekałam na dalszy jego ciąg - uważasz że to co zrobiła Ann czyli zataiła informacje o chorobie było słuszne ?
- Niall oczywiście nadal nie rozumiesz że ona zrobiła to dla twojego dobra ? Wiedziała że jeśli się dowiesz twoje myśli będą krążyły tylko i wyłącznie wokół niej a nie wokół programu. - powiedziałam i podeszłam bliżej Horana. - Jeśli Annabel coś jeszcze dla Ciebie znaczy powinieneś teraz pojechać do niej zaufaj mi jesteś jej teraz bardzo potrzebny - dotknęłam jego ramienia i posłałam zachęcający uśmiech.
- Dzięki Olivia - przytulił mnie jak przyjaciela. Bez słowa skierował się do drzwi poszłam odprowadzić go do wyjścia. Pośpiesznie założył buty przytulił mnie na pożegnanie powiedział "Do widzenia" mojej mamie. Otworzyłam drzwi frontowe ujrzałam że właśnie po chodniku do mojego domu zmierzał Mulat. Niall wyszedł przywitał się z Zayn'em następnie szybko gdzieś pobiegł.
- Co tutaj robił Niall? -zapytał zaskoczony tak samo jak ja wcześniej.
- Chciał porozmawiać - odpowiedziałam krótko Zayn chyba domyślił się o co chodziło.
- Myślisz że to pomoże ? -zapytał tym swoim pociągającym głosem.
- Zobaczymy - wspięłam się na palcach i pocałowałam Zayn'a w jego wilgotne od deszczu usta.

                                                                    ***
Słuchałam muzyki przez słuchawki były to same smutne i przygnębiające piosenki. Było mi potwornie zimno za oknami deszcz lał się strugami przez co moje samopoczucie było jeszcze gorsze. Zakryłam się cała od stóp aż po głowę kołdrą gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi sądziłam że to któraś z pielęgniarek lecz po pięciu minutach nikt nie wyszedł. Wyciągnęłam kołdrę zza pościeli i ujrzałam siedzącego na krześle Niall'a mojego Niall'a.
- Niall .. - zaczęłam drżącym głosem.
- Cii nic nie mów - powiedział wyciągnął z pokrowca gitarę i zaczął grać znaną mi piosenkę Chestera See "God damn your beautiful" na dodatek zaczął śpiewać. Czułam się jakbym wygrała los na loterii byłąm taka szczęśliwa i wzruszona, z oczu po kolei zaczęły płynąć łzy. Kiedy skończył grać złapał moje zmarznięte dłonie swymi rękami i powiedział dwa najpiękniejsze słowa jakie kiedykolwiek można usłyszeć " Kocham Cię".
__________________________
Cześć :)
Przepraszam bardzo za tak długą nieobecność spowodowaną nauką i brakiem weny. W końcu się zebrałam i dziś skończyłam rozdział.
Mam nadzieję że jest lepszy niż poprzedni. Jeszcze raz wasz przepraszam że tak zaniedbałam pisanie. Spróbuję wszystko nadrobić i dodawać częściej rozdziały.
Ps. Przepraszam za wszelkie błędy ale nie sprawdziłam tekstu.
Gabi <3

sobota, 1 września 2012

Rozdział 27

Wyszedłem na świeże powietrze musiałem oczyścić umysł i poukładać sobie wszystko jeszcze raz od początku. Usiadłem na ławce obok szpitala i zakryłem twarz rękami czy to naprawdę się działo czy to tylko zły sen, jednak kiedy podeszły do mnie dwie dziewczyny żeby zrobić sobie zdjęcie uświadomiłem sobie że to wszystko dzieję się naprawdę. Uśmiechnąłem się do nastoletnich fanek i ruszyłem przed siebie, musiałem od reagować więc udałem się do pobliskiego pubu. W środku był wielki tłum ledwo co przecisnąłem się do baru, zająłem wolne miejsce obok mężczyzny w średnim wieku i zwróciłem się do barmana/
- Czystą wódkę i w osobnej szklance sok obojętnie jaki - powiedziałem i odwróciłem głowę by barman nie rozpoznał że mam 17 a nie 18 lat. Po chwili dostałem swoje zamówienie za jednym machem wypiłem cały kieliszek i popiłem smak wódki sokiem porzeczkowym. Następnie polał się jeszcze jeden drugi trzeci i tak dalej kieliszek aż barman odmówił mi zamówienia kolejnego. Ostatnie co pamiętam to to że zostałem wyprowadzony z baru przez jednego z pracowników.

                                                                        ***
Od godziny siedzieliśmy w szpitalu i rozmawialiśmy z Annabel nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem tak samo jak reszta chłopaków. Harry cały czas siedział pod ścianą i tępo gapił się przed siebie, Zayn chodził po pokoju i gdzieś telefonował zapewne do Olivii bo jakieś 10 minut po jego telefonie ta zjawiła się ze swoim ojcem w sali Ann A Louis rozmawiał z dziewczyną i obiecał że jak nie on to kto inny porozmawia z Niall'em. Cały czas się zastanawiałem gdzie on jest? Louis powiedział że wyszedł ze szpitala tuż przed naszym przyjściem i do tego czasu nie dawał znaku życia. Odgoniłem od siebie złe myśli i usiadłem na drugim końcu łóżka Ann. Szpital opuściliśmy około godziny 20 wsiedliśmy do auta Louisa i pojechaliśmy do naszego apartamentu. Byłem wykończony tym całym dniem najpierw mała sprzeczka z Danielle, przegrana w grę wyścigi a teraz jeszcze doszła ta choroba Annabel. Wziąłem szybki prysznic i poszedłem się położyć cały czas zastanawiałem się gdzie jest Niall, była godzina 22 jutro mieliśmy półfinał w xFactorze a jego nadal nie było. Kiedy już prawie zasnąłem zadzwonił mój telefon dzwonił Niall.
- Niall? Gdzie ty jesteś stary ?- zapytałem.
- Pod barem - wybełkotał wtedy zrozumiałem że się upił.
- Ale jaki to bar? - zadałem pytanie.
- Nie mam pojęcia ale znajduje się on nie daleko szpitala- między słowami czknął.
- Dobra nie ruszaj się z tam tąd zaraz po Ciebie będę - powiedziałem i rozłączyłem się. Szybko ubrałem się w jeansy bluzkę ciepłą bluzę i wyszedłem z apartamentu kiedy to wszyscy spali. Próbowałem sobie przypomnieć bar nie daleko szpitala, z tego co pamiętam jest ich 3. Zamówiłem taksówkę i ruszyłem pod pierwszą ale nikogo tam nie było, pod drugą również brak Nial'a dopiero kiedy zajechałem pod trzeci bar blondyn siedział na schodach ze spuszczoną głową. Zapłaciłem taksówkarzowi i wysiadłem z samochodu. Usiadłem obok chłopaka ten podniósł głowę i spojrzał na mnie lekko przyczerwonionymi oczami.
- Niall jak się trzymasz? -zapytałem choć nie wiem po co dokładnie było widać że chłopak jest w rozsypce.
- A jak myślisz? -zapytał blondyn podpierając głowę na łokciach. Zamilkłem nie wiedziałem co powiedzieć żeby go pocieszyć myślał że jeśli się upije zapomni o tym co się dziś zdarzyło jednak było inaczej ta informacja o chorobie tkwiła w jego głowie.
- Chodźmy do domu musisz się trochę ogarnąć bo jutro półfinał w xFactorze nas czeka- powiedziałem w końcu po długiej ciszy. Niall bez słowa wstał ja zaraz po nim i poszliśmy ulicami Londynu do naszego wspólnego apartamentu.
Kiedy znaleźliśmy się już na miejscu zaprowadziłem Nialla do łazienki bo miał lekkie problemy z poruszaniem się i przyniosłem mu jego ręcznik i bieliznę.
Usiadłem na kanapie i głośno wypuściłem powietrze czekałem aż Niall skończy brać prysznic i położy się spać ale on w tej łazience siedział i siedział. Było już po północy, Niall siedział już pod prysznicem 30 minut. Wstałem z kanapy i zapukałem do drzwi. Nic ponownie zapukałem zero odpowiedzi przestraszyłem się. Lekko uchyliłem drzwi i zajrzałem do środka ten widok mnie rozbawił Horan śpiący na muszli klozetowej. Szturchnąłem lekko Niall'a w ramię ale ten się nie obudził, ponowna próba i nic. Blondyn obudził się dopiero wtedy kiedy zacząłem nim potrząsać. Wziąłem blondyna pod ramię i zaprowadziłem go do jego pokoju, położyłem spać i sam poszedłem się położyć.

                                                                   ***
Do występu w xFactorze zostały 4 godziny, od samego rana próbujemy ogarnąć Horana bo upił się poprzedniej nocy a dziś rano wymiotował. Kazaliśmy mu jeszcze raz iść po zimny prysznic i pić dużo wody. Na szczęście nas posłuchał i 2 godziny przed występem stał na równych nogach. Rozejrzałem się za Nialle'm bo chciałem z nim porozmawiać ale nigdzie go nie wdziałem za to zobaczyłem że w naszą stronę idzie wujek Simon.
- Jak przygotowani do końca?- zapytał z uśmiechem.
- Tak chyba tak - odpowiedzieliśmy chórkiem.
- Zayn mogę z tobą chwilkę porozmawiać- zwrócił się w moją stronę, skinąłem głową.
- Co się stało Niall'owi? Jest jakiś taki smutny zagubiony - zapytał Simon.
- Lepiej żeby to Niall tobie powiedział o co chodzi, przepraszam ale muszę z nim porozmawiać- zostawiłem Simona na korytarzu i poszedłem poszukać Horana. Znalazłem go w garderobie siedział z obojętną miną na kanapie, bez słowa usiadłem obok niego.
- Niall chciałem z Tobą porozmawiać o Annabel - zacząłem chwile po tym jak usiadłem obok niego.
- Nie mamy o czym rozmawiać okłamała mnie i tyle temat skończony - powiedział lekko wkurzony.
- Wiesz dlaczego Ci tego nie powiedziała? - spojrzałem na niego ten odwrócił głowę w inną stronę- bo wiedziała że przez tą informacje zwariujesz emocjonalnie i zamiast skupić się na śpiewaniu całą swoją uwagę skupisz na jej chorobie dlatego - podniosłem głos,
- Niby skąd to wiesz? -zapytał oburzony.
- Powiedziała to mi Liam'owi, Harry'emu i Louisowi gdy ty siedziałeś w pubie i zalewałeś się w trupa- odpowiedziałem już trochę spokojniej, ale Niall nic nie odpowiedział.
- Słuchaj wiem że jest Ci ciężko, ale idź jutro do niej i spokojnie z nią porozmawiaj - powiedziałem ciepłym głosem by go zachęcić, ale również nic nie odpowiedział. Uznałem to za zakończenie rozmowy wstałem z kanapy i skierowałem się do drzwi kiedy miałem już wychodzić blondyn się odezwał.
- Wiesz czego się boję ?- odwróciłem się i zaczął mówić dalej - tego że już nigdy nie zobaczę uśmiechu na jej twarzy, że nigdy już nie będzie taka wesoła jak dotychczas oraz tego że będę musiał na nią patrzeć kiedy ta będzie się męczyć i cierpieć - powiedział łamiącym głosem. Podszedłem do niego i przytuliłem jak prawdziwego przyjaciela który był w potrzebie.
- Jak ty to robisz że jesteś taki szczęśliwy z Olivią pomimo jej choroby - zapytał
- Cały czas ją wspieram i próbuję by przy mnie zapominała o chorobie - uśmiechnąłem się i dodałem- Annbel potrzebuje teraz wsparcia a rodzice i brat jej nie wystarczą potrzebuje kogoś przy kim zapomni o wszelkich problemach, potrzebuje Ciebie - poklepałem go lekko po ramieniu, miałem nadzieję że weźmie sobie to do serca co mu powiedziałem i jutro do niej pójdzie.

                                                                            ***
Leżałam w szpitalnym łóżku czekałam na wyniki badań krwi mojej najbliższej rodziny po to by sprawdzić kto będzie dla mnie najodpowiedniejszym dawcą i cały czas myślałam o Niall'u co teraz do mnie czuje nienawiść, gniew? Żałowałam że ukrywałam chorobę przed nim ale jak wspomniałam chłopakom wczoraj, to tylko i wyłącznie dla jego dobra. Miałam nadzieję że któryś z moich przyjaciół z nim porozmawia i wszystko wróci do normy. Włączyłam telewizję właśnie zaczynał się xFactor do mojej sali wszedł Mike i zajął miejsce obok mojego łóżka.
Z niecierpliwością czekałam na występ chłopaków bo chciałam jak najszybciej zobaczyć Niall'a. W końcu na scenie pojawili się chłopcy i zaczęli śpiewać piosenkę "Chasing Cars" kiedy ujrzałam Niall'a łzy automatycznie zaczęły spływać mi po twarzy wtedy zrozumiałam że go kocham.
__________________________________________________________
Witam wszystkich.
Powiem wam że nie szczególnie podoba mi się ten rozdział mógł być o wiele lepszy ale wyszło jak wyszło, mam jednak nadzieję, że nie zawiodłam was zbytnio :)
Chcę wam podziękować za tyle wejść i że chce wam się zostawić komentarz który sprawia że uśmiecham się do monitora :)
Jak się czujecie wiedząc że za 2 dni szkoła : O
Dobra nie będę się zbytnio rozpisywać Żegnam was.
Ps. Następny rozdział pojawi się za 3-4 dni :)
I przepraszam za wszelkie błędy ale naprawdę nie chciało mi się sprawdzać tekstu!
Gabi.
http://www.youtube.com/watch?v=bxV-OOIamyk

wtorek, 28 sierpnia 2012

Rozdział 26

Nareszcie nadszedł piątek od samego rana jestem na nogach i próbuję zadbać o szczegóły co do mojej randki z Ann. 2 dni temu wpadłem razem z chłopakami na pomysł by zorganizować piknik nad rzeką najpierw miałem po nią podjechać z moim szoferem Louisem następnie pochwalić jej zniewalający wygląd bo na pewno taki będzie, objąć ją ramieniem następnie delikatnie pocałować w usta a później rozłożyć koc i postawić obok nas kosz z jedzeniem. Randka którą organizowałem była zwykła, ale wiedziałem że pomysł z piknikiem jej się spodoba zresztą nie raz wspominała przy wspólnym oglądaniu filmów że wspólny wypad na piknik nad rzeką był by idealnym pomysłem. Spojrzałem do lustra włosy miałem idealnie ułożone, spodnie dokładnie wyprasowane a koszulkę odpowiednio dobraną do butów. Ostatni raz spojrzałem na swoje odbicie i wyszedłem z pokoju. Na kanapie w salonie siedzieli chłopcy byli zagapieni w telewizor dopiero kiedy chrząknąłem zwrócili na mnie swoją uwagę. Popatrzyli na mnie od góry do dołu i z powrotem, pokazali kciuki do góry szeroko się przy tym uśmiechając a następnie wrócili do oglądania programu dokumentalnego o jadowitych wężach. Udałem się do kuchni z blatu wziąłem kosz wypełniony po brzegi jedzeniem i koc leżący na stole a następnie odwróciłem się i wyszedłem z apartamentu. Kiedy byłem już przy aucie zorientowałem się że nie ma przy mnie Louisa szybko wróciłem się po niego do naszego apartamentu i znów udałem się do auta. Usiadłem obok Louisa i zapiąłem pasy, w drodze po Annabel zatrzymaliśmy się jeszcze obok kwiaciarni kupiłem bukiet goździków bo to ulubione kwiaty Ann i pojechaliśmy dalej. Louis zatrzymał auto wysiadłem z niego i już po chwili stałem pod drzwiami domu dziewczyny. Zapukałem i po chwili otworzył mi Mike.
- Cześć stary jak ja Cię dawno nie widziałem- powiedział z uśmiechem Mike
- Cześć Mike nie widzieliśmy się 4 dni - zaśmiałem się i spojrzałem za Mike stała tam Annabel ubrana w śliczną kremową sukienkę z czarnym kołnierzykiem swoje blond średnio długie włosy lekko pokręciła. Na twarzy miała delikatny makijaż, który podkreślił jej duże błękitne oczy co nadało jej większego uroku. Lecz zauważyłem że wcześniej wypukłe policzki stały się wklęsłe a jej ciało zrzuciło dużo na wadzę zmartwiło mnie to ale próbowałem tego nie okazywać nie teraz kiedy zaczynała się nasza pierwsza zaplanowana przeze mnie randka. Przestałem przyglądać się jej uważnie dopiero wtedy kiedy Annabel dotknęła mnie za ramię. Wyciągnąłem zza pleców bukiet goździków i wręczyłem go dziewczynie ta uśmiechnęła się szeroko i podeszła do mnie bliżej już miałem ją pocałować kiedy w progu pojawiła się pewna kobieta.
- Niall poznaj moją mamę - powiedziała Annabel odsuwając się ode mnie.
- Dzień dobry miło panią poznać - powiedziałem i podałem rękę mamie Annabel. Dostrzegłem w nich pewne podobieństwo te same oczy, usta, blond gęste włosy.
- Cześć Niall, Annabel wiele mi o tobie opowiadała - uśmiechnęła się jej mama zauważyłem kolejne podobieństwo ten sam uśmiech. Annabel dała swojej mamie kwiaty ode mnie następnie złapałem ją za rękę otworzyłem przed nią drzwi do samochodu i pojechaliśmy. Cały czas trzymałem jej zimną dłoń w moich dłoniach i spoglądałem na nią kątem oka. Gdy dojechaliśmy na miejsce, razem z Ann wysiedliśmy z auta otworzyłem bagażnik wyciągnąłem kosz z jedzeniem i koc a następnie Louis pojechał. Annabel wzięła ode mnie koc i z powrotem złapałem ją za rękę. Nad rzekę doszliśmy po kilku minutach wziąłem koc od Ann i rozłożyłem go na miękkiej zielonej trawie, spojrzałem na dziewczynę tak jak myślałem była zachwycona widokiem podszedłem do niej i objąłem ją w tali. Chwile trwaliśmy w takiej pozycji następnie usiedliśmy na kocu i zaczęliśmy zajadać się smakołykami z koszyka.
-Mogę się Ciebie czegoś zapytać ?- spojrzałem na nią nie pewnie.
- Jasne pytaj o wszystko -odpowiedziała i delikatnie się uśmiechnęła.
-Zauważyłem że od pewnego czasu jesteś inna - zerknąłem na dziewczynę wzrok utkwiony miała w ziemię.-Unikasz mnie choć wiem że tego nie chcesz, kiedy nie raz byliśmy razem na mieście ty szybko musiałaś gdzieś iść najczęściej tłumaczyłaś się mówiąc" Zapomniałam że umówiłam się z Olivią" chodź tak naprawdę z nią nie byłaś bo z nią rozmawiałem.- Annabel uniosła głowę, płakała.
- O co chodzi co się z Tobą dzieję ?- spojrzałem jej w oczy Ann otworzyłam usta lecz po chwili je zamknęła i wtuliła się w moje ramię. Trzymałem ją mocno w objęciach i gładziłem ją po włosach. Kiedy tylko dziewczyna się uspokoiła ponownie zapytałem "Co się z tobą dzieję Ann".
- Bo widzisz jest pewna rzecz o której Ci nie powiedziałam - zaczęła zapłakanym głosem- i za wszelką cenę próbowałam to ukryć, ale sprawy zaszły za daleko i nie mogę już więcej Cię okłamywać - powiedziała i wytarła mokre policzki od płaczu.
- Powiedz mi prawdę - wyszeptałem na tyle głośno żeby ona usłyszała. Patrzyłem na nią lecz ta nic nie odpowiadała. Złapała się za głowę a następnie zaczęła mamrotać coś pod nosem. Próbowałem zrozumieć co ona mówi ale jej słowa brzmiały jakby w języku chińskim.
- Ananbel - zacząłem krzyczeć gdy dziewczyna pobladła i zaczęła tracić przytomność- co się do cholery dziej- powiedziałem kładąc głowę dziewczyny na moich kolanach. Roztrzęsionymi rękami wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer Louisa szybko opowiedziałem mu co się stało i poprosiłem by po nas przyjechał. Kiedy tylko się rozłączyłem wziąłem dziewczynę na ręce i zacząłem biec w miejsce gdzie miałem czekać na Louisa. Podjechał samochodem po kilkunastu minutach usiadłem na tylnych siedzeniach i trzymałem na rękach dziewczynę, była krucha i cała blada w myślach modliłem się żeby było z nią wszystko w porządku. Louis pomógł mi wysiąść z auta i szybko pobiegliśmy w stronę szpitala.
- Ratujcie ją - krzyknąłem gdy tylko wbiegłem do środka. Lou wytłumaczył lekarce która własnie była w holu co się stało. Kobieta po 40 zawołała pozostałych lekarzy którzy zabrali Annabel do sali.

                                                                      ***
Siedziałem w salonie i oglądałem telewizje gdy zadzwonił telefon. Spojrzałem na wyświetlacz dzwonił Niall przycisnąłem zieloną słuchawkę i usłyszałem zdenerwowany głos chłopaka. Również jak on byłem zdenerwowany kiedy dowiedziałem się co się stało. Powiadomiłem rodziców o całym zdarzeniu tata szybko zdjął kluczyki z haczyka i pojechaliśmy do szpitala w którym była moja siostra.
 
                                                                     ***
- Gdzie ona jest ?- krzyknął Mike kiedy mnie ujrzał.
- W tamtej sali -wskazałem palcem drzwi- przed chwilą wyszedł lekarz że wszystko jest pod kontrolą Annabel powoli odzyskuje przytomność ale wejść do niej będziemy mogli dopiero za chwilę- wyjaśniłem i trochę się uspokoiłem.
Na korytarzu czekaliśmy jakieś 20 minut później z sali w której przebywała Ann wyszła pielęgniarka i oznajmiła że możemy do niej wejść. Najpierw do sali weszli jej rodzice wyszli po 5 minutach i oznajmili że teraz moja kolej. Chwyciłem klamkę otworzyłem drwi i wszedłem do środka. Na łóżku leżała Annabel blada jak ściana i na gołe oko można było zobaczyć że jest bardzo osłabiona. Podszedłem do jej łóżka i usiadłem na krześle do mojej pamięci powrócił dzień w którym odwiedzałem Annabel bo również trafiła do szpitala. Spojrzałem na dziewczynę nic nie mówiła ale patrzała się na mnie tymi błękitnymi oczami.
- Będzie dobrze - powiedziałem i złapałem jej rękę.
- Nic nie będzie dobrze - krzyknęła pomimo tego że była osłabiona patrzałem na nią i nie wiedziałem co się dzieje- jestem poważnie chora mam białaczkę i natychmiast potrzebuję przeszczepu - z jej oczu poleciały pierwsze łzy. Nie miałem pojęcia co powiedzieć ta informacja którą przed chwilą usłyszałem była najgorszą z wszystkich informacji jaką kiedykolwiek chciałbym usłyszeć. Przejechałem ręką po włosach i utkwiłem wzrok w podłodze.
- Nic mi nie powiesz ?-powiedziała zdenerwowana tą długą ciszą Ann natychmiast podniosłem głowę do góry.
-To nie tak że nic nie chcę Ci powiedzieć, ale zastanawiam się dlaczego nie poinformowałaś mnie o chorobie ? -spojrzałem na nią znacząco teraz to ona szukała słów które miała powiedzieć.
- Tak myślałem lepiej było milczeć nic mi nie mówić i wyjechać do domu kiedy tylko skończą się wakacje - wstałem z krzesła i skierowałem się do wyjścia.
- Niall czekaj ..- usłyszałem za sobą głos dziewczyny i wyszedłem z sali.
- Niall do kąt idziesz ? -spytał Louis
- Chcę pobyć sam- odparłem stanowczo i skierowałem się ku wyjściu.
____________________________________
Cześć wszystkim.
Przepraszam że tak długo nie dodawałam rozdziału ale wyjechałam z rodzicami do rodziny.
Miałam tam internet,ale nie było czasu na pisanie sami rozumiecie do tego zepsuł mi się laptop i musiałam zaczekać aż wrócę do domu i zacznę pisać ze swojego komputera :)
Mam nadzieję że rozdział wam się podoba w końcu Niall poznał prawdę czekam na waszą opinię!
ps. Przepraszam za wszelkie błędy bo nie sprawdzałam tekstu :)
Gabi.


środa, 15 sierpnia 2012

Rozdział 25

- Kiedy wykryli chorobę?- zapytała zapłakana mama.
- Jakiś miesiąc temu przez tydzień czuła się słabo kilka razy poleciała jej krew z nosa i jak byliśmy na paintballu zemdlała zawieźliśmy ją do szpitala miałem nadzieję że to będzie anemia, ale niestety nie- obiema rękami tata zakrył swoją twarz i zaczął płakać. Nie wiedziałam co mam zrobić płakać razem z nimi czy zachować emocje dla siebie. Jednak łzy były silniejsze i zaczęły same spływać po twarzy, Mike też nie mógł wytrzymać i wyszedł z pokoju. Zakryłam twarz rękoma i cicho popłakiwałam poczułam dotyk na moich plecach podniosłam głowę i zamazanymi oczami spojrzałam na mamę która zaczęła mnie bardzo mocno przytulać.
- Ja naprawdę chciałam Ci to powiedzieć, ale nie umiałam - mówiłam płacząc.
- Już dobrze kochanie wszystko będzie dobrze razem z tatą weźmiemy kredyt jeśli będzie to koniecznie o nic się nie martw - trochę się uspokoiła i zaczęła głaskać mnie po włosach. Tak dobrze się czułam w objęciach zatroskanej matki. Poczułam spadające na moją głowę łzy, puściłam mamę i spojrzałam na nią miała czerwone oczy od płaczu.
- Mamo nie płacz już proszę- powiedziałam patrząc na nią smutnym wzrokiem. Serce mi się kroiło widząc że bliska mi osoba tak cierpi. Od razu przypomniałam sobie o Niall'u jak ja mu to powiem, on mnie znienawidzi że przez tak długi czas go okłamywałam, ale to dla jego dobra. W pomieszczeniu nastała cisza którą w końcu przerwałam.
- Jutro mam wizytę u lekarza możesz iść ze mną - powiedziałam cichym głosem.
- Dobrze skarbie- odpowiedziała i wyszła z domu.
Chwilę po niej chwyciłam za bluzę i również opuściłam dom. Na dworze panowała deszczowa pogoda założyłam na głowę kaptur i rozejrzałam się po ulicy zobaczyłam że mama udała się w stronę mojego ulubionego parku poszłam za nią.
Stałam za drzewem i przyglądałam się mamie, siedziała na ławce na której przesiadywałam kiedy musiałam coś przemyśleć i zakrywała rękoma zapłakaną twarz. Dowiedziała się o mojej chorobie tak szybko, że teraz trudno jej będzie dopuścić do siebie myśl że jej jedyna córka jest ciężko chora. Zrobiłam pierwszy, drugi, trzeci krok i już po chwili siedziałam obok mamy na ławce płacząc razem z nią. Mama podniosła głowę wytarła nos i przytuliła mnie do siebie trzęsłam się z zimna a jednocześnie czułam ciepło. Wyprostowałam się na ławce i patrzałam się przed siebie przed oczami przebiegały osoby chowające się przed deszczem.
- Wracajmy do domu- powiedziałam i spojrzałam na mamę.
Jednocześnie wstałyśmy i ruszyłyśmy w drogę powrotną. Deszcz stawał się coraz większy zaczęłyśmy biec i już po kilku minutach znalazłyśmy się w domu. Przemoczona udałam się na górę, wzięłam gorący prysznic i ubrałam się w suche ciuchy a mianowicie ulubiony dres, włosy natomiast związałam w niedbałego koka. Na nogi założyłam jeszcze ciepłe skarpety i zeszłam na dół, mama już była przebrana, siedziała na kanapie i popijała ciepłą herbatę. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie gorącą czekoladę a następnie wróciłam do salonu. Usłyszałam dźwięk dzwoniącej komórki spojrzałam na wyświetlacz "dzwonił Niall" wstałam z kanapy i nadusiłam zieloną słuchawkę.
- Cześć Niall - powiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Annabel dzwonię do Ciebie zapytać się czy masz może jutro czas ?- zapytał
- Niestety nie mam wi.. znaczy się mam pewną sprawę do załatwienia - powiedziałam zaciskając żeby ze swojej pomyłki.
- W porządku to może piątek ?- zapytał z nadzieją że mu nie odmówię.
- Jasne pasuję mi , do zobaczenia za 3 dni- zakończyłam rozmowę.

                                                                                     ***
Obudziły mnie krople deszczu stukające o parapet, przeciągnęłam się na łóżku i wstałam. Podniosłam roletę i spojrzałam przez okno, znowu deszcz i pochmurne niebo miałam nadzieję że w końcu się przejaśni. Pościeliłam łóżko i udałam się do szafy wyciągnęłam z niej długie czarne spodnie, miętową koszulę z rękawem 3/4 i dobrałam do tego biżuterię. Spojrzałam na telefon dochodziła 7 rano nigdy tak wcześnie nie wstawałam. Powoli zeszłam na dół, w kuchni siedziała mama czytała gazetę i popijała kawę. Ona od zawsze była rannym ptaszkiem nawet kiedy nie szła do pracy wcześnie wstawała, miała to po swojej mamie ja natomiast mogłabym przespać pół dnia tak samo jak mój tata i brat.
Przywitałam się z rodzicielką, podeszłam do blatu nalałam sobie do kubka resztkę zaparzonej wcześniej przez mamę kawy i zrobiłam śniadanie dla mnie i dla niej.
- Smacznego - powiedziałam z delikatnym uśmiechem stawiając mamie przed nosem talerz.
-Dziękuję i wzajemnie - odpowiedziała i wzięła się do jedzenia.- Dawno nikt nie robił mi takiego śniadania- przyznała po chwili, spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się ciepło.

                                                                                    ***
- Jesteś gotowa do wyjścia ?- zapytałam mamy.
- Tak oczywiście już idziemy- powiedziała zakładając na siebie marynarkę.
Sięgnęła jeszcze po torebkę i wyszłyśmy. Do wizyty zostało 40 minut postanowiłam pokazać mamie okolicę począwszy od mojej ulubionej kawiarni a skończywszy na salonie gier w którym byłam kilka razy z Niall'em. Dotarłyśmy do kliniki pchnęłam drzwi do przodu i weszłyśmy do środka. Po schodach weszłyśmy na drugie piętro i usiadłyśmy na krzesłach obok gabinetu.
- Annabel Vegan - usłyszałam ze środka gabinetu. Wstałam i razem z mamą weszłyśmy do środka. Lekarz wskazał dwa miejsca przed jego biurkiem zajęłam miejsce i z niecierpliwością czekałam na to co powie lekarz.
- A więc..- zaczął lekarz- twoje wyniki Annabel z ostatnich badań są negatywne- powiedział smutnym tonem  i pokręcił głową.
- Ale ale jak to - patrzałam na niego zdezorientowana, mama natychmiast złapała mnie za rękę a do moich oczu napłynęły łzy.
- Potrzebny jest natychmiastowy przeszczep szpiku - powiedział z kamienną twarzą ojciec Olivii. - Proszę aby jak najszybciej stawili się członkowie waszej rodziny musimy pobrać krew by sprawdzić kto będzie nadawał się na dawcę - skończył.
Nie mogłam nic z siebie wydusić. Siedziałam na krześle i gapiłam się przed siebie , kątem oka zauważyłam że mama również nie wiedziała co powiedzieć.
- Przykro mi naprawdę - powiedział z nutką współczucia mężczyzna. Mama kiwnęła niepewnie głową i opuściłyśmy gabinet nie mówiąc nawet "Do widzenia". Zrobiło mi się słabo mama chwyciła mnie pod rękę i zaprowadziła do kawiarenki. Pomogła mi usiąść i kupiła mi wodę niegazowaną z lodówki. Napiłam się kilka łyków i odstawiłam butelkę na stolik.
- Chodźmy z tond - powiedziałam ledwo słyszącym głosem.

                                                                         ***
Spacerowałem z Olivią po parku trzymając ją za rękę, była taka delikatna w dotyku. Spojrzałem na jej twarz była taka piękna i promieniała szczęściem. Chwyciłam obiema rękami jej dłoń i spojrzałem w oczy. Dostrzegłem w nich skaczące iskierki. Nachyliłem się a ona przekręciła głowę czułem jej zapach a potem zatopiłem się w jej ustach. Pocałunek nie trwał zbyt długo ale znaczył dla mnie wiele po wyrazie twarzy brunetki mogłem dostrzec że dla niej też. Uśmiechnęła się delikatnie a następnie ruszyliśmy w dalszą stronę. W oddali dostrzegłem znajomą postać to była Annabel, która płakała ? O co chodziło ?Spojrzałem na dziewczynę obok mnie była również zaskoczona jak ja. Ann usiadła na ławkę w towarzystwie pewnej kobiety i zatopiła się w jej objęciach. Razem z Olivia postanowiliśmy nie iść dalej a zawrócić. Udaliśmy się do pizzerii zamówiliśmy jedną na pół do tego po pepsi. Przez ten cały czas nie odzywaliśmy się do siebie zauważyłem w zachowaniu Olivii coś niepokojącego próbowałem wyczytać jej z twarzy o co chodzi ale nie udało mi się. Po zjedzeniu pizzy odprowadziłem Olivię do domu żegnając ją całusem w policzek i udałem się w drogę powrotną do hotelu.

- Niall widziałeś się dzisiaj może z Ann? -zapytałem kiedy przekroczyłem próg pokoju hotelowego.
- Nie dopiero w piątek się zobaczymy - powiedział - a coś się stało ?
- Nie wiem dzisiaj kiedy byłem na spacerze z Olivią po parku zobaczyliśmy Ann płaczącą w towarzystwie jakieś kobiety- powiedziałem trochę się martwiąc widząc twarz Niall'a doszedłem do wniosku że on również się zdenerwował.
- Muszę z nią porozmawiać w piątek - powiedział zamyślony.
____________________________________
Dzień dobry kochani !
Na wstępie chciałam was przeprosić że przez miesiąc nie dodałam żadnego rozdziału, ale wyjechałam na wakacje i nie miałam czasu kiedy go dokończyć. Mam nadzieję że się na mnie nie gniewacie:)
Jak wam się podoba odcinek?
Chciałam dodać odcinek wczoraj ale źle się czułam i niestety jestem chora -,-
 Pozdrawiam was serdecznie i jeszcze raz przepraszam .
Gabi :)

piątek, 13 lipca 2012

Rozdział 24

Podjechaliśmy pod dom. Wysiadłam z auta a za mną mama, tym razem walizkę mojej rodzicielki zabrał Mike. Tata otworzył drzwi i weszliśmy do środka. Spojrzałam na mamę. Oczy miała jak pięć złotych, postawiła swoją torebkę na komodzie i zaczęła zwiedzać dom w towarzystwie Mike. Miałam jeszcze czas na przemyślenie tego, co chcę jej powiedzieć. Pobiegłam po schodach na górę i zamknęłam za sobą drzwi. Poszłam do łazienki i zimną wodą przemyłam twarz, a następnie położyłam się na łóżku. Usłyszałam skrzypnięcie drzwi uniosłam głowę do góry i ujrzałam wchodzącego do pokoju tatę. Usiadłam w po turecku i ręką przeczesałam włosy.
- Jak się czujesz córcia ?- zapytał z troską tata
- A jak się mam czuć? Muszę dzisiaj powiedzieć mamie o chorobie, ale tak strasznie się boję - powiedziałam i przetarłam jedno oko.
- Dasz radę - pocałował mnie w czoło i opuścił mój pokój.
Wstałam z łózka, poprawiłam bluzkę i zeszłam na dół. W salonie siedziała mama i rozmawiała z Mike'm, a w ogrodzie tata papierosa palił . Widzę, że nie jest mu łatwo. Nie dość, że przyjechała jego była żona to jeszcze ma poważnie chorą córkę. Zgasił papierosa i wrócił do środka.
- Annabel siadaj i opowiadaj co się tutaj działo przez wszystkie tygodnie wakacji - powiedziała mama i wskazała mi krzesło.
- Przejdę się, a jak wrócę to porozmawiamy okay? -zapytałam niepewnie, a mama uśmiechnęła się delikatnie. Założyłam na siebie sweterek i wyszłam z domu. Postanowiłam pochodzić po mieście. Skierowałam się w stronę centrum. W kieszeni spodni poczułam wibrację, wyciągnęłam telefon. Dzwonił Niall. Odrzuciłam połączenie, jednak za chwilę znowu zadzwonił, nie mogłam cały czas unikać z nim kontaktu. Odebrałam telefon.
- Halo ?- zapytałam zachrypniętym głosem.
- Annabel ! No nareszcie odebrałaś, możemy się dziś spotkać? -zapytał z nadzieją w głosie.
- W porządku, tylko o której ?- zapytałam.
- Jakoś teraz ?- usłyszałam w telefonie dźwięk przejeżdżającego auta.
- Tak pasuje mi. To spotkajmy się w parku tam gdzie zawsze- powiedziałam i rozłączyłam się.
Z powrotem schowałam telefon do kieszeni i zawróciłam. Do parku doszłam po 10 minutach. Czekał już tam Niall ubrany w jeansowe spodnie i czerwoną bluzę. Podeszłam do niego i mocno się do niego przytuliłam. Brakowało mi jego ciepła i zapachu. Uniosłam lekko głowę do góry i spojrzałam w jego błękitne oczy, a następnie wtuliłam głowę w jego szyję. Usiedliśmy na ławce i trwaliśmy w ciszy którą w końcu przerwał chłopak.
- Muszę się Ciebie o coś zapytać- powiedział niepewnie Niall.
- Jasne, pytaj. - powiedziałam.
- Od kilku tygodni chodzisz przybita- cholera zaklęłam w myślach, ale słuchałam dalej - jeśli ktoś próbuję zapytać się Ciebie o co chodzi to unikasz tematu. Co się dzieje ?- zapytał wyczytując coś z moich oczu.
- Niall ja.. ja nie wiem jak Ci to powiedzieć - zaczęłam niepewnie.
- Czy tu chodzi o chorobę ? -spojrzał na mnie, a mi momentalnie powiększyły się oczy- chorobę Olivii ?- dokończył.
- Można tak powiedzieć- powiedziałam. Niall przysunął się do mnie i mocno przytulił, następnie rękoma złapał moją twarz, spojrzał głęboko w oczy i powiedział - wszystko będzie dobrze Olivia z tego wyjdzie. - musnął delikatnie moje usta.

                                                                       ***
Zimny wiaterek gładził moje ciało, które powoli dostawało gęsiej skórki. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Było jeszcze ciemno. Chciałam się przykryć, ale kołdry nie było na łóżku, bo leżała na ziemi. Szybko ją podniosłam przykryłam się i znów poszłam spać.
- Olivia wstajesz na śniadanie ?- usłyszałam głos mamy.
- Tak, za chwilę będę - powiedziałam i wstałam z łózka.
Podeszłam do szafy wyciągnęłam z niej siwe spodnie dresowe i biały t-shirt z napisem "I love music". Następnie udałam się do łazienki wzięłam szybki prysznic. Przebrałam się w przyniesione ubrania i rozczesałam swoje długie, proste brązowe włosy. Schodząc po schodach poczułam zapach naleśników. Usiadłam przy stole nałożyłam sobie jednego naleśnika, dodałam do tego bitą śmietanę, owoce i zaczęłam jeść. Rodzice poszli do pracy, a ja zostałam sama w domu. Włączyłam sobie telewizję ale nic ciekawego nie leciało, tylko same powtórki. Postanowiłam posprzątać. Włączyłam muzykę i zabrałam się do sprzątania. Zaczęłam od swojego pokoju szybko pościeliłam łóżko i sprzątnęłam porozrzucane ciuchy, następnie skierowałam się do biura taty, w którym zawsze panował bałagan. Weszłam do środka i zaczęłam od uporządkowania rzeczy na komodzie. Poukładałam zdjęcia rodzinne i wytarłam kurze, później zaczęłam robić porządki na biurku. Było ono załadowane różnymi kartkami i dokumentami. Składałam dokumenty kiedy moją uwagę skupiła karta z napisem "Annabel Vegan" wiedziałam, że nie mogę tam zaglądać, ale to było silniejsze ode mnie. Otworzyłam teczkę i zaczęłam czytać. Nie mogłam w to uwierzyć. Stan zdrowia Annabel zaczął coraz bardziej się pogarszać.Nie chciałam już więcej czytać, zamknęłam teczkę i skończyłam sprzątanie w pokoju.  Usłyszałam dzwonek do drzwi, zamknęłam pomieszczenie i poszłam otworzyć. Przede mną stał uśmiechnięty Mulat.
- Kino czy kręgle ?- od razu zapytał chłopak.
- Hmm kręgle - uśmiechnęłam się on również to uczynił.
- Wejdź. Ja tylko się przebiorę - powiedziałam i wpuściłam chłopaka do środka. Zostawiłam go w salonie i szybko pobiegłam na górę się przebrać, zdecydowałam się na sukienkę w kwiatki i na to czarny sweterek. Przez ramię przewiesiłam czarną torebkę do której włożyłam telefon i portfel. Wróciłam na dół i zastałam tam chłopaka przyglądającego się moim zdjęciom. Chrząknęłam, a ten się odwrócił.
- Ładnie wyglądasz - powiedział, a ja się zarumieniłam.
Zamknęłam drzwi na klucz i poszliśmy do kręgielni. Na miejsce dotarliśmy po 20 minutach. Przez ten cały czas Zayn wypytywał o moje zdrowie, a ja jego o przygotowania do następnego występu w X Factorze.
Poszliśmy wypożyczyć buty, a następnie zajęliśmy tor. Byłam kiepska w grę w kręgle, ale na szczęście Zayn też nie był za dobry. Z czasem szło mi coraz lepiej, nawet zbiłam wszystkie kręgle. W pewnej chwili Zayn poszedł po coś do picia i nie było go przez ponad 10 minut. Zaczęłam szukać go wzrokiem. Znalazłam go przy automacie rozmawiającego z jakąś dziewczyną w kręconych włosach i idealnej figurze. Zostawiłam kulę którą miałam rzucać i udałam się do Zayn'a. Stanęłam obok nich, ale oni nawet nie zauważyli mojej obecności. Odwróciłam się na pięcie i wyszłam na zewnątrz zaczerpnąć świeżego powietrza. Przypomniała mi się opowieść Ann o tym jak kiedyś poszła do kręgielni i zobaczyła Niall'a flirtującego z jakąś dziewczyną, która okazała się moją kuzynką. Teraz żałowałam, że poszliśmy tu. W kinie przynajmniej każdy zajmowałby się oglądaniem filmu.
- Tu jesteś - usłyszałam za sobą głos chłopaka. Odwróciłam się do niego i odpowiedziałam.
- Musiałam się przewietrzyć, a co zmartwiłeś się ? - próbowałam nadać żartobliwego tonu.
- Chciałem Cię przedstawić Danielle- powiedział rozpinając bluzę.
- Nie dziękuję. Nie mam ochoty poznawać panny przez którą nie zauważyłeś że stałam obok was - powiedziałam krzyżując ręce.
- Czy ty jesteś zazdrosna ?- zapytał i zobaczyłam w jego oku iskierkę.
- Może- odpowiedziałam nie patrząc na niego.
- Nie masz być o co zazdrosna, Danielle to tylko moja koleżanka z programu poza tym ona kręci z Liam'em - uśmiechnął się
- Jakoś nie widziałam jej żeby śpiewała - spojrzałam na niego.
- Bo ona jest tam tancerką - ponownie się uśmiechnął.
- Aaa to z tąd ta figura - powiedziałam, a Zayn się zaśmiał.

                                                                ***
Nalałam sobie soku, a mamie zrobiłam słabą kawę rozpuszczalną. Podałam jej kubek i poszłyśmy do mojego pokoju, gdzie mogłyśmy spokojnie porozmawiać w cztery oczy. Usiadłam na jednym końcu łóżka, a mama na drugim. Trwałyśmy w milczeniu, Nie wiedziałam co powiedzieć, rozglądałam się po pokoju szukając natchnienia na odpowiednie poinformowanie mamy o mojej chorobie.
- No więc gdzie byłaś ? -zaczęła mama.
- Z chłopakiem - odpowiedziałam, a mama zrobiła wielkie oczy. Dotąd miałyśmy idealny kontakt, mówiłyśmy sobie o wszystkim, a teraz? Teraz było inaczej. Ja się zmieniłam. To było pewne, a czy mama tego nie byłam pewna.
- Zaskoczyłaś mnie z tym chłopakiem - powiedziała mama z uśmiechem.
- Aż dziwne, że ja taka cicha i nieśmiała osoba ma chłopaka - zaśmiałam się. Nastała cisza.
Musiałam to zrobić. Nieważne co ma się później stać, poprostu muszę to zrobić.
- Mamo muszę Ci coś powiedzieć- przerwałam ciszę.
- Mam nadzieję, że nie chcesz mi powiedzieć że jesteś w ciąży. Jestem za młoda na bycie babcią - zaśmiała się a ja zachowałam milczenie.
- Nie to coś bardziej poważnego - powiedziałam smutno. Mama nic nie odpowiedziała, tylko czekała na to co dalej powiem.
- Mamo ja mam białaczkę - powiedziałam i rozpłakałam się. Jak najmocniej przytuliłam do mamy i poczułam jak na głowę spadają mi jej łzy.

_________________________________
Cześć Wam !
Tu znowu Olivia ;). Gabi wraca już w jutro więc znowu ona będzie dodawać rozdziały ;)
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Zachęcam do komentowania, bo liczba komentarzy znów trochę spadła, a każdy komentarz to uśmiech u autora ;)
Mój tt - @xOlivia_1Dx i tt poświęcony blogowi - @Opowiadanieo1D

Pozdrawiam, Olivia ;)