poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Konkurs

Dzień dobry  jak obiecywałam dziś dodaje notkę o konkursie . Tak więc przez cały tydzień mieliście udostępnioną po prawej sprawie ankietę . Z wielką przewagą głosów wygrał "Quiz" .
W konkursie odbędą się 3 etapy ,a Quiz zawierać będzie wiadomości dotyczące o One Direction i o tym blogu. 1 etap zrobię za tydzień , ze względu na wyjazd . Przygotujcie się , liczę że będą same dobre odpowiedzi ,a nagrodą będzie ...

Ps. Nagrody jeszcze nie zdecydowałam <3
Całusy blogerka .

niedziela, 29 kwietnia 2012

Rozdział 14

Wypchany z pokoju Annabel poszedłem na dół gdzie znajomi rozwaleni na kanapie oglądali jakiś film i jedli zamówioną pizze. Wepchnąłem się między Zayn'a a Mike a po chwili na moich kolanach zasiadła Doris. Otoczyła mnie mocno ramieniem , a jej mocne perfumy wdarły mi się do płuc tworząc przy tym duszności . Brunetka rozluźniła trochę uścisk i pogłaskała mnie po piersi . Pasmo jej brązowych włosów opadły mi na twarz, odgarnąłem je i spojrzałem na ekran telewizora . Oglądając film kawałkami zorientowałęm się że leci horror. Usłyszałem za mną czyjeś kroki , odwróciłem głowę .
- Buuuu , mam was- krzyknął ojciec Ann Mike, a my wszyscy krzyknęliśmy z przerażenia .
- Tato , mogłeś sobie darować - powiedział Mike łapiąc się z a serce .
- Tak to jest kiedy młodzież ogląda horrory - zaśmiał się pan Vegan i poszedł w głąb domu .
Doris położyła głowę na moim ramieniu zapadając w sen . Pan Vegan przyszedł wrócił do naszego towarzystwa wziął kawałek pizzy i dołączył do oglądania filmu . Uśmiechnięty spojrzał na mnie , następnie przyjrzał się osobie leżącej na mnie i jego uśmiech przerodził się w grymas . Spojrzałem na wyświetlacz telefonu , dochodziła północ .Poczekałem aż film się skończy i obudziłem Doris . Ubrałem szybko buty i czekałem na brunetkę aż się rozbudzi i będzie gotowa do wyjścia .
- Piękna noc - powiedziała po tym jak wyszliśmy z domu
-Nocne spacery zawsze poprawiają mi humor - westchnęła  a na nią spojrzałem i się uśmiechnąłem
- Powiedz coś wreszcie - nakazała
-Nie jestem w humorze - odpowiedziałem
- Jasne - burknęła .
Szliśmy oświetlonymi dróżkami do domu brunetki , była ona niezadowolona i szła szybszym tempem ode mnie . Podbiegłem do niej i na rozluźnienie atmosfery złapałem ją za rękę .

                                                              ***
Obudził mnie dźwięk budzika , wyłączyłem komórkę i z powrotem zamknąłem oczy . Chciałem powrócić na jawę senną ale coś mi nie wychodziło . Przewróciłem się na drugą stronę i spoglądałem na promienie słoneczne przebijające się przez szyby okien . Nagle poczułem uginający się materac podniosłem wzrok z pod kołdry i ujrzałem Liama siedzącego na drugim końcu materaca .
- C chcesz ? - powiedziałem zaspanym głosem
-Wstawaj zaraz jedziemy - powiedział .
Ostatni raz przeciągnąłem się na materacu , a później poszedłem się szykować do wyjazdu . Ubrałem się w długie jasne spodnie , czerwoną połówkę i nike do tego . Wróciłem do pokoju gościnnego , spakowałem swoje rzeczy i pościeliłem materac . Idąc korytarzem zmierzałem do schodów . Zatrzymałem się obok drzwi pokoju Annabel .W prawdzie zabroniła mi kiedykolwiek do niego wchodzić , ale musiałem ją zobaczyć .
Złapałem za klamkę i delikatnie przycisnąłem ją ku dole . Wszedłem do środka pokoju , zostawiłem lekko uchylone drzwi . Zbliżyłem się do jej łóżka stojącego pod ścianą . Spała spokojnie , przykryta była kołdrą do pasa , widziałem że marzła , miała gęsią skórkę , okryłem ją kołdrą aż po samą szyję i na pożegnanie ucałowałem ją w czoło .
- Niall idziesz ?- zapytał Zayn stojący w drzwiach .
Spojrzałem ostatni raz na śpiącą dziewczynę , odwróciłem się na pięcie i wyszedłem . Na dole już czekali na mnie pozostali członkowie zespołu . Przy komodzie ujrzałem ledwo stojącego na nogach Mike , podszedłem do niego i zrobiliśmy przyjacielski uścisk .  Wyszliśmy na zewnątrz , jeszcze godzinę temu świeciło słońce , a teraz niebo zachmurzone a temperatura od wczoraj spadła o 10 stopni . Usadowiłem się z tyłu , założyłem na uszy słuchawki i puściłem moją playlistę. Zamknąłem oczy , ale nie mogłem zasnąć , cały czas myślałem o tym co mi wczoraj powiedziała Annabel , nie powinna mieć do mnie pretensji , w końcu to ona mnie odrzuciła . Całą drogę do Londynu przesiedziałem cicho , podjechaliśmy pod hotel w którym jesteśmy zakwaterowani na czas programu , wysiadłem z samochodu i zabrałem swój plecak . Udałem się do pokoju mojego i chłopaków . Położyłem się na łóżku i dopiero teraz poczułem jaki jestem zmęczony .

- Blond czupryno wstawaj jedziemy do studia - usłyszałem głos nad sobą i jak małe dziecko zacząłem się kręcić .
- Niall rusz swój tyłek , za 10 mamy być u Simona a jest 9.40 - ponownie usłyszałem ten głos .
Na moment ucichł jeden z moich kumpli , z uśmiechem że mi dał spokój wtuliłem się w poduszkę .
- Kanapka - usłyszałem krzyk dobiegający z drugiego końca pokoju podniosłem głowę i ujrzałem czterech chłopaków biegnących w moją stronę , po chwili byli już na mnie .
- Zejdźcie ze mnie - zacząłem wymachiwać rękami i nogami .
- Jeśli wstaniesz - podali warunek chórkiem
- W porządku - powiedziałem zrezygnowany a chłopcy ze mnie zeszli
- A teraz biegiem do auta , bo Simon nas zabije - krzyknął Harry i pobiegł w stronę drzwi .
Ubrałem pośpiesznie buty , bluzę i wyszedłem z apartamentu zamykając przy tym drzwi kartą .
Do studia dojechaliśmy po 20 minutach , z lekkim opóźnieniem wparowaliśmy do sali numer 5 , czekał już tam na nas Billy nauczyciel śpiewu i Simon . Kiedy nas ujrzeli stanęli na przeciwko nas z krzyżowanymi rękami .
- Spóźniliście się ..- powiedział Simon - 12 minut - dodał
- Wiemy , przepraszam - powiedział Liam
- Mięliście kilka dni wolnego , jak nie przejdziecie dalej to głowy wam pourywam - powiedział Billy śmiejąc się . Simon opuścił sale ,a my zaczęliśmy próby . Od razu po programie z przed tygodnia wspólnie z chłopakami wymyśliliśmy że w czwartym odcinku na żywo zaśpiewamy piosenkę "Total Eclipse Of The Heart" . Przez całe popołudnie ćwiczyliśmy piosenkę , moim zdaniem było dobrze , chłopaków chyba też , ale Billy uważał  że coś jest nie tak . To była chyba nasza kara za spóźnienie się .
- Idealnie - wykrzyknął Billy ze szczęścia . Teraz mogliśmy spokojnie iść się przebrać w stroje na występ, a następnie udać się do charakteryzatorni . Po skończonym makijażu przyjrzałem się sobie w lustrze . Twarz miałem przypudrowaną na jasny kolor , a z oczy wypływała mi krew . Razem z przyjaciółmi poszliśmy na generalną próbę przed programem . Kilkakrotnie pomyliliśmy słowa lub melodię , ale stwierdziliśmy że nie będziemy dalej ćwiczyć , bo będzie coraz gorzej . Usiedliśmy się za kulisami i czekaliśmy na naszą kolej .  Spojrzałem na wielki zegar stojący pod ścianą , wskazywał 20.38 , za 12 minut występujemy . Szybkim krokiem poszedłem do garderoby , wyjąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer Annabel . Pierwszy sygnał , drugi , następnie trzeci i czwarty . Najechałem na czerwony przycisk i zakończyłem rozmowę . Próbowałem jeszcze kilka razy skontaktować się z dziewczyną , ale bez skutku .
- Niall na scenę jazda - usłyszałem za sobą głos Billy'ego. Wybiegłem z pomieszczenia i pobiegłem na scenę . Usiadłem na schodach i muzyka zaczęła grać . Kiedy śpiewałem byłem sobą , wyrzucałem z siebie wszystkie złe emocje . Muzyka ucichła a my przestaliśmy śpiewać , tłum ludzi szczególnie dziewczyn piszczało i klaskało ,to takie niesamowite uczucie , uśmiechnąłem się na sam widok zadowolonego Simona.
- To było wspaniałe - powiedziała Cher
- Niewiarygodne jak dobrze się ze sobą dogadujecie , wasze głosy razem brzmią idealnie , nic więcej nie mam do powiedzenia - powiedział 3 z jurorów .
Zeszliśmy ze sceny i udaliśmy się do garderoby , każdy z nas zadzwonił do rodzin i nie tylko . Ponownie próbowałem dodzwonić się do Annabel ale nic z tego , najwyraźniej nie chciała ze mną rozmawiać .
- Doris nie odbiera ? -zapytał Harry siadając obok mnie
- Rozładował jej się telefon - westchnąłem , nie chciałem powiedzieć że próbowałem dodzwonić się do Ann .
Ponownie wyszliśmy na scenę , cały w nerwach stałem z grupką przyjaciół wyczekując wyników . Kto wie może to był nasz ostatni występ na żywo . Z zamyśleń wyrwał mnie głos Liama mówiący "Będzie dobrze".
- Cher Lloyd - powiedział jeden z prowadzących .
- Drugą bezpieczną osobą lub zespołem jest ...- zatrzymał głos - One Direction - powiedział a my zaczęliśmy skakać jak głupi , byliśmy bezpieczni to się liczyło najbardziej .
_________________________________________
Witajcie , niezmiernie przepraszam że nie dodałam rozdziału wczoraj jak to planowałam .
Dziś jest ostatni dzień na oddawanie głosów . Jutro ogłoszę szczegóły konkursu i odbędzie się on za jakiś tydzień bo wyjeżdżam na weekend majowy .
Musze wam coś powiedzieć mój puls "_____________" kiedy zobaczyłam że pod ostatnim rozdziałem było 50 komentarzy , to takie niesamowite że tyle ludzi to czyta . Jesteście cudowni !
Życzę wam miłego weekendu majowego , słońca , słońca i jeszcze raz słońca .
Ps. Na życzenie polecam tego bloga jest naprawdę fajny ---> http://my-world-one-direction.blogspot.com
całuję blogerka.

niedziela, 22 kwietnia 2012

Rozdział 13



Śnił mi się piękny sen. Byłam z Mike'm i rodzicami na morzem, słońce, ciepły piasek, szliśmy razem za rękę do wody, kiedy usłyszałam śmiechy co wybiło mnie ze snu. Otworzyłam oczy i ujrzałam pięciu chłopaków stojących nade mną. Usiadłam jak poparzona, w pół wyprostowana, spojrzałam pytająco na chłopaków i ściągnęłam z siebie koc.
- Co wy tu robicie, tak wcześnie? – zapytałam spoglądając na godzinę w mojej komórce.
- Wcześnie? Jest przecież 9 – odpowiedział z uśmiechem Harry.
- Mniejsza z tym, to co wy tu robicie? – ponownie zadałam pytanie.
- Wczoraj bardzo padało i na dodatek była burza, nie było warunków na powrót do Londynu – powiedział Liam.
- A ja zaproponowałem im nocleg u nas - dokończył brat.
- W porządku, a teraz w podzięce zrobi mi ktoś śniadanie? -zapytałam uśmiechając się.
- Ja Ci zrobię – krzyknął Harry, natychmiast się podniósł i pobiegł do kuchni. W tym czasie udałam się do mojego pokoju, wyciągnęłam ciuchy z szafy i poszłam do łazienki. Napuściłam sobie wody do wanny i spojrzałam w lustro. Włosy miałam posklejane od wczorajszego deszczu, a na policzkach został lekki ślad rozmazanego tuszu do rzęs. Ściągnęłam z siebie dresy i weszłam do ciepłej wody z pianą, wygodnie wyłożyłam się w wannie i błądziłam myślami. Rozmyślałam o wczorajszym wieczorze. O tym gdzie podziewa się Naill z Doris i wielu innych rzeczach. Po 20 minutach relaksu wyszłam z wanny. Owinęłam się ręcznikiem, na suche już ciało nałożyłam trochę balsamu truskawkowego, a mokre włosy rozczesałam i trochę podsuszyłam. Ubrałam się w krótkie szorty, białą bluzkę na ramiączkach, do tego białe trampki. Wyszłam z łazienki i powolnym krokiem zmierzyłam do kuchni. Już na schodach poczułam piękny zapach unoszący się w powietrzu .Z uśmiechem na twarzy weszłam do kuchni gdzie znajdowali się wszyscy oprócz Niall'a.
- Ładnie pachnie – powiedziałam na widok mojego śniadania.
- Jeszcze lepiej smakuje, uwierz – powiedział Zayn zajadając się swoją porcją.
Na kułam na widelec makaron i włożyłam go do ust, makaron rozpłynął mi się w ustach, sos był idealnie doprawiony.
- Niall chodź na śniadanie – zawołał Mike, a po chwili w kuchni zjawił się blondyn z miną jakby go z krzyża ściągnęli. Zdziwiło mnie to, że Horan jednak jest tutaj. Usiadł za stołem i wziął się za jedzenie, nawet na mnie nie spojrzał i nie odezwał się do mnie. Resztę śniadania dokończyłam w ciszy. Wstałam od stołu włożyłam brudny talerz do zmywarki, nalałam sobie soku do szklanki a następnie wróciłam na miejsce. Patrzałam na blondyna, tak jakbym chciała wyczytać odpowiedź z jego twarzy.
- Wy macie basen, a ja o tym nic nie wiedziałem? – oburzony Harry stanął w progu wyjścia na ogród.
- A no mamy, może pójdziemy się trochę pomoczyć? – zaproponował mój brat.
- Było by fajnie, ale ja nie mam żadnych spodenek – odpowiedział Louis.
- Spokojnie ostatnio byłem na zakupach nie wiedziałem jakie kupić spodenki więc wziąłem 5 par – wyszczerzył się Mike.
Wszyscy oprócz mnie i Niall'a poszli na górę za moim bratem. Teram miałam okazję wyciągnąć z blondyna o co mu chodzi.
- Niall możemy pogadać? – zapytałam przysuwając się do niego.
- Jeśli musisz – odpowiedział obojętnie.
- Czemu jesteś dla mnie taki? – powiedziałam prosto z mostu.
- Ale jaki? – po raz pierwszy na mnie spojrzał. Miał puste oczy. Bez żadnego wyrazu. Po prostu puste.
- Nie miły, arogancki, obojętny – zaczęłam wymieniać.
- Wcale taki nie jestem - burknął i wstał od stołu, uznałam to za skończoną rozmowę.
W złymhumorze poszłam do mojego pokoju, wzięłam książkę do czytania i z powrotem poszłam na dół. Wyszłam na ogród, a w wodzie już szalała 5 chłopaków z wyjątkiem Niall'a, właśnie gdzie on się teraz podział? – pomyślałam. Ściągnęłam buty i na boso po miękkiej, zielonej trawce skierowałam się do leżaka, który mieścił się w cieniu. Położyłam się na nim i zaczęłam czytać, dałam się ponieść lekturze którą musiałam przerwać gdy usłyszałam damskie krzyki. Uniosłam głowę nad książkę i ujrzałam tą przeklętą dziewczynę - Doris. Była ona w bikini i siedziała na barana u Niall'a. Nie miałam ochoty patrzeć na ten widok więc wstałam z leżaka i skierowałam się ku wejściu do środka domu, kiedy byłam przy drzwiach usłyszałam za sobą wołanie.
- Annabel! Chodź do nas! – zawołał Liam.
- Nie mam ocho.. Albo dajcie mi chwilkę – odpowiedziałam szybko i pobiegłam do mojego pokoju. Zaczęłam przewracać szafę w poszukiwaniu stroju kąpielowego, kiedy go znalazłam mój pokój wyglądał jak po bitwie. Szybko ogarnęłam bałagan i poszłam się przebrać. Mój strój okazał się bikini, przejrzałam się w lustrze i musiałam stwierdzić że nie wyglądałam źle. Przewiesiłam przez ramię biały ręcznik i zeszłam na dół do ogrodu. Podeszłam do basenu i usiadłam nad brzegiem.
- Co ty tu robisz? – usłyszałam nad sobą głos, uniosłam głowę i ujrzałam Doris. Wstałam.
-Tak się składa, że to mój dom, a Mike to mój brat – odpowiedziałam sucho krzyżując ręce. Doris zaczęła mierzyć mnie wzrokiem, a następnie wskoczyła do wody chlapiąc mnie przy tym wodą. Powoli weszłam do zimnej wody i po chwili ktoś wziął mnie na ręce, a potem razem ze mną zszedł na dno, kiedy się wynurzyłam zaczęłam kaszleć, bo woda wdarła mi się do nosa.
- Louis – powiedziałam do chłopaka klepiąc go w ramię.
- No co? – zaśmiał się, a po chwili dołączyłam do niego.
Jeszcze chwilę szalałam w wodzie, a potem poszłam na leżak opalać się i stamtąd oglądałam całą zabawę znajomych.
- Chodź do zdjęcia – usłyszałam wołanie w moją stronę, nie chętnie wstałam i poszłam do całego towarzystwa. Na ogrodowym stole stał aparat, Louis ustawił samowyzwalacz, a potem szybko podbiegł się ustawić. Stałam między Zaynem a Doris, uśmiechnęłam się i zdjęcie zostało zrobione. Wszyscy rzucili się na aparat, najpierw miał go Louis, Harry, Niall i Doris a potem dopiero ja spojrzałam na zdjęcie i porównałam siebie z brunetką. Miała ona ode mnie większe piersi, ale za to ja miałam długie chude nogi i idealną sylwetkę której ona mogła mi tylko pozazdrościć. Podałam aparat dalej, a potem poszłam do domu, bo od słońca zaczęła mnie boleć głowa. Weszłam do środka i skierowałam się do swojego pokoju. Otworzyłam szafę i wyciągnęłam z niej zwiewną sukienkę w kwiatki i do tego rzymianki. Usłyszałam pukanie do moich drzwi.
- Proszę – zawołałam.
- Annabel, mogłabyś pożyczyć coś Doris na przebranie? – zapytał się mój brat, a w progu stała niezadowolona dziewczyna
- Okay, chodź – powiedziałam do dziewczyny.
- Wybierz sobie coś, a ja idę na chwilę do łazienki – powiedziałam, i jak powiedziałam tak zrobiłam. Przemyłam twarz zimną wodą, na ciało nałożyłam nawilżający balsam, włosy rozczesałam i na koniec ubrałam się w wyciągniętą przez siebie sukienkę. Wróciłam do pokoju i zastałam tam Doris ubraną już w moją błękitną sukienkę. Uśmiechnęłam się do niej oschle a potem obie skierowałyśmy się do chłopaków na dół.
Siedzieli oni w kuchni i pili zimną lemoniadę z lodówki. Usiadłam na blacie kuchennym i bawiłam się moim pierścionkiem na palcu. W pewnym momencie uniosłam wzrok i zobaczyłam jak Doris wkłada Niall'owi do ust truskawki leżące na stole. W środku cała się zagotowałam. Wyszłam na zewnątrz i spoglądałam na powoli zachodzące słońce.
- Co tak sama jesteś? – zapytał chłopak za mną,odwróciłam się do niego i spojrzałam na niego zaszklonymi oczami, a po chwili na moim policzku pojawił się strumień słonych łez. Chłopak podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
- Dzięki – odpowiedziałam wycierając mokre policzki. Przecież miałam nigdy więcej nie płakać.
- W porządku, wiem, że chyba nie masz tu koleżanek i nie masz komu się wyżalić, ale pamiętaj... Ja i reszta chłopaków zawsze Cię wysłuchamy i jest jeszcze Doris, na pewno się zaprzyjaźnicie na dodatek ona tu mieszka.
- Liam, dzięki, ale ten płacz był wywołany przez nią - odpowiedziałam bezradnie.
-Ale dlaczego? – zapytał kompletnie nie domyślając się o co chodzi.
- To długa historia, a ja bym się trochę dziwnie czuła zwierzając się chłopakowi – odpowiedziałam.
- No przecież jesteśmy przyjaciółmi - zachęcił mnie. Po chwili namysłu pociągnęłam go za rękę i poszliśmy usiąść na ławkę obok grilla.
- Nie wiem od czego zacząć – powiedziałam.
- Najlepiej od początku – uśmiechnął się do mnie.
- No więc... – miałam opowiedzieć mu całą historię ale przyszedł do nas mój brat. Wróciłam do środka i udałam się schodami do mojego pokoju. Otworzyłam drzwi i ujrzałam stojącego przy moim biurku Niall'a czytając jakiś zeszyt. Podbiegłam do niego i wyrwałam moje zapiski.
- Kto Ci pozwolił tu wejść? – podniosłam głos.
-Twoim marzeniem jest skoczyć ze spadochronu, w przyszłym roku mieć średnią 6.0 ,nauczyć się grać na gitarze i mieć wystawę swoich prac w galerii? – zapytał ignorując wcześniejsze moje pytanie.
- Może... - odpowiedziałam oschle i schowałam zeszyt do jednej z półek. Następnie wskazałam chłopakowi drzwi. - I pamiętaj żebym Cię już nie widziała w tym domu. – Dopowiedziałam i wypchnęłam go z pokoju, ponieważ bardzo powoli stamtąd wychodził. Zamknęłam się w swoim pokoju położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać, nie wiem czy to z zaistniałej sytuacji, czy z tego że jestem zmęczona. Doszłam do wniosku, że nienawidzę go równie mocno jak kocham. Około drugiej w nocy, po przepłakaniu kilku godzin w końcu zasnęłam. Pełna nadziei, że może niedługo uda mi się wrócić do kraju mojej mamy. Odciąć się od tej krótkiej części życia która dzieje się tutaj. Nawet jeśli mam żałować stracenia kontaktu z pozostałymi chłopakami z 1D.

_______________________________________
Dzień dobry kochani .
Jak wam mija weekend ? Podoba się 13 rozdział ?
Następny odcinek będzie z perspektywy "Doris" lub "Niall'a" .
Nie mam pojęcia co jeszcze napisać więc żegnam was . blogerka

Ps. Zapomniałabym jeszcze dziś wieczorem pojawi się ankieta odnośnie konkursu , wybierzecie formę konkursu .
Wyłączyłam przy komentarzach kody z obrazków , a więc możecie spokojnie komentować <3

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Rozdział 12


- Miłej podróży – powiedział Zayn i mnie przytulił.
- Udanego występu – odpowiedziałam z uśmiechem, który zagościł na twarzach każdego chłopaka.
- Będę pisał i dzwonił – powiedział Niall i pocałował mnie w policzek zarumieniłam się.
Pożegnałam się z wszystkimi i usiadłam na tylnym siedzeniu samochodu. Ostatni raz spojrzałam na chłopaków, pomachałam im, a oni mi i ruszyliśmy w drogę powrotną do Northampton. Zamknęłam oczy i po chwili odpłynęłam do krainy marzeń.

Obudziłam się gdy wjeżdżaliśmy do miasta. Było pochmurno i zapowiadało się na deszcz. Przetarłam zaspane oczy, słuchawki ściągnęłam z uszu i włożyłam je do torebki. Samochód się zatrzymał, a ja w pośpiechu wyskoczyłam z niego nie biorąc nawet walizki. Otworzyłam kluczem drzwi i pobiegłam do salonu. Włączyłam telewizję i zaczęłam oglądać X-Factor. Miałam nadzieję, że chłopcy jeszcze nie występowali. Usiadłam na kanapie i ściągnęłam obcierające mnie buty. Na ekranie ujrzałam wypowiadających się chłopaków, pogłośniłam telewizje i z uwagą oglądałam. Na scenie zapaliło się światło i zaczęto grać pierwsze akordy utworu "Nobody Knows". Jak zwykle zaśpiewali cudownie. Po skończonym programie poszłam do pokoju, przebrana w piżamę położyłam się na łóżku. Wyciągnęłam telefon i napisałam SMS.
"Świetny występ, pozdrów chłopaków. Miłej nocy. ;* "
Czekałam na odpowiedź, ale jej nie dostałam. Zapewne blondyn już spał, chociaż mogło trwać jakieś After Party. Przymknęłam oczy i zasnęłam.

***
Kolejny zachmurzony dzień, siedzę w za małych dresach brata, oglądam telewizję, popijając ciepłe kakao. Co wieczór i nie tylko, myślałam o uroczym blondynie, który kilka wieczorów temu chciał mnie pocałować. Nie dawał żadnych znaków życia, nie odpisywał na SMS i nie odbierał ode mnie telefonów. Martwiłam się, bo bez żadnego powodu nie robiłby tego. Zmęczona pytaniami krążącymi po mojej głowie zasnęłam.
Obudziłam się przed południem, ociężale wygrzebałam się z łózka i pomaszerowałam do łazienki. Wzięłam poranny prysznic, ubrałam białą bokserkę, granatowe materiałowe spodnie, do tego czarne balerinki. Włosy związałam w starannego koka. Powoli zeszłam na dół, w kuchni czekało na mnie śniadanie.
Tosty z Nutellą. Usiadłam przy stole i zaczęłam pochłaniać zawartość talerza.
- Cześć tato – powiedziałam do staruszka wchodzącego do kuchni.
- Dzień dobry córciu, jak się spało? – zapytał nalewając sobie kawy do kubka.
- Dobrze, dzięki za śniadanie – uśmiechnęłam się.
- Śniadanie? Ale ja nie robiłem Ci żadnego śniadania – odpowiedział zdezorientowany.
A więc to sprawka Mike'a, ciekawe czego chce? Talerz włożyłam do zmywarki i poszłam do siebie na górę, wyciągnęłam przybory do rysowania, usiadłam na wielkim parapecie i szkicowałam piękno natury rozlegające się z mojego okna. Szkicowałam właśnie łąkę obok mojego domu, kiedy kątem oka spostrzegłam zbliżających się chłopaków. Przyjrzałam im się uważnie i byli to Zayn, Liam i Louis. Szybko zbiegłam na dół otworzyłam drzwi zanim zapukali i mocno każdego uściskałam.
- Nie wiedziałem, że aż tak się ucieszysz na nasz przyjazd – powiedział Lou poprawiając swoje spodnie.
- A jednak – odparłam i zaprosiłam ich do środka. – To po co teraz przyjechaliście, znowu, by mnie zgarnąć do Londynu? – zapytałam siadając na kanapie.
- Nie, tym razem przyjechaliśmy na wycieczkę, do Ciebie – powiedział Zayn.
- A gdzie Niall – zapytałam, a po szybkim stwierdzeniu, że się rumienię dodałam – i Harry?
- A właśnie Niall i Harry poszli do sklepu. Zadzwonili do nas i powiedzieli nam, że spotkali twojego brata. Kazali nam po Ciebie pójść i mamy spotkać się w kręgielni – odpowiedział mi Liam.

Pobiegłam na górę, wyjęłam z szafy brązową torebkę wsadziłam do niej portfel, telefon, klucze - na wszelki wypadek i inne drobiazgi. Wróciłam do chłopaków, oznajmiłam tacie, że wychodzę i poszliśmy. Do centrum miasta było 20 minut pieszo. Cały ten czas miło spędziliśmy, Louis żartował, Zayn skakał po wszystkich, a Liam próbował go uspokoić. Cieszyłam się na spotkanie Nialla, on mi się naprawdę podobał i ja mu też... Chyba. Weszliśmy do kręgielni i przy małym barze w kącie ujrzałam śmiejących się Mike'a i Harryego. Widząc ich miny stwierdziłam, że zapewne obgadują tutejsze dziewczyny. Podeszłam do brata oraz Harryego i przywitałam się z nimi. Rozejrzałam się po sali w poszukiwaniu Nialla. Kiedy mój wzrok się na nim zatrzymał spojrzałam na blondyna i uśmiech zszedł mi z twarzy. Stał przy jednym z torów flirtując z ładną brunetką.
- Spójrzcie na Nialla, jaką panienkę poderwał – powiedział Harry szturchając Zayna.
- Widzimy, chyba wpadła mu do oka – powiedział Zayn. Nie miałam ochoty słuchać o tym i poszłam do automatu i kupiłam sobie napój. Wróciłam do towarzystwa i był tam blondyn z brunetką. Uśmiechnęłam się do niego blado.
- Cześć, jestem Doris – powiedziała brunetka, ciepło uśmiechając się do mnie.
- Hej, ja jestem Anabell – odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem.
- Może zagramy? - zaproponował mój brat widząc jak zabijam wzrokiem towarzyszkę chłopaka w którym się zauroczyłam.
Podzieliliśmy się na dwie czteroosobowe drużyny. W jednej Liam, Zayn, Mike i Louis, a w drugiej Harry, Niall, Doris i ja. W bowling grałam już z tysiąc razy, więc nie miałam problemu z trafieniem kręgiel, za to panna Doris chyba ani razu nie grała w tą grę, bo co wzięła kulę do ręki to spadała jej na parkiet, albo kiedy nią rzucała, kula lądowała na zupełnie innym torze. Z tego powodu Niall od tyłu obejmował Doris i pomagał jej rzucać. Za każdym razem kiedy zbiła chodź jeden kręgiel, przytulała się do Nialla w podzięce. Nie mogłam patrzeć na ten widok, moje serce pękało z każdą chwilą. Za każdym razem mój rzut był doskonały, wszystkie kręgle zbijałam za pierwszym razem, teraz czekała nas ostatnia kolejka, ja rzucałam po Doris, czyli ostatnia. Wzięła ona kulę do ręki i rzuciła. Kula toczyła się szybko i z dużą siłą uderzyła w kręgle przewracając wszystkie. Szczęka mi opadła spojrzałam na dziewczynę, a ta uradowana podskoczyła ze szczęścia i pocałowała Niall'a w policzek zostawiając na nim ślad pomadki. Cała się gotowałam, wściekła chwyciłam czerwoną kulę, zrobiłam duży zamach i rzuciłam kulą, zamiast na tor poleciała ona do tyłu uderzając jakiegoś człowieka w tył pleców. Zakryłam ręką usta i zanim się obejrzałam przy człowieku już byli moi znajomi. Podeszłam bliżej i ujrzałam że kula trafiła Doris, Niall popatrzał na mnie ze złością,a potem wrócił do podnoszenia brunetki.
- Doris, najmocniej przepraszam – powiedziałam dotykając jej ramienia.
- Zrobiłaś to specjalnie – powiedziała, z pogardą.
- Nie prawda, nie wiedziałam, że tam stoisz – odpowiedziałam, gotując się ze złości.
- Daruj sobie – powiedział Niall i zaprowadził ją na skórzaną kanapę. - Chyba pojedziemy do jakiejś przychodni, prawda skarbie? - powiedział, po kilkunastu sekundach, podkreślając ostatnie słowo. Poczułam jak po moim sercu przejeżdża wielka ciężarówka, a potem ktoś resztki tego narządu zgniata glanem.
Byłam w szoku. Co się stało, że w ciągu kilku dni Niall zmienił do mnie nastawienie? Zrobił się oschły i obojętny, byłam niemal pewna, że gdyby nawet poznał i zauroczył się w Doris, nie zmienił by się tak bardzo. Ona po prostu owinęła go wokół palca. Rozejrzałam się po pomieszczeniu w poszukiwaniu brata. Ujrzałam go przy automacie do gier. Podeszłam do niego.
- Idziemy do domu? - zapytałam opierając się o maszynę.
- Musimy? - powiedział nie zadowolony.
- Jeśli nie chcesz to zostań, ale ja idę. Pożegnaj ode mnie chłopaków i Doris - podkreśliłam ostatnie słowo.
Ruszyłam w stronę wyjścia. Spojrzałam na zatłoczoną ulicę i wytarłam pojedynczą łzę spływającą po moim policzku. Byłam dumna, że zachowałam jednak twarz na kręgielni. Nie mogę im pokazać, szczególnie Naillowi, że jest coś nie tak. Robiło się ciemno i wiał coraz mocniejszy wiatr, a na dodatek po chwili zaczął padać deszcz. Bez chwili namysłu zamówiłam taksówkę. Czekałam na nią jakieś dziesięć minut. Przemoczona weszłam do środka samochodu, podałam kierowcy adres i zapięłam pas. Po jakimś czasie dojechaliśmy na miejsce, zapłaciłam kierowcy i zwinnie wyskoczyłam z auta. W domu było ciemno, najwyraźniej tata był wezwany do pracy. Położyłam na komodzie torebkę i powiesiłam przemoczony sweter na wieszak. Poszłam do kuchni i ujrzałam przyczepioną do lodówki kartkę.
"Musiałem pojechać do pracy, wrócę późno. Zamówcie sobie coś do jedzenia. Tata" uśmiechnęłam się sama do siebie, a następnie usiadłam na blacie. Na ziemię kapały krople deszczu, spojrzałam na wiszący na ścianie zegar, wskazywał on godzinę 21. Udałam się do swojego pokoju, przebrałam się w suche dresy i wróciłam na dół. Załączyłam telewizję, nic ciekawego nie leciało więc włączyłam sobie film na DVD.
Zajęłam wygodne miejsce na kanapie i oglądałam puszczony film "Szkoła uczuć". Postanawiając, że w moim życiu nie ma miejsca na łzy, oparłam głowę o poduszki i zasnęłam.
______________________________
Hello everyone ! 
Jak wam się podoba rozdział 12 ?
Wiem, wiem miałam dodać rozdział wcześniej , przepraszam :<
Postaram się aby ten blog był chodź w połowie tak dobry jak poprzedni ,ale to może być trudno , ponieważ jeszcze czasem powracam do tego bloga i żałuję że go dalej nie kontynuowałam , ale już trudno .:)
Pozdrawiam wszystkie Directionerki , dziękuję że wchodzicie na tego bloga i komentujecie :*
blogerka.
Ps. W następnym rozdziale ogłoszę mały konkursik , jakby się wam chciało to piszcie pomysły na dalszą fabułę , będzie mi się miło czytało :):)

środa, 11 kwietnia 2012

Rozdział 11


Przygotowywałam się na kolację, nie miałam pojęcia gdzie pójdziemy więc ubrałam nowo zakupione rzeczy, czyli pudrową sukienkę z falbankami do kolan, baleriny tego samego koloru i nałożyłam na siebie trochę biżuterii. Włosy zostawiłam rozpuszczone, tylko zmoczyłam je trochę z czego powstały delikatne fale. Wyszykowana usiadłam na kanapie w salonie i czekałam na tatę i brata, to dziwne byłam dziewczyną, a zawsze w szykowaniu się byłam od nich szybsza. Kiedy byliśmy już gotowi poszliśmy po chłopaków. Zapukałam do drzwi i otworzył nam Louis, wpuścił nas do środka, tata zapoznał się z chłopakami, a potem poszliśmy do pizzerii, nieźle się wystroiłam no ale trudno. Wsiedliśmy do vana wynajętego przez mojego tatę i pojechaliśmy. Cała droga zajęła nam 20 minut. Wysiadłam z auta i poszłam za pozostałymi do pizzerii. W środku było nie wielu ludzi, z łatwością znaleźliśmy wolny stolik usiedliśmy przy nim i przeglądaliśmy kartę dań.
- Co podać? – zapytała kelnerka.
- Weźmiemy pięć dużych pizz, dwie zwykłe i trzy pepperoni z podwójnym serem – powiedział mój tata, a mi na samą myśl pociekła ślinka. Do pół godziny nasze zamówienie zostało przyniesione. Chwyciłam jeden kawałek pizzy polałam go ketchupem i włożyłam do ust delektując się każdym kęsem. Atmosfera panowała miła, rozmawialiśmy, opowiadaliśmy o zwiedzaniu Londynu i śmialiśmy się.
- Tak, a najlepszy był przed wczorajszy wieczór, Mike przebił nawet samego Louisa – zaśmiał się Harry, a mi się powiększyły oczy zresztą Mike'owi też.
- A o co chodzi? – zapytał zdezorientowany tata.
- Chodzi o to, że zjadłem więcej żelek niż Louis – powiedział Mike szybko.
- No ale jak to, przecież... – nie dokończył Harry bo kopnęłam go pod stołem w nogę.
- Ach ta dzisiejsza młodzież – pokręcił głową ojciec i wziął kolejny kawałek pizzy.
Chwilę siedzieliśmy w ciszy, położyłam ręce na kolanach i poczułam wibracje dobiegające z mojej torebki leżącej na moich kolanach. Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz: 1 wiadomość Niall.
"Czemu Mike nie przyznał się, że pił dwa wieczory temu?" uniosłam głowę do góry spojrzałam na blondyna, a ten zza drugiego końca stołu uśmiechał się do mnie.
"To długa historia opowiem Ci inny razem" – odpisałam mu. Z powrotem schowałam telefon do torebki i zabrałam się za zjedzenie ostatniego kawałka. Domówiliśmy sobie po coli i zaczęliśmy rozmawiać.
- Jak wam idą przygotowania do programu? – zapytał ciekawy tata.
- Bardzo dobrze, gdyby nie Anabell to nie wiem co byśmy zrobili – powiedział Zayn siedzący obok mnie.
- A co ona takiego zrobiła? – ponownie zapytał.
- Dzięki jej podśpiewywaniu znaleźliśmy piosenkę, którą przedstawimy w programie – uśmiechnął się Niall. Jeszcze kilka minut mój tata rozmawiał z chłopakami o programie, a potem zaczął dość krępujący dla mnie temat.
- Pamiętam jak kiedyś byliśmy na wakacjach. Wynajęliśmy łódź Anabell na środku morza wskoczyła do wody i kiedy wypłynęła nie miała góry od stroju – zaczął się śmiać mój staruszek, a ja zrobiłam się czerwona i zakryłam rękoma twarz.
- Dzięki tato – odparłam oburzona.
- Albo to było jeszcze lepsze, kiedyś pojechaliśmy na biwak.. – zaczął mówić tata.
- Proszę Cię nie kończ tej historii – błagałam tatę ale ten mnie nie posłuchał i mówił dalej.
- Pewnego wieczoru przy ognisku zauważyłem, że nie było Anabell poszedłem jej więc poszukać. Znalazłem ją w pobliskim lesie wpadła do mrowiska mrówki ją tak pogryzły, że była cała spuchnięta. Na następny dzień pojechaliśmy na miasto i jedna babka zaproponowała jej zostaniem atrakcją w jej domu dziwadeł – teraz śmiali się wszyscy, to było chyba największe upokorzenie jakie przeżyłam. Nie zważając na resztę towarzystwa wstałam od stołu i wyszłam na zewnątrz. Usiadłam przy jednym z stolików i gapiłam się na zmieniającą się sygnalizację. Drzwi do pizzerii otworzyły się i obok mnie usiadł Niall.
- Chodź do środka – poprosił.
- Nie mam ochoty, ojciec tak mnie ośmieszył – powiedziałam zdenerwowana.
- Przestań to historia która zdarzyła się dawno temu – odpowiedział szybko, próbując zatrzymać poważną minę, ale coś mu nie wychodziło.
- Dawno, ta jasne, to było 4 lata temu – powiedziałam oburzona.
- Mniejsza z tym, a teraz wracaj do środka – pociągnął mnie za rękę i wróciliśmy do pomieszczenia, reszta wieczoru minęła spokojnie i bez żadnych przykrych niespodzianek.

***
Już jutro wracamy do Northampton. Powoli zaczęłam pakować swoje rzeczy, Mike również. Po południu mieliśmy iść do pokoju chłopaków a potem razem spędzilibyśmy nasz ostatni wieczór w Londynie.
Dochodziła 15, chłopcy zapewne już wrócili z przed generalnej próby. Zostawiłam walizkę na łóżku i razem z Mike'm poszliśmy do pokoju 307. Mike zapukał i otworzył drzwi. Weszłam do środka, brat pobiegł do kuchni, a ja usiadłam na kanapie pomiędzy Zaynem, a Liamem, po chwili na moje kolana wskoczył Harry. Zepchnęłam go, a ten wylądował twarzą na podłodze. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Co robimy? – zapytałam wyciągając nogi.
- Możemy najpierw obejrzeć jakiś film, a później się pomyśli – powiedział Zayn. Uśmiechnęłam się.
Harry poszedł włączyć jakiś film, a z kuchni wyszli Mike i Niall niosąc ze sobą wielkie miski ciepłego popcornu. Każdy wygodnie rozsiadł się na kanapie i po chwili na ekranie zaczął lecieć film.
- Harry co ty właściwie puściłeś? – zapytał Louis bawiąc się włosami Loczka.
- „Love Actually” – wyszczerzył się Harry.
- Nie, proszę, wyłączcie to – powiedział Zayn i głową uderzył oparcia od kanapy.
- Ej, to jest fajne – odezwałam się i zaczęłam wyjadać z miski popcorn.
- Dziękuję Anabell, przynajmniej ty się ze mną zgodzisz, a jeśli wam coś nie pasuje to proszę idźcie do innego pokoju – powiedział Loczek i wrócił do oglądania.
- W innych nie ma tv, więc zostaniemy tu – odparł Niall i wziął garść popcornu do buzi.
Oglądałam ten film chyba z dwadzieścia razy i chyba nigdy mi się nie znudzi. Za każdym razem jego oglądania przeżywam ten film od początku aż do samego końca. Jak zwykle zaczęłam płakać zauważyłam, że Harry tak samo. Zaczęliśmy płakać sobie w ramiona, a reszta naszego towarzystwa siedziała i śmiała się z nas, oni nie mają uczuć czy co? W każdym razie po skończonym filmie zaczęłam dyskutować z Harrym na jego temat.
- Ok obejrzeliśmy film to co teraz? – zapytał Mike.
- Do klubu – zawołał Harry.
- Odpada, wszyscy wiemy jak to się skończy – odpowiedziałam.
- Wyluzuj już, nie będę pił – powiedział Mike.
Mając nadzieję, że brat dotrzyma słowa, razem z Mikem opuściliśmy apartament chłopaków i poszliśmy do siebie. Zameldowaliśmy tacie, że wychodzimy, bez żadnego zastanowienia zgodził się. Zaczęłam szykować się do wyjścia. Ubrałam się w sukienkę która górę miała czarną górę na ramiączkach, a dół w kwiatki, oraz czarne botki na koturnie. Włosy związałam w chaotycznego koka i gotowe. Wyszłam z łazienki i jak się okazało wszyscy czekali na mnie. Zabrałam czarną kopertówkę do której włożyłam telefon, portfel i poszliśmy. Do klubu mieliśmy 10 minut drogi pieszo, nie braliśmy samochodu w razie upicia się, a prawko miał tylko Louis. Stanęliśmy przed budynkiem z którego dobiegały dźwięki muzyki. Weszliśmy do środka, wewnątrz był tłum ludzi, ledwo co dało się tańczyć, cudem przecisnęłam się do baru gdzie zamówiłam sobie Pepsi z lodówki. Upiłam jednego łyczka i wzrokiem podążałam po pomieszczeniu szukając moich towarzyszy, ale nikogo ani śladu. Zapowiada się miły wieczór – wymamrotałam i znów napiłam się Pepsi. Znudzona całą tą sytuacją podparłam się rękoma o blat.
- Na koszt firmy – powiedział barman i podsunął mi szklankę z płynem.
-Co tam jest? – zapytałam kręcąc pierścionkiem na palcu.
- Wódka, tonik, sprite i mój tajny składnik – zaśmiał się.
- Nie dzięki – powiedziałam i odsunęłam szklankę w jego stronę, kto wiedział co tam jeszcze dodał z resztą ja nie piłam alkoholu. Zamówiłam sobie kolejną szklankę pepsi z pragnienia upiłam pół szklanki. Zdziwiłam się gdy ktoś pociągnął mnie za rękę, to był mój brat. Zaśmiałam się i poszłam za nim. Wyciągnął mnie na środek parkietu i kazał tańczyć, na początku nie czułam się swojo ale potem dałam się ponieść muzyce. Po jednym tańcu z braciszkiem wróciłam do baru odnalazłam swoją szklankę i ją dokończyłam. Wiem, wiem. Nie wolno zostawiać picia, szczególnie w dyskotece, a potem go dokańczać.
- Boże ale ona miała szczęście taki przystojniak wziął ją do tańca – szeptała siedząca obok mnie dziewczyna do drugiej, a ja się tylko zaśmiałam. Obróciłam się na obracanym krześle tyłem do baru i patrzałam jak młodzież w moim wieku i starsza bawi się na parkiecie. Wypatrzyłam tańczącego Harry'ego z jakąś blondynką i Zayn'a flirtującego z jakąś brunetką w jego wieku.
- Można prosić do tańca – ukłonił się Niall i podał mi rękę.
- Naturalnie – zaśmiałam się i poszłam z nim na parkiet, akurat puścili piosenkę The Wanted. Bawiłam się jak nigdy. Niall zaczął mną obracać na wszystkie strony, byliśmy do siebie niebezpiecznie zbliżeni. Spojrzałam w jego niebieskie tęczówki i świat zaczął wirować. Jego twarz zaczęła zbliżać się do mojej. Nie wiedziałam co zrobić, nie znamy się zbyt długo i nie jestem jeszcze gotowa. Odsunęłam się od chłopaka i spojrzałam na niego smutnym wzrokiem.
- Przepraszam Cię, ale nie jestem na to gotowa – powiedziałam nie patrząc na niego.
- Rozumiem, nie powinienem tego robić. Chodź tańczmy dalej. – Tak jak Niall powiedział tak zaczęłam robić, z powrotem zaczęliśmy tańczyć, ale tym razem nie było tak fajnie jak przedtem. Niall miał cały czas wzrok utkwiony w parkiecie, a jego kąciki ust opadały na dół. Poczułam, że czyjeś ręce dotykają moich bioder, szybkim ruchem je zrzuciłam. Odwróciłam się spojrzałam na chłopaka stojącego przede mną, miał mniej więcej 20 lat.
- Twoja panienka nieźle się rusza – powiedział kiedy na moment ucichła muzyka, nic nie odpowiedziałam. Chłopak nachylił się nade mną i szepnął mi do ucha.
- Zostaw tego frajera i chodź się ze mną zabawić tam na zapleczu – wskazał mi od nich drzwi. Niall musiał usłyszeć co do mnie powiedział bo z całej siły odepchnął chłopaka, że ten wpadł na ludzi.
- Chcesz się bić cwaniaczku, no to chodź – powiedział wkurzony chłopak. Muzyka ucichła i skierowała światła na bijących się chłopaków. Nie wiedziałam co mam zrobić po chwili obok mnie pojawili się Zayn, Mike i reszta. Rozdzielili chłopaków i szybko wyszliśmy z klubu.
- Niall nic Ci nie jest? – zapytałam przestraszona.
- Nie, wszystko w porządku – powiedział, a z nosa zaczęła lecieć mu krew. Zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy do hotelu, z mojej kopertówki wyciągnęłam chusteczki i dałam je poszkodowanemu chłopakowi.
- Dziękuję – szepnęłam do niego, a on się do mnie uśmiechnął. Czułam się winna tej całej sytuacji.
_________________________________________________________________
Witam moich kochanych czytelników . Moje pierwsze pytanie do was jak wam minęły święta i lany poniedziałek ? Przybyło kilka kilogramów ? Moje drugie pytanie to czy podoba się wam ten rozdział , jest znacznie dłuższy niż poprzedni . Przepraszam was najmocniej że tak długo nie dodawałam rozdziału , ale jak już pisałam na tt byłam u rodziny na święta i nie było czasu aby zasiąść za komputerem .
Ten rozdział dedykuję wszystkim czytającym , pozdrawiam i gorąco całuję . Blogerka

czwartek, 5 kwietnia 2012

Rozdział 10


Dzisiejsza noc była chyba najgorszą z możliwych. Po tym jak położyłam Mike’a do łózka i wykąpałam się, poszłam zajrzeć co u niego i wtedy zobaczyłam, że całe jego łóżko wraz z nim jest obrzygane. Jedną ręką zatkałam nos żeby nie wąchać tego odoru, a drugą ściągnęłam na ziemię pościel i położyłam ją w kącie. Ściągnęłam z brata koszulę i położyłam go na boku. Miskę położyłam obok niego i już miałam wyjść z pokoju kiedy wymamrotał "Anabell zostań ze mną", co miałam zrobić choć byłam na niego totalnie wkurzona to zostałam z nim. Usiadłam obok jego łózka i głową opierałam się o materac, próbowałam zasnąć, ale nie potrafiłam, ponieważ Mike co jakiś czas podnosił się i wymiotował, a ja trzymałam mu głowę która chwiała się na każde strony.
Kiedy Mike w końcu spokojnie zasnął była 6.59 zmęczona wstałam i wyszłam z jego pokoju, udałam się do łazienki gdzie wzięłam ponowny prysznic. Owinięta ręcznikiem poszłam do szafy i wyjęłam z niej krótkie jeansowe spodenki, siwy, luźny sweter z długimi rękawami, skarpetki do ud i trampki za kostkę i wróciłam do łazienki. Mokre włosy rozczesałam i nałożyłam na nie piankę, a następnie wysuszyłam, w wyniku powstały lekki fale. Wyszłam z łazienki i poszłam do aneksu kuchennego gdzie zrobiłam sobie śniadanie - tosty z Nutellą i mleko.
Przed 12 z pokoju wyszedł Mike, miał minę niewinnego szczeniaczka.
 - Cześć siostra – powiedział i napił się mojego mleka.
 - Idź się umyj, bo śmierdzisz – powiedziałam oburzona, a on spojrzał na mnie z wielkimi oczami i usiadł na przeciwko mnie.
 - Anabell, przepraszam, że znowu prze ze mnie musiałaś zarwać noc, ale jak już pijesz to nie ma zlituj – zaczął się tłumaczyć.
 - Nie każe Ci nie pić, jesteś pełnoletni, ale przy najmniej ogranicz albo tata się do wie o tamtej nocy – zagroziłam.
 - Nie bądź taka, bo ja też mam na Ciebie haka - uśmiechnął się cwaniacko.
 - No słucham jakiego? – spojrzałam na niego z pogardą.
 - Dobra nie mam, wybaczysz mi? – zapytał robiąc oczka kota ze „Shreka”.
 - Wybaczę, wybaczę – zaśmiałam się. Mike wstał zza stołu i mnie przytulił. – OK, a teraz idź się umyj – powiedziałam, a on zrobił to o co poprosiłam. W czasie kiedy on brał prysznic, ja przygotowałam mu śniadanie, taka ze mnie dobra siostra… Ale pokoju za niego nie sprzątnę. Mike z łazienki wyszedł po 20 minutach, ubrany był w dresowe spodnie i biały podkoszulek z długim rękawem. Usiadł za stołem powiedział "dziękuję" i wziął się za jedzenie śniadania. Usiadłam wygodnie na kanapie i zaczęłam oglądać "ICarly". Przed moimi oczami przemknęła postać mojego brata, a potem z pokoju zaczęła wylatywać pościel i ubrania. Pokręciłam z uśmiechem głową i wróciłam do oglądania.
 - Wstawaj idziemy – powiedział Mike wyłączając mi telewizję.
 - Gdzie? – zapytałam zdezorientowana.
 - Na zakupy – powiedział z uśmiechem i zaczął wymachiwać pieniędzmi od taty. Wstałam z kanapy, wzięłam telefon ze stołu, schowałam go do spodni, a potem udałam się za bratem.
Z pod hotelu wzięliśmy taksówkę, która zawiozła nas pod centrum handlowe. Weszłam do pierwszego sklepu, moje oczy zabłysły, od razu podbiegłam do półek i zaczęłam przebierać pod stertą innych ciuchów. Do przymierzalni wzięłam kupę ciuchów. Ubierałam się zestawami, ale żaden nie wyglądał na mnie dobrze. Razem z Mike'm wyszliśmy ze sklepu i skierowaliśmy się na dalsze poszukiwania fajnych ciuchów. Byliśmy chyba w każdym sklepie i nic nie kupiliśmy bo albo był coś za drogie, albo nie było naszego rozmiaru. Poszliśmy do kawiarni ja zamówiłam lemoniadę z kostkami lodu, a Mike niegazowaną wodę, biedaczek miał kaca. Po kilku minutach przerwy poszliśmy do ostatniego sklepu pełni nadziei. Podeszłam do wieszaków i wyciągnęłam śliczną sukienkę w falbanki, do tego znalazłam balerinki tego samego koloru, przy dziale z biżuterią wzięłam bransoletkę, wisiorek i zestaw był gotowy. Od razu poszłam go przymierzyć i muszę stwierdzić całkiem dobrze w nim wyglądałam. Wyszłam z przymierzalni i przy kasie spotkałam Mike, w ręku miał jakieś spodnie i T-shirt, dałam mu swoje rzeczy, a on zapłacił. Nagrodziłam go całusem w policzek w oczach innych dziewczyn widziałam zazdrość, chyba nie wiedzą że jesteśmy rodzeństwem.
 - Zaczynam się Ciebie bać – powiedział Mike odsuwając się ode mnie, a następnie się zaśmiał, a ja razem z nim. W dobrym nastroju wróciliśmy do hotelu, gdzie czekała nas miła niespodzianka, tata. Podeszłam do niego, przytuliłam, a następnie pocałowałam w policzek, a on się uśmiechnął. Mike zrobił to samo, może bez tego całusa.
 - Co tu robisz? – zapytał brat siadając na kanapie.
 - Przyjechałem do moich dzieci, nie cieszycie się? – zapytał, a my się zaśmialiśmy. Resztę wieczoru spędziliśmy na oglądaniu telewizji i jedzeniu popcornu.

***
W Londynie jestem już 4 dzień. Wcześnie rano wstałam i poszłam robić śniadanie dla naszej trójki. Jajecznica z boczkiem i cebulką, pycha. Zapach moich skromnych potraw przyciągnął mężczyzn i już po chwili wspólnie jedliśmy śniadanie.
 - Słuchaj Anabell, pomyślałem sobie, że moglibyśmy dziś pójść wszyscy razem na kolację – zaproponował tata.
 - OK, jasne, świetny pomysł – powiedziałam przeżuwając kolejny kęs jajecznicy.
 - I pomyślałem też, że wasi znajomi mogliby iść z nami – powiedział, a ja aż się zakrztusiłam.
 - Dobra, mi pasuje, a tobie Ann? - zapytał brat popijając sok.
 - Mnie też – odpowiedziałam.
Po śniadaniu tata poprosił mnie o pójście do chłopaków i zaproszenie ich na kolację, tak też zrobiłam. Idąc korytarzem bawiłam się breloczkiem od kluczy i podśpiewywałam sobie teksty różnych piosenek. Stanęłam przed drzwiami i zapukałam.
 - O cześć Anabell – przywitał mnie pół nagi Harry.
 - Cześć mogę wejść? – zapytałam, a ten przepuścił mnie w drzwiach. Weszłam w głąb apartamentu i myślałam że zobaczę tam panujący chaos, a tu proszę wszyscy grzecznie siedzieli na kanapie i gapili się tępo w ekran telewizora.
 - Co im? – zapytałam.
 - Oglądają pokemony – zaśmiał się cicho Harry i po chwili dołączyłam do niego. Nasz śmiech zagłuszył telewizor i chłopcy skupili uwagę na nas.
 - O Anabell cześć – powiedzieli wszyscy równocześnie.
 - Przyszłam tutaj, bo mój tata chciał was zaprosić na kolację – powiedziałam.
 - Super, czekaj twój tata? To on jest w Londynie? -zapytał Liam.
 - Tak, wczoraj przyjechał, to jak idziecie? – uśmiechnęłam się.
 - Pewnie, a o której? – zapytał Zayn.
 - Przyjdziemy po was – ponownie się uśmiechnęłam i opuściłam ich apartament.
________________________________________________________________
Witajcie moi mili .
Po pierwsze chciałabym gorąco podziękować za ponad 10 000 wejść i za wasze komentarze . Wiele radości sprawia mi ich czytanie . Po drugie wiem że w tym rozdziale nic specjalnego się nie dzieję , ale już od 11 rozdziału zacznę komplikować życie głównej bohaterki .
Ten rozdział dedykuję na życzenie @DanielaMaleika .
Dziękuję również @SekundeMoment za poprawienie tekstu , dziękuję kochana .
Mam nadzieję że będziecie dalej czytać i piszcie w komentarzach pomysły na dalsze rozdziały :)
Ps. O nie zapomniałam złożyć wam życzeń świątecznych , a więc tak "Wesołych świąt , smacznego jajka , mokrego dyngusa i czego jeszcze sobie życzycie".
Nie mam pojęcia kiedy dodam nowy rozdział , ponieważ wyjeżdżam na święta .
xoxox blogerka <3

niedziela, 1 kwietnia 2012

Rozdział 9


Po zamknięciu drzwi do apartamentu chłopaków skierowaliśmy się do windy, zjechaliśmy na dół i wyszliśmy z hotelu. Słońce powoli zachodziło za horyzont, a księżyc wznosił się ku niebu. Na dworze było ciepło a delikatny wiatr wiał mi w twarz. Szliśmy wolnym krokiem przechodząc wzdłuż różnych sklepów. Skręciliśmy w pierwszą przecznicę i znaleźliśmy się w parku. Spacerowało tam wielu ludzi, a dzieci biegały i puszczały latawce. Początkowo rozmowa się nie kleiła, czułam się skrępowana tak samo jak przy naszym pierwszym spotkaniu. Spojrzałam na Nialla, szedł z rękami w kieszeni spodni, włosy miał potargane od wiatru, a na twarzy gościł mu lekki uśmiech.
 - Niall czuję się winna, że nie poszedłeś do klubu - powiedziałam ze spuszczoną głową.
 - Nie czuj się winna, ja po prostu nie miałem ochoty tam iść i wolałem zostać z tobą - uśmiechnął się do mnie.
 - Mam nadzieję, że nie kłamiesz - odparłam ze śmiechem.
Idąc wśród zielonych drzew śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Znaleźliśmy wolną ławkę, usiedliśmy na niej i oglądaliśmy zachód słońca.  Na chwilę odwróciłam się w poszukiwaniu komórki, która przed chwilą leżała na końcu ławki, zajrzałam pod nią i ujrzałam ją w dziurze wykopanej przez jakiegoś psa. Podniosłam się i chciałam spojrzeć na Nialla, ale nie było go obok mnie. Rozejrzałam się dookoła i ujrzałam go idącego w moją stronę z lodami w ręku.
 - Proszę - powiedział podając mi loda w wafelku.
 - Dziękuję. Czekoladowe, moje ulubione - uśmiechnęłam się i zaczęłam jeść.
 - Moje również - dodał.
Po skończeniu lodów poszliśmy dalej, wyszliśmy z parku i udaliśmy się do centrum miasta, na rzekomo najlepsze shaki świata, to się jeszcze okaże czy są taki pyszne. Do centrum miasta doszliśmy po 20 minutach, skierowaliśmy się do kawiarni zwanej MilkShake City i zamówiliśmy sobie po shaku. Ja wybrałam o smaku toffi, a Niall o smaku wanili z kawałkami czekolady. Wyszliśmy z zatłoczonego pomieszczenia i poszliśmy pod wielki młyn. London Eye był większy niż mi się wydawał. Razem z Niallem ustawiliśmy się w kolejce, która szła bardzo wolno. Do kasy podeszliśmy po 10 minutach. Niall kupił bilety, nie chciał pieniędzy ode mnie i weszliśmy do jednego wielkiego wagonu, oprócz nas były też inne 3 osoby. Palcami oparłam się o szybę i obserwowałam widoki. Kiedy byliśmy na szczycie, zapaliły się lampki na młynie. Były koloru niebieskiego. Oczy mi zabłyszczały, Niall zauważył mój zachwyt i uśmiechnął się do mnie. Cała podróż do okoła trwała 30 minut. Pierwszy z wagonika wysiadł Niall, a następnie podał mi rękę i pomógł mi wysiąść.
 - Podobało Ci sie? - zapytał zapinając swoją bluzę.
 - Nawet nie wiesz jak bardzo, muszę Ci powiedzieć, że nie wiedziałam, że London Eye jest aż tak wielki - powiedziałam z entuzjazmem.
 - To teraz już wiesz, to co idziemy się przejść wzdłuż rzeki? - zaproponował a ja się zgodziłam. Szliśmy chodnikiem i lekko przecieraliśmy się ramionami. Zeszliśmy po schodach na deptak, spacerkiem wzdłuż rzeki wracaliśmy do hotelu. Momentalnie zrobiło się zimno. Rękami otoczyłam ramiona i szłam przed siebie.
 - Chcesz moją bluzę? -zapytał Niall łapiąc mnie za ramię.
 - Nie, wytrzymam - odparłam i posłałam mu ciepły uśmiech.
 - Coś mi się zdaję, że nie wytrzymasz - powiedział ściągnął z siebie bluzę i nałożył mi na ramiona. Zrobiło mi się miło. Po raz pierwszy chłopak, prócz mojego brata, zrobił coś dla mnie. Ubrana w bluzę Nialla szłam trzymając go za rękę po krawężniku, czasami traciłam równowagę, ale blondyn mnie łapał.
- Spójrz - powiedziałam i palcem wskazałam na grupkę nastolatków śpiewających, tańczących i grających na gitarze. Pociągnęłam Nialla za rękę i poszliśmy do młodzieży. Z torebki wyciągnęłam banknot 5 futnowy i wrzuciłam go do futerału od gitary. Spojrzałam na Nialla, a on się uśmiechał i podśpiewywał. Nagle ktoś chwycił mnie i Nialla za rękę i wyciągnął na środek, dziewczyna o ognistych włosach zaczęła nami bujać doprowadzając nas do śmiechu. Dziewczyna złączyła moją rękę z ręką Nialla i w rytm garnych piosenek zaczęliśmy tańczyć.  Byłam wykończona stanęłam na boku, za to Niall tryskał energią i zaczął tańczyć irlandzki taniec zaczęłam śmiać się i klaskać, a potem on objął mnie ramieniem i wyprowadził z tłumu.
 - Nieźle tańczysz - zaśmiałam się.
 - Daruj sobie - również się zaśmiał. - A to był mój narodowy taniec - dodał.
 - Domyśliłam się - spojrzałam w jego niebieskie oczy a potem odwróciłam zwrok. Chwilę szliśmy w milczeniu, ale po chwili podeszła do nas pewna kobieta z koszykiem róż u boku.
- Może różyczki dla ukochanej? - zaproponowała.
- My nie jesteśmy razem, ale czemu nie poproszę jedną - powiedział Niall wyciągnął z tylniej kieszeni portfel i zapłacił kobiecie. Kiedy kobieta odeszła Niall wręczył mi kwiat.
- Dziękuję to miłe - powiedziałam zarumieniona, a w duchu krzyczałam ze szczęścia, zupiełnie siebie nie poznawałam. Kiedyś cicha i spokojna dziewczyna, nie wychodząca na miasto, a szczególnie z chłopakiem, a teraz powoli się zmieniam, z jednej strony to dobrze - pomyślałam.
- Nie ma za co - uśmiechnął się. Idąc do hotelu już nikt nas nie zatrzymał. Blondyn otworzył przedemną drzwi i przepuścił mnie przed sobą do środka. Jaki gentelmen - pomyślałam. Na recepcji była młoda kobieta, uśmiechnęła się do nas, a my do niej i powędrowaliśmy do windy. Wjęchaliśmy na nasze piętro i każdy udał się do swojego pokoju. Byłam już pod drzwiami kiedy zorientowałam się że nie mam karty do drzwi . Odwróciłam się na pięcie i poszłam do pokoju chłopaków . Stanęłam przed drzwiami i delikatnie zapukałam . Usłyszałam kroki i po chwili drzwi się otworzyły.
- Cześć - powiedział stojąc w samych spodniach Niall.
- Hej, przepraszam, że przeszkadzam, ale Mike'a jeszcze nie ma a ja nie mam karty do pokoju - powiedziałam zarumieniona widokiem. Chłopak wpuścił mnie do środka usiadłam na kanapie, a on przeprosił mnie na chwilę bo miał właśnie iść pod prysznic. Sama siedząc w pokoju chwyciłam za pilot i włączyłam TV. Nic specjalnego nie leciało, więc po chwili wyłączyłam telewizję. Wyciągnęłam komórkę z torebki i spojrzałam na wyśiwtlacz. Dochodziła 23, o to się chłopcy zabawili. Drzwi od łazienki się otworzyły najpierw wyleciała stamtąd para, a później wyszedł w samych bokserkach Niall, szybko powędrował do swojego pokoju i wrócił ubrany w koszulkę i spodnie od piżamy.
 - Mam ochotę na kakao, chcesz też? -zapytał.
 - Pewnie - odparłam. Wstałam i poszłam do kuchni za chłopakiem. Z szafki wyjął on pojmnik z kakao, podgrzał mleko a potem wszystko połączył w całość. Podał mi jeden kubek i stanął na przeciw mnie opierając się o szafki.
 - Ciekawe kiedy przyjdą Zayn, Harry i reszta - powiedziałam biorąc duży łyk kakaa.
 - Znając ich to wrócą późno w nocy i upici - uśmiechnął się, a ja pomyślałam o Mike'u i o tym, że powiedział mi że nigdy nie będzie już pił, wiedziałam, że nie dotrzyma słowa. Usłyszałam dobijanie się do drzwi, blondyn poszedł otworzyć, a ja za nim. W drzwich zobaczyłam całkowicie pianych chłopaków. Ledwo trzymali się na nogach, podziwiałam ich i za to. Po kolei weszli do pokoju i położyli się na kanapie. Wzięłam Mike'a pod rękę i ruszyłam do drzwi.
 - OK, to my idziemy. Powodzenia z nimi - powiedziałam i wskazałam na upitych chłopaków.
 - Hahaha, dzięki i rózwnież powodzenia - odparł Niall i zamknął za nami drzwi. Przez całą drogę do pokoju Mike się przewracał i chwytał za klamki innych pokoi. Cud, że nikt nas nie opieprzył. Wyciągnęłam z kieszeni bluzy brata kartę i przyłożyłam ją do czytnika. a drzwi się otworzyły. Wprowadziłam brata do środka, położyłam go do łóżka i idąc do łazienki wzięłam ze sobą piżamę, Wzięłam długi, relaksujący prysznic, przebrałam się w piżamę, włosy rozpuściłam i poszłam się położyć. Jutro czekał mnie męczący dzień, a może nawet noc.


_________________________________________________________

Cześć dziewczyny , jak wam się podoba 9 rozdział ? 
Jestem na siebie strasznie zła , bo czuję że zawaliłam trochę z pisaniem tego opowiadania .
Będę się jeszcze bardziej starać niż do tych czas i zobaczymy co z tego będzie .
Dziękuję @SekundeMoment za poprawienie błędów w tekście .
Ps. Jeśli pozostawiacie linki w komentarzach to nie martwcie się zaglądam na nie , nie na wszystkie ale staram się :)
Pozdrawiam i całuję blogerka .