poniedziałek, 31 grudnia 2012

Rozdział 35

Było zimno potwornie zimno. Stałam na cmentarzu a ubrana byłam cała na czarno. Wokół było pełno ludzi, których nie znałam, zapewne znajomi Mike. Od śmierci brata minęły trzy dni, na pogrzeb przylecieli Niall, Zayn, Harry, Louis, Liam i Olivia. Byłam im wdzięczna po trzymali mnie na duchu i próbowali mnie pocieszyć, ale wiedziałam że im też nie było łatwo znali Mike, zaprzyjaźnili się z nim, a teraz już go niema. Po policzku spłynęła mi jedna łza, którą wytarł Niall. Stałam przytulona do chłopaka i słucham co mówił ksiądz.
- Jestem pewny, że Mike chciałby wam powiedzieć Dziękuję - zatrzymał się na moment ksiądz - chciałby podziękować rodzicom, za wychowywanie go, przyjaciołom, za to że zawsze go wysłuchali i swojej siostrze za wspieranie go w każdej chwili.
Spojrzałam wysoko w niebo przez chmury przebijał się promyk słońca wiedziałam że to on, zawsze będzie przy mnie i mi pomagał. Starałam się nie płakać ale to było silniejsze ode mnie. Spojrzałam na Niall'a on również miał zaszklone oczy. W momencie kiedy chowali Mike do ziemi rozległy się płacze. Przez załzawione oczy zerknęłam na rodziców byli pod wpływem silnych środków uspokajających. Kiedy zakopali już trumnę ludzie podchodzili i kładli wieńce za grobie. Podeszłam jako jedna z ostatnich.
- Przepraszam, że nie zawsze byłam dobrą siostrom Mike -szepnęłam i udałam się na moje miejsce. Niall widząc w jakim jestem stanie mocno mnie do siebie przytulił. Odwzajemniłam uścisk i zaczęłam wypłakiwać się w płaszcz chłopaka.

                                                                               ***
Od pogrzebu minęły już dwa miesiące. Wróciłam do Anglii i próbowałam normalnie żyć, tata na moją prośbę zapisał mnie do średniej szkoły chciałam uciec od złych wspomnień, a ciągłe siedzenie w domu mi w tym nie pomoże. Codziennie popołudniami znajomi wyciągają mnie do kina czy na kręgle, próbują by na mojej twarzy znów zagościł uśmiech.
- Annabel idziesz ? - z zamyśleń wyrwała mnie przyjaciółka.
- Co ? Już koniec lekcji - zapytałam zdezorientowana.
- Znowu myślałaś o Mike'u - powiedziałam Olivia
- Nie mogę się pogodzić z jego śmiercią,- odpowiedziałam smutna
- Wiem, ale musisz żyć dalej czasu nie cofniesz - dotknęłam mojego ramienia przyjaciółka
- Łatwo Ci mówić ty nie straciłaś nikogo bliskiego- powiedziałam rozdrażniona
- Dobra zakończmy ten temat - odpowiedziała Olivia i opuściłyśmy sale w ciszy.
Resztę lekcji nie odzywałyśmy się do siebie z Olivią. Chciałam porozmawiać z przyjaciółką bo widziałam że coś ją gryzło, ale nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Poszłam do szkolnej łazienki, usłyszałam płacz w jednej z kabin. Zobaczyłam znajomą torbę. To była Olivia.
- Olivia wszystko w porządku ?- zapytałam podchodząc do kabiny w której była przyjaciółka.
- Tak, idź już sobie - powiedziała płacząc
- Nie dopóki nie powiesz mi co się stało.- Powiedziałam, ale odpowiedzi nie uzyskałam- czy to chodzi o naszą rozmowę dziś po biologii ?
- Nie do końca - odpowiedziała dziewczyna i wyszła z kabiny. Olivia usiadła pod ścianą w łazience, podążyłam jej śladem i zajęłam miejsce obok niej.
- Powiesz mi co się stało?- zapytałam
- Nie do końca byłam z tobą szczera - odpowiedziała przygnębiona przyjaciółka. Patrzałam na nią zdezorientowana.- Straciłam dwie bliskie mi osoby - zatrzymała się na moment przyjaciółka- rodziców.
- Ale jak to ?- zapytałam zaskoczona jej odpowiedzią
- Ludzie z którymi mieszkam nie są moimi biologicznymi rodzicami. Prawdziwi rodzice zginęli w wypadku samochodowym kiedy miałam dziewięć lat. Po roku w sierocińcu Rose i Tom Wilson mnie zaadoptowali - skończyła opowiadać.
- Och, bardzo mi przykro - powiedziałam jak najbardziej szczerze.
- Nie wiem dlaczego wcześniej Ci tego nie powiedziałam naprawdę - wyznała - po stracie rodziców długo nie mogłam się pozbierać i dopuścić do siebie myśl że już więcej ich nie zobaczę, ale z Rose i Tomem wszystko stało się łatwiejsze i już nie tęsknie tak za rodzicami jak kiedyś teraz to oni są moją rodziną - uśmiechnęła się delikatnie. Przytuliłam przyjaciółkę, a następnie wstałyśmy i udałyśmy się do domu.
- Może wpadniesz dziś do mnie z Niallem? -zapytała Olivia.
- Jasne czemu nie - uśmiechnęłam się.
Od razu po powrocie do domu udałam się do kuchni. Przy stole siedział tata i pisał jakieś notatki do swojej pracy.
- Zrobić Ci obiad?- zapytał
- Nie dzięki, za niedługo idę do Olivii i tam coś zjem - odpowiedziałam i poszłam do siebie.
W pokoju panował wielki bałagan, jakby tornado przeszło przez mój pokój. Szybko sprzątnęłam ciuchy ze środka pokoju, pościeliłam łóżko, uchyliłam okno ale tylko na chwilę bo za oknem jest mroźno. Wyświetlacz mojego telefonu zaświecił się, wzięłam komórkę do ręki i przeczytałam sms od Nialla.
"Będę po Ciebie za 10 minut.xx"
Odłożyłam telefon na miejsce i pobiegłam szykować się do wyjścia. Ściągnęłam mundurek szkolny i założyłam na siebie jasne rurki i do tego bordowy sweterek. Rozczesałam perukę specjalną szczotką i nawet się nie zorientowałam, a Niall już po mnie przyszedł.
- Cześć kochanie - powiedział i pocałował mnie delikatnie w usta.
- Hej - odpowiedziałam i zarumieniłam się odrobinę.
Do domu Olivii dotarliśmy po okołu 25 minutach. Oczywiście wesoło powitała nas pani Wilson. Na wejściu zaproponowała coś ciepłego do picia ponieważ zobaczyła że jesteśmy zmarznięci. Udaliśmy się do pokoju Olivii.
- No nareszcie myślałam że w końcu nie przyjdziecie - powiedziała Olivia.
U przyjaciółki byli wszyscy z naszej paczki. Zajadali się piernikami zrobionymi zapewne przez mamę Olivii.
Skoczyłam na łóżko i wdałam się w dyskusję na temat filmu Zmierzchu. Uwielbiałam ten film, natomiast Harry i Lou go nienawidzili.
- Zamówmy pizze -powiedział Niall
- Jestem za - powiedział Harry jednocześnie ze mną .
Na pizze nie czekaliśmy długo, każdy wziął po kawałku i zaczęliśmy oglądać film. Położyłam się razem z Niallem na łóżku, na naszych nogach leżał Harry a reszta siedziała na ziemi.
- Kocham Cię wiesz?- powiedział Niall patrząc mi głęboko w oczy.
- Wiem ja Ciebie też kocham - odpowiedziałam i zamiast oglądać film zaczęliśmy się całować.

                                                                      ***
Przez ostatnie dni potwornie się czułam, bolała mnie głowa, kości i czułam się osłabiona. Nie miałam na nic siły nawet na na to by wypowiedzieć jakiekolwiek słowa. Siedziałam razem z tatą w gabinecie lekarza i uważnie przyglądałam się jego wyrazowi twarzy. Nie wróżyła ona nic dobrego. Serce zaczęło mi szybciej bić , załapałam na tyle mocno rękę taty na ile miałam sił  i przygotowałam się do wysłuchania najgorszego.
- Nie mam dobrych wieści - pokręcił głową pan Wilson. Wiedziałam -pomyślałam-
- Proszę nam powiedzieć wszystko - powiedział tata.
- Choroba się nasiliła, zaczynają robić się przeżuty na płucach i Annabell odrzuca lekarstwa. - Słuchałam słów lekarza z szeroko otwartymi oczami, nie wierzyłam w to co się teraz dzieje. Wszystko zaczęło się walić.
- Ile mi zostało? -zapytałam prosto z mostu.
- Jakie zostało Annabell co ty w ogóle mówisz, będziesz się dalej leczyła i wyzdrowiejesz - powiedział tata, ale sam nie był pewny swych słów.
Razem z tatą przenieśliśmy wzrok na lekarza wypuścił on powietrze.
- Niestety panie Vegan dalsze leczenie będzie bezsensu, Annabell już nic nie pomoże - powiedział smutnym głosem lekarz. Po policzku moim i taty zaczęły spływać pojedyncze łzy. Chciałam jak najszybciej opuścić klinikę i zakopać się pod ziemię.
- Mogę jednak zapisać Annabell leki które uśmierzą ból, kiedy choroba będzie się nasilać- dodał jeszcze pan Wilson.
- Nie dziękuję - powiedziałam- tato chodźmy- poprosiłam.
-Ale Ann - powiedział tata
- Nie tato nie chcę żadnych leków, do widzenia i dziękuję za wszystko - powiedziałam i opuściłam gabinet a następnie klinikę.
Musiałam sobie teraz wszystko przemyśleć, czy chcę zostać tutaj w Londynie czy wrócić do Polski i tam umierać.
___________________________________________
Hej !
Jest to już raczej przed ostatni rozdział tej historii.  Dość długi rozdział mi wyszedł.
Postaram się dodać ostatni rozdział w tym tygodni a po weekendzie epilog.
Dzięki że wytrwaliście prawie do końca :))
G.
                                                    CZYTASZ=KOMENTUJESZ
                               SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU !!! KOCHAM WAS :*

19 komentarzy:

  1. O matkooo... ; ((
    Jak to Annabell umrze?
    Nie, no ja cię chyba uduszę..;/
    Uwielbiam twojego bloga i liczyłam, że zrobisz jakieś wesołe zakończenie,a tu proszę- śmierć.
    Ehh... No nie wiem co mam tu napisać teraz.
    Załamałaś mnie dziewczyno.
    Już sobie szykuję chusteczki na następny rozdział i epilog. Bo na ten się niestety nie przygotowałam i płakałam w rękaw. ;/
    Mimo to rozdział wprost rewelacyjnyy. !!
    Ty masz taki talent. Tak to wszystko niesamowicie opisujesz.;p
    Bardzo szkoda, że to już końcówka tego opowiadania, bo był, jest i zawsze będzie jednym z moich ulubionych blogów.

    Czekam z niecierpliwością na kolejny. : )
    Buziaki.:***

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za piękny rozdział!:) szczęśliwego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przez ostatnie dwa rozdziały ryczałam jak oszalała nie mając ze sobą chusteczek. ty chcesz chyba żebym straciła płynny z organizmu. Czemu robisz takie smutne zakończenie? No ale cóż taka wola cud pisarki. Czekam na nn i epilog na który przygotuje chusteczki... a najlepiej 3 paczki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. nieeeeeee ;< a może jednak happyend ? ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Niee błagam to nie może zakończyć się śmiercią jej! Ja znów przez Ciebie płaczę! To nie może się tak skończyć! Ona musi wyzdrowieć, proszę <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Najpierw Mike, teraz Annalbell.. ;'( Proszę nie zabieraj jej ;(

    OdpowiedzUsuń
  7. Tylko nie to. Nie usmiercaj jej, prosze! : c
    Zawsze po przeczytaniu Twojego nastepnego rozdzialu wpadam w taki melancholijny nastroj i jest mi smutno, bo czasem mi sie wydaje, jakby ta historia wydarzyla sie naprawde. Ale nie bede przerywac czytania, to jest zbyt dobre.
    Nadal mam nadzieje na szczesliwe zakonczenie, choc widze, ze chyba nie doczekam sie happy endu. Alenadzieja umiera ostatnia. ;)
    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku. ; )

    OdpowiedzUsuń
  8. Ehhh, ale smutne, why? :C
    Chciałam bym aby następny blog był z Zayn`em ;p I był wesoły! ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie uśmiercaj jej ! To najgorsze co może być ... ucierpią na tym bohaterzy twojego opowiadania, jak i my, twoi wierni czytelnicy .. :c Chcę aby opowiadanie zakończyło się Happy Endem a nie Sat Endem ... ! Proszę, nie rób nam tego ..!
    Rozdział długi i smutny, ale bardzo fajny i wciągający. Czekam na next'a .. Pozdrawiam Julka ! I wszystkiego najlepszego w Nowym Roku życzę !! ;))

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie proszę! Nie uśmiercaj jej ! Płacze:'( Po przeczytaniu tego rozdziału wpadłam w takie zamyślenie, tak jakby to się stało na prawdę. Chciała bym żeby ten blog skończył się szczęśliwie.Nie no znów łzy lecą mi z oczu.Mam nadzieję że ta historia skończy się happy endem. Szczęśliwego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ojj niee ;c biedni rodzicie ;c kolejne dziecko stracą ;cc I biedna Ann ... Co z Niallem ?! Niee wytrzymie! Dawaj następneggoo ! :)
    Jak zwykle zaj** rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział! Każdy ma swój własny styl pisania, a Twój bardzo mi się podoba. Przyjemnie się czyta i wyobraża sobie daną sytuację. Życzę Ci dalszej weny w tworzeniu równie wspaniałych wątków, a przy okazji zapraszam do siebie: http://you-love-me-and-i-love-you.blogspot.com/
    PS. Blog już siedzi w moich zakładkach :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jesteś zaskakująca. Serio. Jeszcze trzy rozdziały temu nie pomyślałabym, że możesz uśmiercić któregoś z bohaterów. Tak samo, jak nie przypuszczałam, że rozdział,który zaczyna się pogrzebem, zakończy się równie smutno. Racją jest, że przez takie rozdziału uwiarygodniasz swoje opowiadanie, lecz sama jako dziewczyna, chciałabym żeby zakończyło się happy endem. Wtedy przynajmniej pozostaje Ci szczęście w oczach. Mimo wszystko, jakkolwiek byś nie zakończyła swojego opowiadania, wiedz, że wywarło na mnie mega pozytywne wrażenie i obyś pisała tak ciekawie następny blog, którego z miłą chęcią zostanę czytelniczką! Tyśka. (:

    OdpowiedzUsuń
  14. http://one-direction-are-in-my-heart.blogspot.com/ Pisze opowiadanie o 1D dopiero zaczynam, więc byłabym wdzięczna gdybyś wpadła i wyraziła swoją opinię.
    Ps: przepraszam z spam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział świetny :) wejdziesz do mnie i pokometujesz ? XD była bym wdzięczna
    http://my-deepest-dreams-69.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. cudne *.*
    zapraszam do siebie --- > http://neversayneveruntilyoutry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Mega ;3
    Tak właśnie czytam sobie inne blogi i wszędzie jest tylko wielka miłość i cudowne szczęście, a tutaj małe oderwanie, bo pogrzeb i wgl.. :D Czekam na next, obserwuję <3

    http://www.opowiadaniaoonedirectioon.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. wrzuszylam sie :) cudowne <3

    szmaragdowytalizman.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Jesteś świetna! w jeden dzień przeczytałam wszystko od początku do końca, tak bardzo mnie to wciągneło. Z każdym rozdziałem byłam zaskoczona pozytywnie. Nie myślałam, że tak się potoczy.Jestem twoją..hm nie wiem jak to nazwać FANKĄ ?:)
    Z chęcią przeczytałabym więcej!

    OdpowiedzUsuń